Wyrok TSUE. Prof. Genowefa Grabowska: "Polskę traktuje się jak dziecko specjalnej troski"
- Trybunały w Niemczech, Francji czy Rumunii wprost sprzeciwiają się wyrokom TSUE i ich nie wykonują. I nikt nie mówi o wychodzeniu tych państw z Unii Europejskiej. Żadnego polexitu nie będzie - mówi WP prof. Genowefa Grabowska, prawniczka, wykładowczyni Uniwersytetu Śląskiego i była europosłanka oraz senator związana z lewicą.
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że Polska uchybiła zobowiązaniom zawartym w unijnych traktatach, a krajowy system dyscyplinowania sędziów nie zapewnia niezależności i bezstronności. To mocne uderzenie w działania polskiego rządu.
Prof. Genowefa Grabowska: Wydawane przez TSUE wyroki bazują na opiniach, przygotowanych wcześniej przez rzecznika generalnego oraz wnioskach i materiałach Komisji Europejskiej. Ten wyrok również jest odzwierciedleniem propozycji KE, która nie ukrywa krytycznego stosunku do zmian w polskim sądownictwie. Komunikat TSUE mówi o systemie odpowiedzialności dyscyplinarnej, który ma być niezgody z prawem UE. Nie mówi o samej Izbie Dyscyplinarnej, ale o systemie właśnie. Natomiast ja w tym wyroku TSUE nie znajduję ani jednego nowego zarzutu, który nie padłby wcześniej w stosunku do działań polskich władz. Nie pojawiły się więc żadne nowe fakty, ani jakiekolwiek dowody polskich „przewinień”.
TSUE podkreślił, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego nie są niezawiśli, a Izba w związku z tym nie jest niezależna.
TSUE stwierdził, że „Izba Dyscyplinarna SN nie jest chroniona przed bezpośrednimi wpływami polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej”. Moim zdaniem to jest krok za daleko ze strony TSUE. Przecież władza ustawodawcza jest zobligowana określić w ustawie, jak Izba Dyscyplinarna funkcjonuje. Poza tym, TSUE mogłaby podać przykład takiego negatywnego wpływu – tego jednak zabrakło.
TSUE ponadto przyznał, że nie podoba mu się Krajowa Rada Sądownictwa. To zarzut wielokrotnie artykułowany. Trudno z tym polemizować, bo podobne lub identyczne organy, które przedstawiają kandydatów na sędziów, funkcjonują w całej Europie. Te instytucje są zbliżone, podobnie działają. Więc zarzuty TSUE w sprawie polskiej KRS całkowicie odrzucam. Przecież sam TSUE niedawno, wiosną tego roku, uznał, że na Malcie kandydatów na sędziów może desygnować premier Malty. Czyli szef władzy wykonawczej! To przepraszam – zdaniem TSUE - politycy mogą mieć wpływ wybór sędziów w poszczególnych państwach, czy nie?
Politycy PiS powołują się na funkcjonowanie rad sądownictwa w innych krajach - Hiszpanii, Niemczech…
Na to trzeba spojrzeć chłodnym okiem. Nie przez pryzmat polityki, ale faktów. Jeśli zestawimy przepisy obowiązujące w państwach Europy Zachodniej, to zobaczymy, że w wielu państwach bezpośredni lub pośredni wpływ polityków na obsadę sądów jest dużo większy niż w Polsce.
Przykład: spójrzmy, kto jest dziś przewodniczącym trybunału federalnego w Karlsruhe? To jeszcze niedawno czynny polityk, który wprost z parlamentu niemieckiego, trafił na fotel wiceprzewodniczącego trybunału. I to nikomu w UE nie przeszkadza? A Polskę traktuje się jak dziecko specjalnej troski. Komisja Europejska bardzo protekcjonalnie podchodzi do naszego kraju, nie przyjmuje przedstawianych wyjaśnień. A ponieważ mamy w Polsce silny spór polityczny, to można odnieść wrażenie, iż KE stoi po jednej stronie tego sporu. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, że Komisja Europejska dokona rzetelnej i sprawiedliwej oceny zmian w polskim systemie sądownictwa.
Trybunał w Karlsruhe orzekł, że prawo Republiki Federalnej Niemiec ma pierwszeństwo przed prawem unijnym.
A dokładnie, niemiecka konstytucja! I nikt nie pokrzykiwał o wychodzeniu Niemiec z Unii Europejskiej. Analogicznie zachowała się francuska Rada Stanu - odpowiednik naszego Trybunału Konstytucyjnego, która także stwierdziła, że jeden z wyroków TSUE jest sprzeczny z francuską Konstytucją. Chodziło o czas przechowywania danych francuskich obywateli, użytkowników telefonii komórkowej. A więc o kwestię bardzo ważną dla walki z terroryzmem i bezpieczeństwa Francuzów. Francuska Rada Stanu stanowczo sprzeciwiła się wyrokowi TSUE nakazującemu skrócenie tego okresu.
Kolejny przykład: Rumunia. TSUE zarzucił władzom tego kraju, że źle reformują wymiar sprawiedliwości. Ale rumuński trybunał konstytucyjny stwierdził: hola, to nie jest wasza sprawa. I to było stwierdzenie słuszne, bo w unijnych traktatach nie znajdziemy przepisów, które pozwoliłyby UE ingerować w organizację wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich.
Trybunał Konstytucyjny w Polsce uznał wyższość prawa krajowego nad prawem unijnym. To też wzbudziło ogromne kontrowersje.
Uznał wyższość polskiej Konstytucji nad prawem unijnym. I to nie pierwszy raz…
Opozycja w Polsce atakuje za to TK.
Opozycja nie potrafi znaleźć dobrej płaszczyzny do rzeczywistego sporu z rządem. Wybiera takie pola, które mogą wzbudzić obawy wśród ludzi. My, Polacy jesteśmy bardzo prounijni, chcemy być w UE. Opozycja więc chce to wykorzystać i dlatego straszy polexitem, do którego przecież nie dojdzie.
Co powinien zrobić polski rząd?
Odnoszę wrażenie, że Komisja Europejska raczej chętnie nałożyłaby na Polskę kary finansowe. Takie były też zapowiedzi w PE, gdy jedna z niemieckich europosłanek wprost stwierdziła, że Polskę należy „zagłodzić”, aby w ten sposób wymusić określone działania. To nie jest dobre. A co ma zrobić Polska? Nasz rząd ma miesiąc, żeby się do szczegółów wyroku TSUE odnieść. Sprawdzić, czy zarzuty stawiane przez Polsce przez TSUE są oparte na faktach, czy mają traktatowe podstawy prawne, czy też bazują jedynie na opiniach politycznych. Wszak przecież nikt chyba nie ma wątpliwości, że aktualny spór ma przede wszystkim kontekst i podłoże polityczne, zatem do jego rozwiązania nie wystarczą wyłącznie narzędzia prawne.