Sędzia mówi, czym grozi wyrok TSUE. "Jak rząd wytłumaczy to Polakom?"
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. - Stanął w obronie Polek i Polaków, aby sądownictwo nie było przybudówką rządu PiS - mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński i wyjaśnia, jakie kary mogą czekać Polskę.
Wyrok w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zapadł 15 lipca. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jednoznacznie orzekł, że Polska uchybiła zobowiązaniom zawartym w unijnych traktatach, a krajowy system dyscyplinowania sędziów nie zapewnia niezależności i bezstronności.
- Jest to wyrok, jakiego oczekiwaliśmy. To pokazuje, że warto było w ostatni latach bronić niezależności sądów przed polityczną inwazją - mówi w rozmowie z WP sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia".
- Dziś Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdził, że to miało sens, stając w obronie prawa Polek i Polaków do tego, aby sądownictwo nie było przybudówką rządu Prawa i Sprawiedliwości, aby nie musieli oglądać obrazków takich jak w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie politycy założyli togi i udają sędziów - podkreśla rzecznik "Iustitii".
Sędziowie karani za wydanie orzeczeń niewygodnych dla polityków
Zdaniem Przymusińskiego sposób wywierania nacisków na środowisko sędziowskie przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego najlepiej widać w sprawach Pawła Juszczyszyna oraz Igora Tuleyi.
Sędziemu Juszczyszynowi immunitet odebrano w postępowaniu dyscyplinarnym, ponieważ domagał się ujawnienia listy poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Chciał zbadać, czy tzw. neo-KRS - powołana w Sejmie głosami Prawa i Sprawiedliwości - została wyłoniona zgodnie z prawem.
Sprawdź także: Sprawa Igora Tuleyi. "Jest tylko jedno rozstrzygnięcie"
Z kolei Igor Tuleya uchylił decyzję Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która umorzyła postępowanie w sprawie budzących wiele wątpliwości obrad Sejmu w Sali Kolumnowej. - Za wydanie orzeczenia niewygodnego dla prokuratury i polityków również jest zawieszony przez tę samą Izbę Dyscyplinarną - dodaje sędzia Przymusiński.
Procedura praworządności. Polska może stracić 770 miliardów
Po ogłoszeniu wyroku Polska powinna przedstawić Komisji Europejskiej wykaz kroków, które zostały podjęte, aby tenże wykonać. Jeśli tego nie zrobi, niemalże nieuniknione są konsekwencje finansowe.
- Wiemy również, że od pewnego czasu wypłata środków z budżetu Unii Europejskiej jest powiązana z praworządnością. Ciężko znaleźć bardziej rażący przykład łamania praworządności, niż niewykonanie wyroku TSUE dotyczącego systemu sądownictwa w Polsce - uważa rzecznik "Iustitii".
- Słyszymy od kilku miesięcy o tym, jak bardzo Polsce potrzebne jest 770 miliardów złotych z funduszu popandemicznego. W tej chwili powstaje pytanie - jeśli rząd Mateusza Morawieckiego zdecydowałby się zignorować wyrok TSUE, w jaki sposób wytłumaczy tę decyzję Polakom, jeśli UE zamrozi te środki? - pyta sędzia Przymusiński.
Decyzje Trybunału Konstytucyjnego bez znaczenia dla Unii
Zanim poznaliśmy wyrok TSUE, odbyły się dwa posiedzenia Trybunału Konstytucyjnego, podczas których wyraźnie wskazano, że Konstytucja dla obecnie rządzących stoi zdecydowanie ponad prawem europejskim. Zdaniem rzecznika "Iustitii" nie ma to znaczenia na gruncie Unii Europejskiej.
- W relacjach z UE nie będzie to wymówką, gdyż TSUE orzekł, że nie można powoływać się na krajowe przepisy w przypadku odmowy wykonania prawa europejskiego. Żadne orzeczenie TK nie zatrzyma wiszących nad Polską kar finansowych - podkreśla sędzia Przymusiński.
- Rozumiem to co najwyżej jako próbę obrony członków Izby Dyscyplinarnej, którzy chcieliby argumentować, że działali legalnie. To tylko i wyłącznie ratowanie własnych stołków - dodaje.