Wypadek premier Beaty Szydło. Rzeczpospolita: prokuratura naciągnęła fakty
Prokuratura przypisując winę kierowcy seicento wyciągnęła wnioski, które wzajemnie się wykluczają. Sebastian K. miał się przyznać do winy, a sprawa zostać warunkowo umorzona.
15.06.2018 | aktual.: 15.06.2018 10:44
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", z wniosku o warunkowe umorzenie postępowania wynika, że prokuratorom nie udało się potwierdzić wersji wydarzeń funkcjonariuszy BOR. Według ochrony premier Beaty Szydło samochody miały włączone sygnały świetlne i dźwiękowe.
Jak podaje gazeta, prokurator nazywa pierwszy samochód, czyli rządowe BMW, "pojazdem emitującym sygnały świetlne uprzywilejowania" i nie wspomina o sygnałach dźwiękowych. Natomiast audi z Beatą Szydło określone jest tylko "pojazdem". Dlaczego? Z wniosku, do którego dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że nie miało ono ani sygnałów dźwiękowych, ani świetlnych. A to znaczy, że nie było pojazdem uprzywilejowanym. Jest jeden wyjątek. Samochód może nie mieć koguta, gdy porusza się w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych. Ale jak podaje gazeta, w tym przypadku nie może być o tym mowy, bo odległość pomiędzy pierwszym samochodem z sygnałami świetlnymi, a autem z Beatą Szydło była zbyt duża.
To oznacza, że Sebastian K. po przepuszczeniu BMW mógł nie wiedzieć, że ma przepuścić jeszcze dwa inne samochody. Skoro audi z Beatą Szydło nie było pojazdem uprzywilejowanym, to pierwszeństwo miał kierowca seicento.
Gazeta podaje też, że w lutym wyłączono ze śledztwa materiały dowodowe dotyczące ewentualnych wykroczeń kierowców BOR-u, jak przejechanie przez podwójną linię ciągłą, przekroczenie prędkości i spowodowanie zagrożenia w bezpieczeństwie ruchu drogowego. A to oznacza, że w czasie postępowania prokurator stwierdził, że rządowe samochody nie były uprzywilejowaną kolumną.
Obrażenia Beaty Szydło
W tym tygodniu "Rzeczpospolita" opublikowała opis obrażeń Beaty Szydło. We wniosku o warunkowe umorzenie sprawy podano, że premier miała złamany mostek i obustronne złamania kilku żeber ze zranieniem opłucnej, stłuczeniem serca i miąższu płucnego. Miała także otarcia naskórka powłok klatki piersiowej, podbiegnięcia krwawe powłok podbrzusza i podudzia lewego.
Kierowca seicento nie przyznaje się do winy
W marcu zespół prokuratorów, którzy prowadzili śledztwo w sprawie wypadku premier Beaty Szydło, został rozwiązany. Wcześniej śledczy nie chcieli obarczyć całą winą Sebastiana K. Zrobił to za nich ich przełożony, podpisując wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Jednak Sebastian K. odwołał się od umorzenia, bo czuje się niewinny. Proces oskarżonego ws. wypadku Beaty Szydło Sebastiana K. będzie toczył się w Oświęcimiu
Do wypadku Beaty Szydło doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto premier. Samochód ten następnie uderzyło w drzewo. Kierowca seicento usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_