Wypadek na Rysach. Turysta osunął się o kilkaset metrów, tratując trzy osoby
Na miejsce wypadku przybył śmigłowiec TOPR. Zarówno pechowy wspinacz, jak i potrąceni przez niego turyści mogą mówić o sporym szczęściu - w wyniku zdarzenia nikt nie zginął. Dwie osoby zostały przetransportowane do szpitala.
Do feralnego incydentu doszło w niedzielę około godziny 13. "Lawinę" nieszczęśliwych zdarzeń prawdopodobnie zapoczątkowało poślizgnięcie turysty. Wspinacz zaczął się zsuwać po stromym stoku, próbując wyhamować przy pomocy czekana. Po drodze uderzył trzech turystów, a jednego ranił czekanem.
Świadkowie zdarzenia twierdzą, że wspinacz spadł ok. 300-400 metrów. Jak powiedzieli "Gazecie Wyborczej", mężczyzna oraz jedna z turystek mają złamane nogi, a pozostałym dwóm potrąconym nic poważnego się nie stało. Rannych z miejsca zdarzenia zabrał śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Śmigłowiec wylądował powyżej Czarnego Stawu pod Rysami, przy tzw. Buli. Wszystkim poszkodowanym udzieliliśmy pomocy. Życiu rannych nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział "GW" dyżurny TOPR.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"