Szok po tragedii. "Policja na początku nabrała wody w usta"

Sprawa wypadku na A1 budzi wielkie emocje. Wszystko przez pierwsze informacje z policji, które były sprzeczne z tym, co zarejestrowali świadkowie. - Przez tę niespójność informacji podawanych przez policję padł w społeczeństwie cień podejrzeń, że coś się w tej sprawie dzieje niedobrego - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską ekspert w zakresie ruchu drogowego Marek Konkolewski.

W tragicznym wypadku na A1 zginęły trzy osobyW tragicznym wypadku na A1 zginęły trzy osoby
Źródło zdjęć: © Policja, X
Adam Zygiel

Na autostradzie A1 w miejscowości Sierosław 16 września doszło do tragicznego wypadku. Trzyosobowa rodzina spłonęła w samochodzie kia, który wjechał w barierki.

Policja początkowo informowała, że kierujący pojazdem kia "z niewyjaśnionych przyczyn" uderzył w barierki. Potem w sieci zaczęły się pojawiać jednak nagrania od świadków, na których widać zderzenie z innym autem - samochodem bmw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wjechał w tył auta i przeleciał nad dachem. Wypadek motocyklisty w Lubelskiem

"Nieudolna komunikacja"

Były dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym Marek Konkolewski uważa, że ta sprzeczność w przekazywanych komunikatach doprowadziła do tego, że w społeczeństwie "zawrzało".

- Mnie jako praktykowi rzuca się w oczy nieudolna komunikacja w sprawie tego straszliwego wypadku drogowego, dlatego że policja na początku nabrała wody w usta. Potem z komunikatów wynikało, że w zdarzeniu uczestniczył tylko jeden samochód marki kia. Dopiero pod wpływem presji społecznej, nawału materiałów i ogromnego oburzenia, policja zmieniła wersję i potwierdziła, że w tym zdarzeniu brały udział dwa samochody. To pokazuje, że presja ma sens - mówi.

Podkreślił, że dużą pomoc w ustaleniu okoliczności wypadku stanowią wideorejestratory. To nagrania z nich pokazały, że "prawdopodobnie kierowca bmw jechał bardzo szybko, mrugał światłami i mógł uczestniczyć w tym zdarzeniu". Ale szkoda została już wyrządzona.

- Przez tę niespójność informacji podawanych przez policję padł w społeczeństwie cień podejrzeń, że coś się w tej sprawie dzieje niedobrego - mówi Konkolewski w rozmowie z Wirtualną Polską. - Ludzie swoje, policja swoje. Ja się nie dziwię społeczeństwu i internautom, że byli podminowani, bo cała Polska widziała te nagrania z autostrady - dodaje.

Istotne informacje z czarnych skrzynek

Zaznacza, że najważniejsze jest teraz śledztwo. - Dajmy czas śledczym, by nie działali pod wpływem presji, tylko starannie prowadzili dochodzenie. Tego oczekuje rodzina ofiar wypadku drogowego, ale też tego oczekuje społeczeństwo - mówi.

- To są nowe samochody. Tam są tzw. czarne skrzynki, które rejestrują okoliczności, jaka była prędkość, pozycja GPS, czy były zapięte pasy. Mam nadzieję, że biegli będą w stanie wyciągnąć te parametry, które są im potrzebne - przekonuje Konkolewski.

- Na pewno jest kilka wersji zdarzenia i wszystkie muszą być zweryfikowane. Mam nadzieję, że czarne skrzynki dadzą odpowiedź co do przyczyn i okoliczności zdarzenia - mówi rozmówca WP.

Konkolewski jest przekonany, że śledztwo będzie prowadzone bardzo dokładnie. - Nie dopuszczam do myśli braku profesjonalizmu ze strony śledczych, ale wcześniejsze wykluczające się komunikaty policji zasiały w społeczeństwie nutę niepewności, co do rzetelności prowadzonego śledztwa - mówił.

Wypadek na A1. Prokuratura bada sprawę

Według rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Magdaleny Czołnowskiej-Musioł, obecną hipotezą śledczych jest, że "prawdopodobnie doszło do nieustalonego zjechania przez pojazd marki kia, uderzenia w bariery", a bmw "prawdopodobnie zahaczyło o ten samochód".

Stwierdziła także, że śledczy nie zbadali nagrań publikowanych w internecie, z których wynika, że mogło dojść do czegoś więcej, niż zaledwie "zahaczenia". - Prokuratura nie może wykorzystać procesowo informacji pochodzących z internetu z anonimowego źródła - powiedziała Czołnowska-Musioł.

W sprawie jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów.

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej powiedział, że samochód bmw jechał z prędkością "co najmniej 253 km na godzinę". Ta informacja ma pozwolić prokuraturze przejść na "inną fazę" postępowania.

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa
"Brednie u Rymanowskiego". Okładka gazety wywołała kontrowersje
"Brednie u Rymanowskiego". Okładka gazety wywołała kontrowersje
Nadchodzi bardzo duże ochłodzenie. Podano, kiedy się zacznie
Nadchodzi bardzo duże ochłodzenie. Podano, kiedy się zacznie
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony