PolitykaWydarzenia w łódzkim biurze PiS

Wydarzenia w łódzkim biurze PiS

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego atak w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości nie był zdarzeniem przypadkowym, ale wynikiem wielkiej kampanii nienawiści, która jest prowadzona wobec PiS. Odpowiedzialnością za tragedię w Łodzi prezes PiS obciążył rząd. - Jarosław Kaczyński z właściwym sobie cynizmem próbuje przerzucić odpowiedzialność za skutki wywołanej przez siebie atmosfery skonfliktowania i nienawiści - uważa prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. To prezes PiS, zwraca uwagę ekspert, prowadzi politykę radykalizowania postaw w społeczeństwie.

Wydarzenia w łódzkim biurze PiS
Źródło zdjęć: © PAP

Wydarzenia w łódzkim biurze to wynik wielkiej kampanii nienawiści prowadzonej wobec PiS od długiego czasu - powiedział we wtorek prezes Jarosław Kaczyński. Dodał, że "za bezpieczeństwo wszystkich biur i działaczy PiS odpowiedzialność ponosi rząd". Kaczyński oświadczył, że każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw.

- Na pewno "moherowe berety" Tuska to był początek tej kampanii (nienawiści - przyp. red.), potem było "dorzynanie watahy" - mówił Jarosław Kaczyński podczas specjalnej konferencji prasowej zwołanej po ataku na biuro PiS w Łodzi.

Stefan Niesiołowski z PO określa wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego mianem "skandalicznej". - Wykorzystuje działanie kogoś będącego najprawdopodobniej niespełna rozumu do walki politycznej z rządem - mówi poseł. W jego ocenie to Jarosław Kaczyński odpowiada za brutalizację życia publicznego. - Robienie z zamachu szaleńca sprawy politycznej jest haniebne dla Kaczyńskiego - uważa.

Podczas swojego wystąpienia prezes PiS mówił, że to, co się stało jest wynikiem wielkiej kampanii nienawiści prowadzonej wobec PiS od długiego czasu. - Trudno określić kiedy był jej początek. "Moherowe berety" Donalda Tuska były chyba początkiem – mówił Kaczyński. - Oszalał - mówi Niesiołowski i dodaje, że nienawiść Kaczyńskiego uniemożliwia z nim jakikolwiek kontakt.

Prof. Kik zauważa, że festiwal nienawiści obserwowaliśmy przede wszystkim przed Pałacem Prezydenckim, na przykład, gdy prezes PiS przewodniczył wieczornym marszom z pochodniami. W opinii eksperta przypominały one ponure czasy nazizmu. - Łagodne określenie „moherowe berety” w odniesieniu do rzucania się z nożem lub pistoletem na działaczy politycznych to dwa różne światy. Brak subtelnych rozróżnień jest typowy dla pana prezesa – mówi prof. Kik. Jak mówi ekspert, tragedia, do której doszło w Łodzi jest reakcją na politykę dzielenia społeczeństwa realizowaną przez PiS.

Inaczej twierdzą politycy PiS. - Wytworzenie wokół PiS-u atmosfery nienawiści, "wyrżnięcie watahy" - jak to teraz brzmi? - pyta retorycznie posłanka Jolanta Szczypińska. - Dzisiaj próbuje się nas zastraszyć. Celem jest likwidacja PiS, ale to się nie uda - dodaje.Zapoznaj się z całym komentarzem posłanki PiS!

O tym, że wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego jest przejawem cynizmu politycznego, którego nie usprawiedliwiają emocje jest przekonany dr Ryszard Kessler, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - W ten sposób Kaczyński po raz kolejny nakręca tylko spiralę nienawiści. Atak na biuro PiS spowodowała najprawdopodobniej osoba niezrównoważona psychicznie. Taką ostrą nagonką pod adresem PO, Kaczyński nie tylko nie pomaga, ale wręcz pobudza inne osoby nie panujące nad swoimi emocjami. A to jest bardzo niebezpieczne - mówi Kessler.

Ekspert zauważa, że nie jest to pierwszy na świecie przypadek, w których osoby publiczne giną z rąk szaleńca. Jednak, dodaje, nie przypomina sobie, że w jakimkolwiek innym kraju polityk czy inna znana powszechnie osoba, rozpoczynała z tego powodu nagonkę, wskazywała moralnie winnych.

Politolog odniósł się również do wypowiedzi Marka Migalskiego. Po tragedii na swoim blogu w Salonie24.pl europoseł napisał, że "w sensie politycznym i moralnym winni są Palikot, Kutz, Niesiołowski i wszyscy ci, którzy brali udział w 'przemyśle nienawiści' wymierzonym w Kaczyńskich i w PiS". Zdaniem Kesslera, Migalski próbuje w ten sposób ponownie wkupić się w łaski prezesa Kaczyńskiego. - Jest wykształconym i inteligentnym człowiekiem, więc nie posądzam go o lekkomyślność. Jednak wskazywanie moralnych sprawców tuż po tragedii, czy to w przypadku Kaczyńskiego czy Migalskiego, jest wielką niegodziwością - uważa ekspert.

O komentarz do wpisu europosła poprosiliśmy też Stefana Niesiołowskiego z PO. - Podlizuje się Kaczyńskiemu. Żałosne. Liczy, że może z tego powodu wróci do łask Kaczyńskiego. Podłość, tchórzostwo - mówi poseł.

- To jest straszne. Jeszcze, że tak powiem, trupy nie wystygły, krew nie zaschła, a oni [Jarosław Kaczyński i Marek Migalski - przyp. red.] już próbują zbijać kapitał polityczny na tej tragedii. To jest coś w największym ludzkim stopniu przerażającego – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Palikot.

Dodaje, że kilka tygodni temu prosił Jarosława Kaczyńskiego o to, by ten nie podburzał ludzi. Mówił, że zachowanie z podpalaniem pochodni wcześniej czy później tak rozhuśta nastroje, że w końcu ktoś zrobi coś głupiego. - No i stało się – mówi poseł. Jego zdaniem jeśli Jarosław Kaczyński dalej będzie się zachowywał jak w tej chwili, podkręcając spiralę emocji, to będą kolejne ofiary.

Europosłanka SLD Joanna Senyszyn mówi, że kampanię nienawiści rozpętał PiS w czasie swoich rządów w latach 2005-2007. - To wtedy społeczeństwo zostało przez Jarosława Kaczyńskiego podzielone na "dobrych", czyli tych, którzy są z PiS i całą "złą" resztę. Sygnałem do rozpoczęcia kampanii nienawiści były słowa: "My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO" - twierdzi Senyszyn.

Zdaniem Senyszyn za tragedię w Łodzi nie można winić nikogo innego poza samym PiS-em. - Była szansa na zmianę, Jarosław Kaczyński dzięki doskonałej kampanii prezydenckiej mógł zatrzeć podziały, przywrócić normalność PiS-owi i wtedy na pewno by do tej tragedii nie doszło. Moim zdaniem, jeżeli gdziekolwiek należy szukać winnych to właśnie w postępowaniu PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego - uważa europosłanka. Zwraca uwagę, że zamach mógł być skutkiem panującej w Polsce ogólnej atmosferze niechęci w stosunku do polityków.

Anna Kalocińska, Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3334)