Wybuch w Bejrucie. Donald Trump mówi o "ataku" i "bombie". Urzędnicy zaprzeczają tej wersji
Eksplozja w Libanie pochłonęła życie co najmniej 100 osób, ale już wiadomo, że straty będą ogromne. Tymczasem amerykański prezydent twierdzi, że ostatnie wydarzenia w Bejrucie wskazują na "atak". Taką wersję zdarzeń zdecydowanie odrzucają Departament Obrony USA oraz eksperci.
05.08.2020 | aktual.: 05.08.2020 12:26
- Spotkałem się z niektórymi z naszych wspaniałych generałów i po prostu czują, że tak było. To nie było zdarzenie w rodzaju eksplozji produkcyjnej. Myślą, że był to atak. Tak, to była jakaś bomba - oświadczył na konferencji prasowej w Białym Domu Donald Trump. Prezydent USA wypowiadał się zaledwie kilkadziesiąt minut po eksplozji, która pochłonęła już 100 ofiar.
Słowa republikanina natychmiast wywołały wiele kontrowersji i doczekała się reakcji urzędników z Departamentu Obrony USA. W rozmowie z CNN wskazali, że
"nic nie wskazuje na to, by eksplozja była efektem ataku". Dodali, że "nie do końca wiedzą, o czym mówił prezydent". Z kolei sekretarz stanu był bardziej wstrzemięźliwy w ocenach niż Trump. Mike Pompeo stwierdził bowiem, że czeka aż rząd Libanu w pełni ustali przyczynę tragedii w porcie. Urzędnik od razu zaoferował pomoc humanitarną dla kraju pogrążonego w kryzysie.
Tezę o ewentualnym ataku terrorystycznym odrzuciła prof. Katarzyna Górak-Sosnowska. - Myślę, że taki solidny wybuch w centrum Bejrutu na kilka dni przed ogłoszeniem jakiegokolwiek wyroku (w piątek Trybunał ONZ ma wydać wyrok w procesie zaocznym wobec czterech podejrzanych o morderstwo byłego premiera przy użyciu samochodu-pułapki - przyp. red.) nie miałby sensu. To bardzo duża skala zniszczeń, będzie też pewnie wiele ofiar. Ktokolwiek dokonałby tego celowo, to sprowokowałby gniew społeczeństwa libańskiego i tak potwornie już zmęczonego sytuacją ekonomiczną i epidemiczną - przyznała badaczka w rozmowie z WP.
Eksplozja w Bejrucie. Prezydent Libanu myśli nad stanem wyjątkowym
We wtorek po południu doszło do potężnego wybuchu w centrum Bejrutu. Co najmniej 100 osób zginęło, a ponad 4000 jest rannych - bilans wciąż rośnie. Wstępną przyczyną tragedii miała być eksplozja materiałów wybuchowych składowanych od 6 lat w jednym z portowych magazynów. W ich pobliżu pracowała grupa sprawczy, którzy mogli wywołać reakcję chemiczną w połączeniu z saletrą sodową. Ten podstawowy składnik nawozów jest w miarę bezpieczny, dopóki nie ma kontaktu z ogniem.
Prezydent Libanu zwołał na środę nadzwyczajne posiedzenie rządu po tragicznych wydarzeniach w stolicy. Jednocześnie Michel Aoun przyznał, że należy wprowadzić na dwa tygodnie stan wyjątkowy. Zapowiedział też przeznaczenie stu miliardów funtów libańskich (ok. 66 milionów dolarów) z rezerwy budżetowej na usuwanie skutków katastrofy.
Od środy - przez 3 dni - w Libanie obowiązuje trzydniowa żałoba narodowa. Na miejscu tragedii oraz na przedmieściach wojsko strzeże bezpieczeństwa ulic. W samym porcie nadal trwa akcja poszukiwawcza i ratunkowa. Rozpoczęło się też śledztwo w sprawie przyczyn eksplozji.