Najpierw zobaczmy, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby wybory odbyły się 18 kwietnia.
Na Zjednoczona Prawicę zagłosowałoby nieco 32%, dalej Polska Szymona Hołowni, Polska
2050 17,3%, Koalicja Obywatelska 17%, dalej Lewica 7,7%
głosów. I teraz zobaczmy jeszcze, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby tutaj ta Zjednoczona
Prawica nie była zjednoczona i jednak te głosy by się rozbiły. Wtedy na Prawo i Sprawiedliwość swoje głosy oddałoby nieco
ponad 30% respondentów, na Polskę 2050 17%, Koalicja Obywatelska 16,6%,
no i ci koalicjanci, aktualni koalicjanci Zjednoczonej Prawicy - Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro
2,1%, Porozumienie Jarosława Gowina 1,4%. Tak wyglądałby ten rozkład
sił, gdyby te wybory odbyły się 18 kwietnia, gdyby Zjednoczona
Prawica nie była już zjednoczona. Panie profesorze, widząc właśnie taki rozkład sił jak na
tej grafice, którą obserwujemy właśnie teraz. Tak to może wyglądać w tych najbliższych wyborach - obstawiałby właśnie
pan taki układ sił?
Nie, myślę, że jeśli te wybory rzeczywiście najwcześniej mogłyby być za rok, to tu się jeszcze bardzo dużo może zmienić. Pamiętajmy,
że myśląc
optymistycznie jesienią nie będziemy mieli już czwartej fali pandemii, a jeśli nawet, to ona będzie bardzo niska,
bo też masowe szczepienia latem podziałają i rzeczywiście Polska powoli, i zresztą Europa i świat, wyzwoli się spod
tego koszmaru, który trwa już ponad rok. I to może spowodować zmiany w nastrojach. Ludzie z pewnym opóźnieniem - ja mam wrażenie,
że trochę jesteśmy przymrożenie teraz przez tą pandemię, także w naszych sympatiach i antypatiach politycznych, i to odmrożenie
może podziałać właśnie na zmiany tego układu. Choć oczywiście nie wiemy w jakim kierunku, zarówno korzystnym dla PiS-u,
jak i niekorzystnym. Natomiast na razie rzeczywiście, gdybyśmy się trzymali tego sondażu i on jest spójny z tym, co widzimy od
wielu miesięcy, to w następnym Sejmie Prawo i Sprawiedliwość ma największy klub poselski, ale ten klub nie ma samodzielnej
większości, musi szukać koalicjantów. No i w świetle tego, co widzieliśmy, to właściwie poza Konfederacją i być
może PSL-em tych koalicjantów będzie mu trudno znaleźć, ponieważ nie wiadomo, czy PSL przejedzie - choć on zwykle balansuje na progu, a później przechodzi.
Natomiast czy Konfederacja byłaby skłonna pójść na koalicję z PiS-em, a zwłaszcza PiS na koalicję z Konfederacją trudno
powiedzieć. Dlatego bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz zbudowania koalicji przez opozycję, ale to rzeczywiście będzie to trudna koalicja,
bo ona by musiała tak naprawdę, żeby być w miarę stabilna, obejmować aż cztery podmioty, czyli Platformę Obywatelską, czy realnie
dzisiaj Koalicję Obywatelską, dalej ruch Hołowni, Lewicę i PSL. I dopiero wtedy można wyliczyć na w miarę stabilną większość.
To nie będzie łatwe budowanie takiej koalicji. Zatem mówiąc inaczej, to co dzisiaj się wydaje bardzo prawdopodobne, to
że jeśli nie nastąpią jakieś bardzo gwałtowne zmiany w nastrojach, te właśnie popandemiczne, o których mówiłem, to Polska wejdzie
powoli w fazę destabilizacji politycznej, to znaczy braku stabilnej większości rządowej. Coś co mieliśmy
od dekady tak naprawdę, od ponad dekady, od czasu tak naprawdę wyborów w 2007 roku mieliśmy albo rządy
PO-PSL, a później de facto rządy PiS-u z tymi małymi takimi pół koalicjantami - ja ich nie nazywam pełnymi koalicjantami,
bo nigdy ani Solidarna Polska, ani Porozumienie Gowina samodzielnie w ogóle do parlamentu nie weszły. One zawsze wchodziły na grzbiecie
PiS-u. I teraz jakby dezintegracja tego sojuszu sprawi i niemożność uzyskania przez PiS samodzielnej większości, że będziemy
mieli po prostu sytuację znacznie mniej stabilną. Prawdopodobnie czeka nas epoka, w której już nie będzie rządów na 4 lata. Czy
tak będzie nie wiem, ale to się coraz bardziej tak krystalizuje, temu też służy ta polaryzacja w tym obszarze.