Wybory prezydenckie w sierpniu?
Zamiast 20 czerwca wybory prezydenckie pod koniec lipca lub nawet w sierpniu? To realny scenariusz, jeśli do 6 maja w Państwowej Komisji Wyborczej będzie zarejestrowany tylko jeden kandydat.
Wybory mogą odbyć się w sierpniu, gdyż czasu na zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia jest bardzo mało, a kilku kandydatów już myśli o rezygnacji. Co gorsza PiS i SLD nie mogą się pozbierać po smoleńskiej tragedii, w której straciły swoich faworytów do wyścigu o prezydenturę.
- Ordynacja wyborcza zakłada taką sytuację. Z oczywistych względów w wyborach nie może brać udziału jeden kandydat. Marszałek sejmu musiałby więc ogłosić nowy termin. Wybory najprawdopodobniej odbyłyby się pod koniec lipca lub w sierpniu - przyznaje doktor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista.
Tak wynika z kalendarza wyborczego. Do 6 maja kandydaci, którzy zbiorą 100 tysięcy podpisów, muszą zarejestrować się w PKW. Ani SLD ani PiS nie zaczęły jeszcze ich zbierać. - Każdy, kto się zgodzi na bycie kandydatem, będzie musiał w bardzo trudnych warunkach prowadzić kampanię wyborczą. Kampanię, której jeszcze nikt na świecie nie prowadził - mówiła w radiowej Trójce Elżbieta Jakubiak (44 l.) z PiS.
Samo zebranie podpisów w tak krótkim czasie może być problemem. Dlatego Andrzej Olechowski (63 l.), Tomasz Nałęcz (61 l.), Ludwik Dorn (56 l.) i Marek Jurek (50 l.) już myślą o wycofaniu się z tej walki.
Jeśli 6 maja w PKW będzie tylko jeden kandydat - prawdopodobnie Bronisław Komorowski (58 l.) z PO, to komisja podejmie decyzję o ogłoszeniu nowego terminu wyborów.
Musi ona zostać opublikowana w Dzienniku Ustaw, a poinformowany o tym zostanie pisemnie marszałek sejmu. Wymogi te zostaną spełnione najpóźniej do 20 maja. Od tego dnia Bronisław Komorowski będzie miał 14 dni na ogłoszenie nowego terminu. Wybory odbędą się w ciągu dwóch miesięcy od ogłoszenia, czyli właśnie pod koniec lipca lub nawet w sierpniu.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Minister zdrowia wraca do Moskwy po kolejne ciała