Z wtargnięciami na konferencje, z jakimiś happeningami, które nie do końca może pasują do polityków i do takiego normalnego dyskursu.
To będzie coś, co będzie charakteryzowało najbliższe tygodnie?
Tak było już 5 lat temu. Pamiętam, jak ta kampania się tak rozpoczynała.
Wtedy wobec szczególnie Bronisława Komorowskiego, gdzie mu zagłuszano wystąpienia.
Teraz było trochę spokoju, bo nie było spotkań otwartych i wystąpień otwartych, ale ta nowa tradycja i to jest niestety upokarzające dla tego słowa.
Mi się kompletnie nie podoba, bo to już można mieć różne zdanie, ale nie w taki sposób. To nie jest mój styl.
W tej kampanii - czy też jak wspomniał Sebastian w tej pre-kampanii - przybył panu nowy rywal. To Rafał Trzaskowski.
A więc kandydat Koalicji Obywatelskiej. Wiemy, co mówią na temat jego startu sondaże. Czuje pan, że przez jego pojawienie się dla pana ta druga tura wyborów znacznie się oddaliła?
Myślę, że najbardziej się oddaliła dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. A dla pana? Ona jeszcze w lutym miała 25% poparcia, 30% poparcia.
I to wszystko gdzieś się rozmyło. Ja ze spokojem podchodzę. Ale przed pojawieniem się Rafała Trzaskowskiego, to właśnie o panu i o Szymonie Hołowni.
Mówiło się jako o tych najmocniejszych kandydatach, jeżeli chodzi o walkę z Andrzejem Dudą w drugiej turze wyborów.
Teraz mówi się raczej o Rafale Trzaskowskim bądź Szymonie Hołowni.
To jest operacja ratunkowa dla Platformy - ja ją rozumiem. Z szacunkiem podchodzę do Rafała Trzaskowskiego, bo się poświęcił dla swojej partii.
I chce ją ratować. Bo gdyby chciał walczyć o prezydenturę, to by startował we prawyborach, startował by w grudniu i byłby cały czas w kampanii, a nie w Ratuszu Miejskim.
Więc to się zmieniło. Akcja ratunkowa dla Platformy. A co będzie w drugiej turze, to zobaczymy. Ja wiem, że mam największe szanse wygrać w drugiej turze z Andrzejem Dudą.
I to też pomimo tej nowej sytuacji. Tu się nic nie zmieni.