Wybory prezydenckie 2020. Poseł PiS: żałuję, że szef PKW nie chce przestrzegać konstytucji
Dokładnie za tydzień powinny odbyć się wybory prezydenckie. Nadal jednak nie wiadomo, czy zostaną przeprowadzone w tym terminie. Nie wiadomo też, w jaki sposób będziemy głosować. - Rzeczywiście, wybory 10 maja wydają się w tej chwili bardzo trudne do przeprowadzenia - przyznał Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta.
Prezydencki minister był gościem programu "Śniadanie w Polsat News". Polityk zwrócił uwagę, że w konstytucji zapisana jest kadencyjność władz i "sposób, w jaki należy przeprowadzać wybory". Przypomniał, że kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się 6 czerwca.
- Wybory powinny się odbyć pomiędzy setnym a 75. dniem przed upływem kadencji. I to jest wymóg konstytucyjny, chyba że wystąpiłyby okoliczności nadzwyczajne, które uniemożliwiają przeprowadzenie wyborów - tłumaczył w Polsat News minister Andrzej Dera.
- Opozycja uważa, że stan epidemii, który w tej chwili jest realizowany przez polskie władze, jest niewystarczający. Są w totalnym błędzie - stwierdził Dera. - Gdyby opozycji tak naprawdę zależało na zdrowiu i życiu obywateli, to już dawno w Senacie byłoby to głosowanie korespondencyjne przyjęte i już dawno ustawa ta mogłaby wejść w życie - powiedział Dera. - Nie jest intencją opozycji przeprowadzenie tych wyborów - dodał.
Prezydencki minister przyznał jednak, że z uwagi na fakt, że Senat zamierza przekazać Sejmowi ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego dopiero 6 maja, to "będzie problem" z ich przeprowadzeniem w wyznaczonym przez marszałek Sejmu terminie. - Rzeczywiście, 10 maja wydaje się w tej chwili datą bardzo trudną do przeprowadzenia. Ale zgodnie z konstytucją mamy czas do 23 maja, a jesteśmy w stanie to zrobić - dodał Andrzej Dera.
Wybory prezydenckie 2020. Przemysław Czarnek o słowach szefa PKW
Podobnego zdania był kolejny gość programu, poseł PiS Przemysław Czarnek. - Widzimy, jak wygląda kwestia tak zwanych prac w Senacie nad ustawą, która została uchwalona 6 kwietnia. Widzimy, jaka jest obstrukcja niektórych samorządów związanych z opozycją - mówił polityk.
Poseł PiS dodał jednak, że jego ugrupowanie "przewidziało tę sytuację". - Wprowadziliśmy w tej ustawie z 6 kwietnia możliwość przesunięcia wyborów w ramach konstytucyjnych widełek między 100. a 75. dniem przed upływem kadencji urzędującego prezydenta. Najpóźniej ten 75. dzień wypada 23 maja. Jeśli będzie konieczność, to pani marszałek będzie miała instrument do przesunięcia wyborów na 17 maja albo na 23 maja - wyjaśnił Czarnek.
Poseł PiS odniósł się także do słów szefa Państwowej Komisji Wyborczej Sylwestra Marciniaka, który w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" stwierdził, że z przyczyn organizacyjnych nie można będzie przeprowadzić wyborów prezydenckich 10 maja. Marciniak przyznał też, że "w przypadku Polski najprostszym (rozwiązaniem - przyp. red.) byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub wyjątkowego, wówczas wybory mogłyby się odbyć najwcześniej 90 dni po zakończeniu takiego stanu".
- Żałuję, że szef PKW nie chce przestrzegać konstytucji - skomentował tę wypowiedź poseł Czarnek.
Źródło: polsatnews.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.