Wybory prezydenckie 2020. Nowe szaty Kidawy
Małgorzata Kidawa-Błońska w ostatnich dniach pozytywnie zaskoczyła: wygłosiła swoje najlepsze przemówienie ze wszystkich wyborczych konwencji, na których zabierała głos, z dobrej strony pokazała się podczas sejmowej debaty o koronawirusie. Postępy kandydatki na prezydenta to m.in. efekt intensywnej pracy sztabu ludzi odpowiedzialnych za jej wizerunek.
– To trochę jak w reklamie dobrej kawy: pomaganie w wydobywaniu tego, co w Małgosi najlepsze – uśmiecha się polityk Platformy Obywatelskiej.
Inny dodaje: – Małgosi nie można "ulepić". Nie jest produktem marketingowym. Kto ją zna, ten wie, że nie zrobi niczego wbrew sobie, a jak coś jej się nie spodoba, to autora pomysłu odeśle z kwitkiem.
Wybory prezydenckie 2020. "Hejt? To nie u nas"
"Pracowałem z nią w prezydium Sejmu. Ma te cechy, których Tusk nigdy nie miał i mieć nie będzie. Znacznie groźniejsze. Sprawia wrażenie kobiety, którą mogą lubić i szanować również wyborcy niezgadzający się z jej poglądami".
To nie wypowiedź polityka Platformy Obywatelskiej. To słowa szefa sztabu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy Joachima Brudzińskiego. Polityk PiS kilka tygodniu temu na łamach "Wprost" wskazał to, czego mogą się obawiać kontrkandydaci Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w rozgrywce prezydenckiej.
CZYTAJ TEŻ: Wybory prezydenckie 2020. Wróblewski: "Wyścig prezydencki wyrównany do samego końca" [OPINIA]
– To nie przypadek, że po tamtej wypowiedzi, PiS i prawicowe media próbują robić z Małgosi "hejterkę" czy "agresorkę". Puck i krzyki KOD-u na Dudę były tylko pretekstem. My się z tego śmiejemy, bo to jest tak grubymi nićmi szyte i kuriozalne, że sądzę, iż nawet ci, którzy tak twierdzą, nie wierzą w to, co mówią – mówi Wirtualnej Polsce człowiek z okolic sztabu wyborczego Kidawy-Błońskiej.
– I nie boicie się skojarzenia kandydatki z hejterami? Bo dokładnie to robią wasi oponenci – dopytujemy.
– Nie – odpowiada nasz rozmówca. – Z żadnych badań nie wynika, że Małgosia w jakikolwiek sposób kojarzy się z agresją. Przeciwnie. Dlatego PiS nasyła na nią najemników. Robią błąd, ich sprawa. Jej i nas to w ogóle nie rusza.
W poniedziałek tygodnik "Sieci" opublikował tekst, w którym dziennikarze piszą o zatrudnieniu w komitecie wyborczym Kidawy "twórcy hejterskiego profilu Sok z Buraka". Człowiek ten ma pracować także dla PO i warszawskiego ratusza. Politycy Platformy nie odnoszą się do tych rewelacji. Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej powiedziała jedynie Wirtualnej Polsce, że "różne formy wsparcia kandydata nie są strategicznymi elementami kampanii".
Wybory prezydenckie 2020.
Kilka tygodni temu. Posłanka PiS Joanna Lichocka podczas burzliwej sejmowej debaty "nie wytrzymuje ciśnienia": prowokowana przez posłów opozycji, pokazuje im wulgarny gest środkowym palcem. Polityk PO: – To był dla nas moment idealny. Cała narracja PiS się posypała. To oni stali się hejterami, w dodatku tymi, którzy wolą dawać pieniądze na swoje media, a na chorych na raka - nie.
– Ale formalnie nie było dylematu: albo-albo. Nie tego dotyczyła debata – zauważamy.
– Ale jak to nie! To samo się wręcz nasuwało. 2 miliardy na propagandę albo 2 miliardy na onkologię. Proste.
– Populistyczne.
– Przede wszystkim skuteczne.
W ten sposób zaczęła się opowieść PO o "złym PiS-ie", który "zabiera chorym", i dobrej Platformie, która chce pacjentom "dać". Twarzą tej dobrej Platformy – siłą rzeczy – miała stać się Małgorzata Kidawa-Błońska.
Politycy PO mówią nam, że to sztab – przy wsparciu byłego ministra w rządzie PO-PSL Sławomira Nowaka – postanowił "ciągnąć ten temat do oporu", "aż przyklei się do Dudy".
Poseł Platformy: – Sławek Nowak wspiera Małgosię od dawna, znów poczuł kampanię.
ZOBACZ TEŻ: Małgorzata Kidawa-Błońska wykorzystała obecność Andrzeja Dudy w Sejmie. Przypomniała jedną rzecz
"Kobieta z Ursusa" zamiast "Pani z dworku"
Na zapleczu przy Kidawie-Błońskiej działa także dr Mirosław Oczkoś, specjalistka od wizerunku, od dłuższego czasu doradzający kandydatce PO. Autor takich publikacji jak "Sztuka poprawnej wymowy, czyli o bełkotaniu i faflunieniu" czy "Paszczodźwięki. Mały poradnik dla wielkich mówców".
To Oczkoś – jak udało nam się ustalić za kulisami sobotniej konwencji wyborczej Kidawy – wspierał ją w ostatnich przygotowaniach do wystąpienia.
Wyszło nieźle: Kidawa – mimo rytualnych kpin ze strony PiS i prorządowych komentatorów – wypadła najlepiej publicznie od momentu, gdy weszła do "ligi kandydatów" na najwyższe urzędy w państwie. Widać, że w ostatnich tygodniach (a zwłaszcza tuż przed samą konwencją) intensywnie nad sobą pracowała (widać to było również w Sejmie podczas poniedziałkowej debaty). Nie zjadł jej stres, zachowała zimną krew, gdy jej wystąpienie zakłócili młodzi działacze Greenpeace.
Wystąpienie Kidawy doradca dr Mirosław Oczkoś już po konwencji... wychwalał w przyjaznych PO mediach. "U Kidawy już samo wejście było dobre, z muzyką Maanam i zdjęciem z Korą" – zachwalał specjalista swoją własną pracę w wywiadzie dla portalu Wiadomo.co. O Kidawie-Błońskiej mówił, że "spełnia ważny warunek bycia anty-Dudą".
Nie przypadkiem w wystąpieniu Kidawy padło słynne już zdanie: "Wszystko wskazuje na to, że przyszedł czas. Przyszedł czas na to, żeby prezydentem Polski została kobieta z Ursusa".
Rozmówca WP: – Chodziło o to, żeby przedstawić inny wizerunek kandydatki: zwykłej, prostej kobiety, rozumiejącej "normalne życie", żyjącej jak inni.
Wybory prezydenckie 2020. Tylko w WP: Młodość, ślub, syn i polityka. Małgorzata Kidawa-Błońska w pierwszym spocie telewizyjnym
Wszyscy bowiem pamiętają słynny tekst w tygodniku "Polityka", który tak pisał o Kidawie: "Ludzie, którzy ją znają – obojętnie koalicja, opozycja czy przyjaciele domu – mówią, że pani Małgorzata jest zrównoważona, pełna taktu i estetycznego smaku, i że nie okazuje emocji; po prostu bardzo dobrze wychowana pani z dworku. Dziennikarzom, którzy przez lata jej obecności w polityce poszukiwali choćby rysy na tym wizerunku, Małgorzata Kidawa-Błońska w końcu sama przyznała się do życiowego ekscesu: raz tak zdenerwowała się na męża i syna, że rzuciła porcelanowym talerzykiem o podłogę; w pierwszej chwili poczuła ulgę, lecz zaraz potem żal, ponieważ talerzyk ten był pamiątką po prababci".
Polityk PO: – W kampanii nie może być "pani z dworku", która boi się potłuc porcelankę. W kampanii ma być "kobieta z Ursusa", która potrafi walnąć pięścią w stół.
Platforma chce dziś zachować dystans do słów Janusza Lewandowskiego, byłego ministra z PO: "Geny Kidawy-Błońskiej to są znamiona formatu prezydenckiego".
– Takie teksty w kampanii nie pomagają. Bycie "ą-ę", bo geny, bo nazwisko, to już wszystko przerabialiśmy. To wielu wyborców odpycha – mówił nam jeden z posłów.
Mąż doradza po cichu
W pierwszym telewizyjnym spocie prezydenckim Kidawy, który jako pierwsi opublikowaliśmy w Wirtualnej Polsce jeszcze przed sobotnią konwencją, mogliśmy zobaczyć kandydatkę w miejscu, z którego "podróżowała" całą swoją młodość – właśnie na warszawskim Ursusie.
"Wiem, że stąd naprawdę widać całą Polskę. Tylko trzeba patrzeć sercem. Dlatego obiecuję pracować tak, abyśmy mogli wspólnie budować lepszą przyszłość" – mówi w spocie Kidawa-Błońska.
Film przedstawia życiorys kandydatki oraz jej główne przesłanie, które kieruje do Polek i Polaków. "Lubiłam marzyć, ale w domu uczono mnie, że muszę być samodzielna i silna. I byłam" – przyznaje kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.
Mówi o swoim życiu prywatnym i mężu, reżyserze Janie Kidawie-Błońskim: "Gdy z Jasiem braliśmy ślub, nie było nas stać na obrączki, ale mi to wcale nie przeszkadzało".
To też – jak słyszymy – zabieg celowy. O biedzie w czasach młodości mówił na konwencji pani marszałek w ciepło przyjętym wystąpieniu sam jej mąż, który – po cichu – doradza swojej żonie. – Facet ma coś do powiedzenia i po prostu to robi – opowiada jeden z naszych rozmówców ze sztabu wyborczego Kidawy.
Kidawa jak Hillary?
Małgorzata Kidawa-Błońska ma dbać o wizerunek stanowczej. Według dr. Oczkosia – idealny dla polityczki jest wizerunek Hillary Clinton lub Angeli Merkel.
W jego "wizualnym" utrzymaniu ma pomagać Kidawie Joanna Lipszyc, była stylistka prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Lipszyc pisze o sobie na stronie internetowej: "Kompleksowo opracowuję wizerunek, tak aby najlepiej wyrażał to, kim się jest i jak chce się być postrzeganym, aby wygląd zewnętrzny pokazywał najmocniejsze strony, zapewniał sukces. Dostrzegam szczegóły, dbam o detale, słucham uważnie klientów. Wszystko po to, by uzyskać perfekcyjny wizerunek, adekwatny do zajmowanej pozycji i stawianych sobie celów".
W innym miejscu obecna stylistka Kidawy pisze: "Kluczowe jest dopasowanie wyglądu do osoby, podkreślanie atutów, a nie przebieranie. Tak, by każdy czuł się dobrze w swojej skórze, by był najlepszą wersją samego siebie".
Platforma Obywatelska jest przekonana, że politycznie to w tej kampanii Kidawa-Błońska jest najlepszą wersją samej siebie. Czy dobrze się czuje w skórze kandydatki? Na pewno dobrze czuje się ze swoim otoczeniem.