Wybory prezydenckie 2020. Korespondencyjne szachy na szczytach władzy

Wybory 2020. Jarosław Kaczyński obawia się kuluarowych rozmów Jarosława Gowina z jego politycznymi przeciwnikami. Szef PO Borys Budka zamierza przekonywać koalicjanta PiS do poparcia jego nowej propozycji dotyczącej wyborów prezydenckich. Napięcie na szczytach władzy jest ogromne. Podobnie w szeregach opozycji.

Wybory prezydenckie 2020. Korespondencyjne szachy na szczytach władzy
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

20.04.2020 | aktual.: 20.04.2020 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Platforma Obywatelska w poniedziałek przedstawiła – jej zdaniem – przełomowy pomysł na przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Termin: 16 maja 2021 roku. Sposób do wyboru: tradycyjnie – w lokalach wyborczych – korespondencyjnie lub internetowo. Nad całością ma czuwać nie rząd – tak jak teraz – a Państwowa Komisja Wyborcza. O bezpieczeństwo wyborców w komisjach będą dbać epidemiolodzy.

Wybory 2020. PO: Duda ma prawo do reelekcji

Takiej propozycji – przekonują w Platformie – jeszcze nie było. Na pierwszy rzut oka wygląda ona na konkretną i spójną, niewymagającą zmiany Konstytucji proponowanej przez Jarosława Gowina. A ta zakłada przedłużenie kadencji Andrzeja Dudy o 2 lata, ale z odebraniem mu możliwości ponownego kandydowania w 2022 roku.

PO chce inaczej: uważa, że Duda ma pełne prawo ponownie ubiegać się o prezydenturę – niezależnie od terminu wyborów. Propozycja Gowina – zaakceptowana formalnie przez PiS – takie prawo Dudzie odbierała. Platforma wychodzi zatem prezydentowi naprzeciw. Polityczny paradoks.

Największa partia opozycyjna nie godzi się na wybory prezydenckie w formule korespondencyjnej w maju 2020 roku. Termin ten uważa za niebezpieczny dla obywateli, a same wybory tak przygotowywane – na szybko, bez podstaw prawnych – za nielegalne.

Dlatego lider PO Borys Budka proponuje: wprowadzić stan klęski żywiołowej z możliwością jego automatycznego przedłużenia przez rząd do wiosny przyszłego roku.

PiS stanu klęski żywiołowej dziś wprowadzać nie chce, ale Budka nie ustępuje – ma do tego przekonywać samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Ten, można założyć, negocjacji nie podejmie. Z punktu widzenia politycznego to nic dziwnego – Kaczyński nie ma elementarnego zaufania nawet do swojego (wciąż) koalicjanta Jarosława Gowina, którego podejrzewa o "spiski" nie tylko z opozycją, ale nawet... z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim (Kaczyński chłodno przyjął jego piątkowe oświadczenie dotyczące wyborów prezydenckich).

Wybory 2020. PO "uspokaja" PiS

Przed szefem Platformy spotkania z innymi liderami partyjnymi. Pierwsze: w poniedziałek z Jarosławem Gowinem. Przewodniczący Porozumienia mógłby na propozycję PO przystać. Gowin – jak słyszymy – nie zamyka sobie żadnych "furtek".

Budka: – Potrzebujemy "pięciu sprawiedliwych" od Gowina, by przyjąć ustawę obligującą rząd do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.

Przypomnijmy: Gowin i większość jego ludzi stanowczo sprzeciwia się forsowanym przez PiS wyborom w maju 2020 (ale też niezbyt przychylnie – jak słyszymy – spogląda na propozycję PO). – Chodzi o to by zakończyć kampanię wyborczą, a nie ją wydłużać w nieskończoność. Taki plan, to brak planu – ocenia poseł Porozumienia Michał Wypij.

Politycy PO w rozmowie z Wirtualną Polską: – Chcemy, żeby to wybrzmiało: po wprowadzeniu stanu klęski kadencja Dudy, która kończy się 6 sierpnia, będzie automatycznie wydłużana. Nie będziemy podważać jego mandatu. Ten argument wytrącamy PiS-owi z rąk, mówimy to jasno i wyraźnie.

Jeszcze jeden kluczowy aspekt: PO chce zapewnić w zmianie prawa, by rząd – z uwagi na stan klęski żywiołowej – nie musiał wypłacać firmom niepłacącym podatków w naszym kraju gigantycznych odszkodowań. To również ma wytrącać argumenty PiS-u, że stan nadzwyczajny oznacza bankructwo państwa.

– Bzdura – przekonuje polityk PO.

Wybory 2020. Trudne negocjacje polityczne na szczycie

Czy PiS poprze rozwiązanie proponowane przez PO? Nie. Jakie wyjście widzi Budka?

– Można zbudować większość parlamentarną bez Kaczyńskiego – mówi. – Przypominam, że wszystkie kluby opozycyjne i koło Konfederacji były przeciwko głosowaniu korespondencyjnemu. Jeżeli dodamy do tego głosy Jarosława Gowina i jego Porozumienia, to mamy większość, która może przegłosować przepis obligujący radę ministrów do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, jeżeli od wprowadzenia stanu epidemii minął miesiąc. Tym samym dojdzie to przesunięcia wyborów na optymalny czas, i to zgodnie z konstytucją. Właśnie takie rozwiązanie jest w naszym planie "bezpieczne wybory" – wyjaśnia lider Platformy.

Co o tym sądzą inne partie? Tu może być problem. Dziś PO jest w silnym konflikcie zarówno z Lewicą – której kandydatem jest Robert Biedroń – jak i PSL-em, którego w wyborach będzie reprezentował Władysław Kosiniak-Kamysz.

Dziś ten drugi zdecydowanie wyprzedza w stawce prezydenckiej Małgorzatę Kidawę-Błońską. Kandydatka KO notuje coraz niższe poparcie – z powodu problemów komunikacyjnych (raz ogłasza bojkot wyborów, kierowana radami byłego doradcy Tuska Igora Ostachowicza i szefa jej kampanii Bartosza Arłukowicza, innym razem się z niego wycofuje) i fatalnej formy prezentowanej w mediach. W PO oczywiście zdają sobie sprawę ze słabości Kidawy. Publicznie stoją za nią murem.

Czy w opcji proponowanej dziś przez Platformę mieści się scenariusz wymiany kandydata PO na prezydenta na kogoś innego? Nie – słyszymy od członka zarządu partii.

Pewne jest jedno: żeby wybory 16 maja 2021 roku mogły się odbyć korespondencyjnie (oraz internetowo, choć to mało realne, wręcz niemożliwe), przepisy w tej sprawie (ordynację wyborczą) trzeba byłoby zmienić przed wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego – a więc w stanie prawnym, w którym głosowanie zgodnie z prawem odbywa się 10 maja 2020 roku. To wymaga – jak zauważył publicysta Piotr Trudnowski – wielostronnego zaufania całej klasy politycznej. Tego dziś fundamentalnie brakuje.

Publicysta WP Marcin Makowski na Twitterze zwraca zaś uwagę na inne problemy:

Mimo to ruch PO z nową propozycją dotyczącą wyborów – pierwszą poważną inicjatywą polityczną tej partii od tygodni – jest ciekawym punktem wyjścia do dalszych negocjacji.

Tyle że zegar tyka – a determinacja Jarosława Kaczyńskiego nakierowana jest na jeden cel: wybory korespondencyjne w maju 2020. Byleby wygrał kandydat PiS.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (928)