Wybory prezydenckie 2020. Fanka Andrzeja Dudy oburzona. Jolka Rosiek przekonuje, że nie jest stalkerką
- Bez komentarza - odnosi się do sprawy w rozmowie z WP rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Wicerzecznik PiS mówi wprost: "to rojenia". Kwestia Jolki Rosiek budzi skrajne emocje. Kobieta publicznie wyznaje miłość Andrzejowi Dudzie i twierdzi, że ma z nim kontakt.
"Robienia ze mnie stalkerki ciąg dalszy" - napisała na Twitterze Jolka Rosiek. Kobieta nerwowo zareagowała na artykuł "Gazety Wyborczej". W dzienniku opisano jej nietypowe zwierzenia. Twierdzi, że utrzymuje kontakt z Andrzejem Dudą.
Na dowód publikuje SMS-y rzekomo wysyłane jej przez prezydenta. I wysuwa śmiałe twierdzenia dotyczące jego małżeństwa. O sytuację i ewentualne działania podejmowane w związku z aktywnością kobiety pytamy prezydenta rzecznika. - Bez komentarza - mówi WP Błażej Spychalski.
Na ten temat wypowiedział się szerzej Radosław Fogiel. "Trzeba mieć świetny warsztat, by napisać rynsztokowy tekst, pełen insynuacji, oparty o rojenia stalkerki, z Wikarym (przy całej sympatii) jako źródłem. Może trzeba było go jeszcze zilustrować protestem z Hong Kongu na rynku w Zakliczynie?" - stwierdził wicerzecznik PiS.
Fanka Andrzeja Dudy stała się szczególnie kłopotliwa, gdy upubliczniono jej zdjęcie z prezydentem. Kobieta wisi na szyi Dudy i intensywnie wpatruje się w jego oczy.
Jolka Rosiek to natrętna stalkerka? "To jest przykre"
"Jeśli SOP dopuszcza do prezydenta osobę wyraźnie niezrównoważoną, która od lat twierdzi, że łączy ją z nim relacja intymna, to chyba jest problem. I to zupełnie nie natury obyczajowej" - zauważyła na Twitterze dziennikarka Dominika Długosz.
"Do Prezydenta Andrzeja Dudy, odkąd pracuje przy spotkaniach z mieszkańcami (3 lata) lgną tysiące ludzi. Jedni ściskają dłoń, inni chcą selfie, inni chcą się przytulić. To nasza codzienność. Jeżeli ktoś ma w tym złe intencje i próbuje do tego dorobić fałszywą polityczną historie - to jest to przykre" - skomentował sytuację fotograf prezydenta Jakub Szymczuk.
Jolka Rosiak twierdzi, że jej relacja z prezydentem rozpoczęła się w 2015 r. Zapewnia, że nie głosuje na PiS. - On prywatnie też nie jest taki, jakiego jest zmuszony udawać. Poznaliśmy się dzięki wspólnym znajomym, u których bywał w Tarnowie, gdy tylko pozwalały na to jego obowiązki. Niedaleko mnie są jego rodzinne strony w Starym Sączu, więc tam też często jeździł - powiedziała w rozmowie z "Wyborczą".
Źródło: wyborcza.pl, WP