Wybory parlamentarne. Koalicja po polsku. PSL na razie na lodzie, ale ma plan awaryjny
Polityk PSL: – Jeśli Kukiz'15 i Bezpartyjni Samorządowcy nie wejdą z nami do koalicji, poradzimy sobie. Listy wyborcze mamy ułożone w 80 procentach. Czekamy.
Koalicja Polska w wersji optymistycznej: Polskie Stronnictwo Ludowe, Kukiz'15, Bezpartyjni Samorządowcy.
Koalicja Polska w wersji umiarkowanie optymistycznej: PSL i Kukiz'15.
Koalicja Polska w wersji dziś najbardziej prawdopodobnej: PSL.
A więc koalicja bez koalicji.
Ludowcy robią, co mogą, by dogadać się z potencjalnymi sojusznikami. Ale ci lawirują. Raz mówią: chcemy. Innym razem "wypisują się z interesu". Zanim jeszcze do niego weszli.
Tak jak Bezpartyjni Samorządowcy, którzy stwierdzili w tym tygodniu: z PSL-em to my jednak nie chcemy.
– Nie, to nie – komentuje w rozmowie z WP człowiek z władz PSL. – My jesteśmy gotowi na samodzielny start.
Ludowcy nie płaczą
– Może jutro, może pojutrze. A może w przyszłym tygodniu – tak jeden z kluczowych polityków PSL odpowiada na nasze pytanie, kiedy będzie jasne, w jakim kształcie Koalicja Polska (nazwa ukuta przez PSL) pójdzie do wyborów parlamentarnych.
– Jesteśmy spokojni, absolutnie możemy iść pod własnym szyldem, wyłącznie jako PSL. Listy mamy praktycznie gotowe, jakieś 80 proc. miejsc obsadzonych naszymi kandydatami – mówi nam inny z ludowców.
Jak dodaje: – Paweł Kukiz bardzo chce iść z nami. Podobno. Czasem zmienia zdanie, ale wyedukował się mocno przez ostatnie miesiące. Do polityki podchodzi racjonalnie. Bezpartyjni Samorządowcy? Oni już chyba z nami nie chcą. Trudno, ale nie płaczemy.
Bezpartyjni Samorządowcy – najsilniejsi na Mazowszu i Dolnym Śląsku – chcą iść do wyborów tylko z Kukizem. Twierdzą, że posiadają struktury we wszystkich 41 okręgach wyborczych. W 35 Bezpartyjni Samorządowcy mają być gotowi do zarejestrowania list kandydatów poprzez zebranie podpisów pod listą.
"Sojusz z ruchem Kukiz daje stuprocentową pewność zarejestrowania list komitetu we wszystkich okręgach wyborczych" – pisze Mazowiecka Wspólnota Samorządowa.
Jak słyszymy, Bezpartyjni Samorządowcy mieli zamówić badania, z których wynika, że "PSL jest dla Bezpartyjnych w każdych okolicznościach ciężarem i czynnikiem, który powoduje spadek poparcia".
A jeszcze niedawno wydawało się, że sojusz Bezpartyjnych z PSL jest dopięty niemal na sto procent.
Tymczasem we wtorek we Wrocławiu odbyło się spotkanie pełnomocników Bezpartyjnych Samorządowców z całej Polski. Podjęto na nim decyzję, że Bezpartyjni odrzucają koalicję z PSL, ale wciąż możliwa jest współpraca w wyborach z Kukiz‘15. Jednocześnie upoważniono lidera Bezpartyjnych, prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego do rozmów z Pawłem Kukizem.
– Zdecydowaliśmy, że pójście z PSL pod hasłem PSL jako partii politycznej w ogóle nas nie interesuje. Z całym szacunkiem dla przewodniczącego partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. To byłoby zaprzeczeniem naszych ideałów – podkreślił prezydent Lubina.
Wciąż nic nie jest jednak stracone, jeśli chodzi o wyborczy sojusz Kukiz'15 z PSL – przekonują nas nieoficjalnie ludowcy. Ale to raczej myślenie życzeniowe.
Piotr Zgorzelski, członek władz PSL: – Paweł Kukiz byłby dla nas wzmocnieniem. Szczególnie na ścianie zachodniej.
To tam PSL jest relatywnie najsłabsze. Na zachodzie kraju zaś Kukiz poparcie ma niezłe. – Mógłby na Dolnym Śląsku czy w Lubuskiem przynieść PSL wiele cennych głosów – mówi nam bez ogródek jeden z ludowców.
Relacje między oboma formacjami ociepliły się po tym, jak Kukiz niedawno... przeprosił PSL. Przypomnijmy: w 2015 roku Paweł Kukiz nazwał ludowców "organizacją przestępczą". Niedawno się z tych słów zdecydowanie wycofał. A ludowcy mu wybaczyli.
Tyle że to ocieplenie nie musi oznaczać gorącego politycznego romansu. Rozmowy nie są tak zaawansowane, jak się jeszcze niedawno wydawało. A niektóre media już zdążyły orzec, że koalicja Kukiz'15-PSL jest praktycznie pewna.
– Dziś nic nie jest wiadome. Może tak, może nie – wzdycha nasz rozmówca z PSL.
– Z kim pójdzie Kukiz'15, to jeszcze jest patykiem na wodzie pisane. Okaże się może czwartek, teraz nie mam takiej wiedzy – ucina w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Kukiz. Dodaje, że głównym partnerem rozmów są dla jego ruchu Bezpartyjni Samorządowcy, do których... jedzie właśnie na spotkanie.
Kukiz denerwuje się, kiedy dziennikarze używają określenia "koalicja" w odniesieniu do startu w jesiennych wyborach parlamentarnych.
– Koalicja a wspólne listy to dwie różne rzeczy. W postkomunistycznym państwie pojęcia te mylą nawet dziennikarze. Rozmawiamy o spisaniu umowy na start ze wspólnych list – twierdzi polityk.
– Nie mamy struktur w całej Polsce, a na zebranie podpisów, przez PiS i prezydenta, będą tylko dwa tygodnie. To zmusza mniejsze opcje do łączenia się w grupy – dodaje Kukiz.
Rozmówca WP przyznaje, że w jego ruchu odbyły się głosowania nad tym, z kim powinni startować w wyborach. – Rozpatrywaliśmy cztery listy: Kukiz z Konfederacją, ale pod inną nazwą, z PSL, z Bezpartyjnymi Samorządowcami i ostatnia opcja - Kukiz'15, PSL i Bezpartyjni Samorządowcy. Nie powiem, które rozwiązanie zwyciężyło – ucina rockman.
Rozmowy z Bezpartyjnymi Samorządowcami Kukiz nazwał "powrotem do korzeni". Był bowiem w latach 2014-2015 radnym sejmiku dolnośląskiego, a mandat uzyskał wówczas właśnie z list Bezpartyjnych Samorządowców.
Sen o Warszawie
Polityk PSL przyznaje: – Jeśli Kukiz wystartuje z nami, będzie numerem jeden na liście w Warszawie [i zmierzy się z Grzegorzem Schetyną i Jarosławem Kaczyńskim - przyp. red.]. Jeśli nie, jedynką będzie Władysław Teofil Bartoszewski.
Poseł z Warszawy to marzenie PSL. Ludowcy nigdy przedstawiciela ze stolicy w parlamencie nie mieli. Ale póki co muszą marzyć o przekroczeniu progu wyborczego. Nie jest to niemożliwe, ale przez ludowcami – jak sami podkreślają – najcięższy bój w historii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl