Wybory parlamentarne 2019. Jarosław Gowin i 8 tysięcy kłopotów dla PiS
Wicepremier Jarosław Gowin – delikatnie mówiąc – wprawił w konsternację znaczną część polityków PiS swoimi wypowiedziami na temat zarobków w Polsce i nowych propozycji dotyczących składek ZUS. Mówiąc wprost: zaszkodził partii rządzącej w kluczowym przedwyborczym okresie.
11.09.2019 | aktual.: 11.09.2019 12:21
Ludzie z okolic sztabu wyborczego mówią: – Takie wypowiedzi między jedną a drugą konwencją programową są katastrofalne dla naszej kampanii.
Krytyka z obozu
Wtorek, kilka dni po wielkiej, programowej konwencji Zjednoczonej Prawicy, na której został przedstawiony tzw. "hattrick Kaczyńskiego" – oś kampanii PiS.
W TVN24 gości Jadwiga Emilewicz, najbliższa współpracowniczka Jarosława Gowina, jedna z liderek jego partii Porozumienie. Pytana o "hattrick" prezesa, minister przedsiębiorczości przyznaje wprost: – Propozycje, jakie padły na konwencji PiS, nie były ze mną konsultowane.
CZYTAJ TEZ: Płaca minimalna na poziome 4 tys. zł. Emilewicz: "To będzie trudna sytuacja dla małych przedsiębiorców"
I nie byłoby w tym nic dziwnego – znając tryb działania i podejmowania decyzji przez Jarosława Kaczyńskiego – gdyby nie fakt, że Emilewicz jest nieformalnym rzecznikiem przedsiębiorców w rządzie. A to w tę grupę właśnie nowe, propracownicze propozycje PiS (jak radykalne podniesienie pensji minimalnej do 4 tys. zł.) mogą uderzyć najbardziej.
– To rzeczywiście bardzo duży skok – mówi Emilewicz o planowanym wzroście płacy minimalnej. – To będzie trudna sytuacja przede wszystkim dla małych przedsiębiorców. Tego typu zmiany muszą być przedmiotem konsultacji – przyznaje współpracowniczka ministra Gowina.
CZYTAJ TEŻ: Jadwiga Emilewicz wyznała, jak było z obietnicą PiS. Bronisław Komorowski: to nienormalne
Minister na dywaniku
– Już oglądając to, łapaliśmy się za głowy – mówi nam ważna osoba z kręgu sztabu wyborczego PiS. – Gowin był "dobitką" – dorzuca w rozmowie z WP.
Kilkanaście minut po wywiadzie Emilewicz dla TVN24. Jarosław Gowin wchodzi do studia Radia Zet – kolejnej, jak twierdzą politycy PiS, nieprzychylnej dla rządzących redakcji.
Wicepremier zaczyna krytykować ruch PiS: mocno sceptycznie odnosi się do propozycji zniesienia limitu składek ZUS, zapisanej przez rząd w projekcie ustawy budżetowej. – To kontrowersyjne rozwiązanie. Wraz z panią minister Emilewicz jeszcze będziemy dyskutować z naszymi kolegami z PiS, czy ten element jest niezbędny, żeby zrównoważyć budżet – mówi Gowin. Jak ocenia, pomysł ten uderzy w klasę średnią, a – jego zdaniem – warto znieść limit składek od wyższych wynagrodzeń, bo... 8 tysięcy złotych na rękę w dużym mieście "to nie są wysokie zarobki".
Wypowiedź Gowina wywołała burzę. Nie dlatego, że jest w pełni nieprawdziwa – zarobki na poziomie, o którym mówił lider Porozumienia, w stolicy wrażenia nie robią – ale dlatego, że padła w najgorszym możliwym momencie.
CZYTAJ TEŻ: Jarosław Gowin o zarobkach w miastach. Lekarze rezydenci oburzeni. "Człowiek oderwany od rzeczywistości"
– Po pierwsze - wielu naszych wyborców mogła mieć poczucie, że nasi ministrowie, politycy, są oderwani od rzeczywistości. Przecież 8 tys. na rękę to dla większości naszych wyborców abstrakcja, niezależnie od tego, że Gowin mówił tylko o dużych miastach. Po drugie - on i Emilewicz, krytykując nasze nowe pomysły, zaburzyli to, co było naszym "musem" i atutem w kampanii: spójny, klarowny przekaz – wylicza nasz rozmówca z okolic sztabu PiS.
Polityk partii rządzącej: – Prezes musiał być wściekły. Z tego, co słyszałem, po tym wywiadzie, kiedy zaczęło się to roznosić, Kaczyński miał rozmawiać z Gowinem i zwrócić mu uwagę. A minister Emilewicz wprawia prezesa w irytację.
Zobacz także
Dlatego kluczowi współpracownicy lidera PiS zaczęli się publicznie od wypowiedzi swojego koalicjanta spod szyldu Porozumienia dystansować. – Trudno mówić o tym, że nie jest to dużo. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – stwierdził szef struktur PiS Krzysztof Sobolewski, odnosząc się do wypowiedzi Gowina o 8 tysiącach jako niskich zarobkach.
Zachwiany autorytet
Lider koalicyjnego Porozumienia twierdził oprócz tego w rozmowie z Radiem Zet, że w sprawie składek ZUS niektóre propozycje PiS "uderzają w klasę średnią, która w każdym demokratycznym kraju jest kołem zamachowym rozwoju cywilizacyjnego". A gdy dziennikarka prowadząca rozmowę przypomniała wyliczenia Ministerstwa Finansów, wedle których rezygnacja z limitu ZUS przyniosłaby wpływy do budżetu państwa na poziomie 5 miliardów złotych rocznie, Gowin odparł, że być może trzeba poszukać innych sposobów na zwiększenie wpływów do budżetu bądź ograniczać wydatki w niektórych obszarach.
Wicepremier ponadto odcinał się od słów Jarosława Kaczyńskiego o ludziach, którzy są poza Kościołem.
– Ma prawo do swojego zdania, nie pierwszy raz Gowin "zgłasza zdanie odrębne", ale takie dawanie się podpuszczać przez dziennikarza to dziecinada – nie ukrywa pretensji nasz rozmówca z PiS. – Nie może być tak, że nasz koalicjant w kluczowym momencie dla nas idzie do opozycyjnych mediów i wali w nasz program, podważając przy okazji autorytet lidera – dodaje.
Kaczyński nie po raz pierwszy przeżywa kłopoty komunikacyjne swojej formacji przez "niekompatybilne" z przekazem PiS wypowiedzi Jarosława Gowina i innych polityków jego partii.
Prezes PiS jednak nie pozwala "urosnąć" kanapowej partyjce wicepremiera – Porozumieniu – zbyt mocno. Listy wyborcze skonstruował tak, by nie dać się w przyszłym Sejmie szantażować formacji ministra nauki. Nasi rozmówcy z PiS zaznaczają jednak, że mimo wszystko relacje Kaczyńskiego i Gowina są dobre.
Żeby nieco "ugasić pożar", sam Kaczyński postanowił udzielić dziś wywiadu radiowej "Jedynce" i wyjaśnić wszystkie sporne kwestie. Taki miał być pomysł sztabu wyborczego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl