Wybory burmistrza i rady miejskiej Londynu
Dziesięciu kandydatów ubiega się w czwartkowych
wyborach o stanowisko burmistrza Londynu, w tym po raz trzeci 62-
letni laburzysta Ken Livingstone, sprawujący urząd od 2000 r. Jego
głównym kontrkandydatem jest konserwatysta Boris Johnson.
01.05.2008 | aktual.: 01.05.2008 09:48
Wybory odbywają się także do 137 organów lokalnych różnego szczebla w Anglii i 22 w Walii. Do udziału w głosowaniu na terenie 36 gmin metropolii londyńskiej zarejestrowało się ok. 65 tys. Polaków.
W głosowaniu na burmistrza wyborca ma dwa głosy i może zagłosować na dwóch różnych kandydatów. Jeżeli po przeliczeniu pierwszego głosu preferencyjnego, żaden z nich nie uzyska co najmniej 50 proc. głosów, zarządza się dogrywkę, w której liczy się dodatkowo tzw. drugi głos. Burmistrzem zostaje wówczas ten, kto zdobył największą liczbę połączonych głosów.
W ocenie niektórych komentatorów ze względu na nieznaczną różnicę poparcia w sondażach opinii pomiędzy Livingstonem a Johnsonem, o wyniku wyborów przesądzi drugi głos. Oficjalne ogłoszenie wyników wyborów spodziewane jest po południu w piątek.
Na drugiej karcie do głosowania wyborca zakreśla imiennie nazwisko kandydata do rady miejskiej ze swego okręgu wyborczego, zaś na trzeciej głosuje bezimiennie na jedną z 14 list partyjnych. Druga i trzecia karta służą do wyłonienia składu 25 osobowej rady miejskiej. Wybory do rady miejskiej odbywają się według proporcjonalnej ordynacji z 5-proc. progiem.
Burmistrz Londynu w obecnej kadencji 2008-12 oprócz zarządzania rocznym budżetem w wysokości 11 mld funtów będzie miał wiele do powiedzenia w przygotowaniu letnich igrzysk (2012 rok), rozwoju infrastruktury miasta, a także przejmie nowe prerogatywy przekazane mu przez rząd centralny w zakresie budownictwa mieszkaniowego i szkolenia zawodowego.
Sztab wyborczy Livingstone'a i związki zawodowe apelują o liczny udział w wyborach ostrzegając, iż przy niskiej frekwencji do rady miejskiej może wejść jeden lub nawet dwóch przedstawicieli skrajnie prawicowej, antyimigracyjnej partii BNP.
Do rejestrowania się Polaków i udziału w wyborach zachęcała grupa "Polacy Głosują", będąca inicjatywą kilku organizacji, m.in. Zjednoczenia Polskiego i Polish Professionals. Jak powiedział jeden z jej animatorów Adam Komarnicki, Polacy są też londyńczykami i powinni brać czynny udział w życiu społecznym i politycznym metropolii, jeśli mają się czuć pełnoprawnymi obywatelami.
Inicjatywa "Polacy Głosują" stawiała sobie za cel dotarcie do jak najszerszej grupy Polaków w Anglii i zachęcenie ich do udziału w wyborach samorządowych w Londynie i innych miastach. Grupa nie popiera żadnego z kandydatów, a udział w wyborach traktuje przede wszystkim jako okazję do poprawy wizerunku społeczności polskiej.
Znany działacz emigracyjny i lobbysta Wiktor Moszczyński powiedział, iż Livingstone jest lepszym kandydatem z punktu widzenia interesów polskiej społeczności w W. Brytanii. Johnson, jak twierdzi Moszczyński, nie ma doświadczenia jako administrator i nie ma wprawy w negocjacjach z deweloperami, rządem ani związkami zawodowymi.
Kandydaturę Johnsona wspiera były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Londynu nie stać na dalsze cztery lata z Livingstonem jako burmistrzem. Skutkiem jego polityki jest wzrost przestępczości, przemocy ze strony gangów, dyskryminacji i kosztów życia - uważa Marcinkiewicz, cytowany w komunikacie prasowym sztabu wyborczego Johnsona.
Zdaniem byłego premiera głosy Polaków mogą przesądzić o zwycięstwie konkretnego kandydata. Różnica w głosach pomiędzy dwoma najważniejszymi kandydatami jest niewielka, więc właśnie taka grupa kilkudziesięciu tysięcy osób może przeważyć szalę zwycięstwa - powiedział w czwartek Marcinkiewicz w Programie 1 Polskiego Radia.
Jak mówią sami Anglicy, po raz pierwszy kandydaci w wyborach zwrócili się do mniejszości mieszkających w Londynie o poparcie, tego wcześniej nigdy nie było, i zwrócili się oczywiście tylko do Polaków, bo my jesteśmy największą i jednak w miarę zorganizowaną grupą - podkreślił Marcinkiewicz.