W przestrzeni medialnej pojawia się bardzo dużo różnych, nowych spekulacji.
Między innymi to, że jest szykowany taki wariant, że Prawo i Sprawiedliwość przekaże sprawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Który orzeknie, że jednak nie można wyborów organizować poza chociażby Państwowa Komisją Wyborczą.
Prawo i Sprawiedliwość chyba nie. W interesie Prawa i Sprawiedliwości jest za bazowanie na nowych przepisach, które właśnie pozbawiły Państwowej Komisji Wyborczej odpowiednich kompetencji.
I Trybunał Konstytucyjny w mojej ocenie, nie ma tu nic do rzeczy, ponieważ polska konstytucja po prostu nie precyzuje tego, kto dokładnie ma organizować wybory.
Czyli to, że szef PKW mówi, że 10 maja wyborów się nie da zorganizować, nie ma żadnego znaczenia?
Nie, to ma znaczenie. Natomiast moim zdaniem ta wypowiedź szefa PKW jest wypowiedzią czysto formalistyczną.
Bo ona się odnosi do obecnego stanu prawnego, a nie do ewentualnego przyszłego stanu prawnego, kiedy będziemy mieli prawo w wyborach korespondencyjnych.
Jak rozumiem wypowiedź szefa PKW, on się odnosił do przeprowadzenia wyborów osobistych 10 maja.
No i to jakby, to nie jest nic nowego. Ja od ponad miesiąca to mówię, że będzie problem ze skompletowaniem składów komisji.
Też do końca nie wiem w jaki sposób obóz rządzący wyobraża sobie skompletowanie składów komisji, tam gdzie jest nie dość chętnych, w terminie majowym.
No ale pewnie mają na to pomysł, bo jeżeli chcą zrobić te wybory za wszelką cenę w maju, no to jakoś tam wszystkie przeszkody wyminą, z mniejszym lub większym skutkiem.
Najbardziej poszkodowanymi tutaj będą Polacy za granicą, którzy ciągle dzwonią do nas, piszą e-maile, wiadomości, pytają jak będą mieli głosować.
Kiedy dla nich ta formuła korespondencyjna będzie niedostępna.
A często mając ograniczenia poruszania się, czy odpowiednie tam komórki w ambasadach nie dysponują ich adresami korespondencyjnymi.
Ponieważ to sam PiS skasował wybory korespondencyjne, dla Polaków na emigracji, jakieś 3 lata temu.