Wybory 2020. Joachim Brudziński: "smoki latające przegrały wybory"
Joachim Brudziński stwierdził, że Andrzej Duda wygrał wybory mimo wsparcia drugiego sztabu w postaci mediów liberalnych. Zwrócił też uwagę na "ataki mediów z niemieckim kapitałem", które wraz z kandydatami przychylnymi Rafałowi Trzaskowskiemu porównał do "smoków latających".
"Nawet smoki latające nas nie zmogły" - to tytuł wywiadu, którego Joachim Brudziński udzielił "Gazecie Polskiej". Europoseł i prawa ręka prezesa PiS, wyliczając nieprzychylne Andrzejowi Dudzie media i obozy polityczne, nawiązał do "Pieśni konfederatów barskich": "Choćby na smokach wojska latające nas nie zatrwożą".
- Wszystkie te siły sprzęgły się w II turze, przypuściły atak na urzędującą głowę państwa i stał się cud. Smoki latające, które miały nas zmieść, przegrały wybory - powiedział Brudziński, dziękując też czytelnikom gazety za wsparcie dla zwycięskiego sztabu.
Wybory 2020. Joachim Brudziński o "sztabie medialnym Trzaskowskiego"
Europoseł stwierdził, że poparcie dla prezydenta było tak silne w reakcji na m.in. na "haniebną publikację niemieckiego brukowca na ostatniej prostej kampanii i impertynenckie, pogardliwe ataki niemieckich dziennikarzy". Brudziński przekonywał, że Rafał Trzaskowski, opowiadając się przeciw wielkim inwestycjom w Polsce, jest gwarantem niemieckich interesów. Stąd też ma wynikać poparcie, którego miały mu udzielać "Fakt" czy Onet.
Brudziński zaliczył też do "sztabu medialnego Trzaskowskiego" TVN i "Gazetę Wyborczą". - Większość Polaków okazała się impregnowana na ich nachalną propagandę i potrafiła właściwie ocenić, które media są rzetelne, a które nie - ocenił. Jednocześnie przyznał, że "ten ochronny kordon medialny" był na pewno poważniejszym przeciwnikiem niż sztab Rafała Trzaskowskiego, z którego jawnie kpił.
Wybory 2020. Joachim Brudziński o protestach wyborczych PO "błazenada i kabaret"
"Błazenadą i kabaretem" nazwał z kolei protest wyborczy komitetu Rafała Trzaskowskiego. Były już kandydat PO na prezydenta domaga się on od SN, by stwierdził nieważność wyborów, ponieważ odbyły się one w terminie niekonstytucyjnym. - Pan Trzaskowski osiągnął osobisty sukces, to nie podlega dyskusji, ale Platforma wybory przegrała. (...) Na wypadek upadku tej formacji jest już przygotowana alternatywa. Czeka w odwodzie. Nazywa się roboczo "projekt Hołownia" - przekonywał Brudziński. Polityk podkreślił, że biorąc pod uwagę pracę i środki zainwestowane w ruch byłego prezentera, nie sądzi, by jego rola miała już się skończyć.
Zobacz wideo: Szczyt UE. Koalicjant chce wystąpienia Mateusza Morawieckiego w Sejmie
Brudziński wyraźnie opowiedział się za pozostawieniem Mateusza Morawieckiego na stanowisku szefa rządu. Chwalił jego zaangażowanie w kampanię prezydenta i stwierdził, że próby usunięcia go z fotelu premiera "byłyby skrajnie nieracjonalne i destabilizujące sytuację polityczną w Polsce". Polityk nie ukrywał jednak, że w obozie Zjednoczonej Prawicy są w tym aspekcie animozje. - Są ambicje, czasami parcie na jakieś stanowiska (...), gdyby nawet kogoś zanadto poniosły własne ambicje, to zapewniam, iż zostanie sprowadzony na ziemię - ostrzegł.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl