Wybory 2020 i problemy Polonii. Nie każdy mógł oddać głos. "To przykre"

- Jest to bardzo przykre, że nie mogłam dołożyć swojego głosu, który mógłby wpłynąć na zmianę w naszym kraju - mówi nam Aneta, Polka mieszkająca w Danii. Do dziś nie dotarł do niej pakiet wyborczy. Z tego i kilku innych powodów część Polonii nie zagłosowała w pierwszej turze wyborów prezydenckich.

Wybory 2020 i problemy Polonii. Nie każdy mógł oddać głos. "To przykre"
Źródło zdjęć: © East News

30.06.2020 | aktual.: 30.06.2020 21:01

Aneta mieszka w Odense, w Danii. Miała wziąć udział w wyborach prezydenckich poprzez głosowanie korespondencyjne. - Sprawdzałam wiele razy status wysyłki i dopiero kilka dni przed wyborami została wysłana. Miałam przeczucie, że coś pójdzie nie tak, ale pomyślałam, może jednak się uda. Te wybory są dla mnie ważne - chciałam zagłosować, żeby coś zmienić w tym kraju, a została mi ta możliwość odebrana - dodaje Aneta.

Próbowała dzwonić do ambasady w weekend, niestety nikt nie odpowiadał. Poszła nawet na pocztę, by sprawdzić, czy jej pakiet gdzieś się nie zawieruszył. Niestety, paczki tam nie było. I nie doszła do niej do dziś.

- Jako obywatel czuję się poszkodowana, jakby odebrano mi podstawowe prawo. Jest to bardzo przykre, że nie mogłam dołożyć swojego głosu, który może w jakimś najmniejszym stopniu wpłynąłby na zmianę w naszym kraju - podsumowuje Aneta.

Jeszcze przed wyborami prezydenckimi pisaliśmy w Wirtualnej Polsce o sytuacji Polaków w Danii, którzy sygnalizowali nam: znacznie opóźniają się przesyłki z pakietami wyborczymi. Do wielu doszły one w ostatniej chwili, na kilka dni przed wyborami.

Wybory korespondencyjne. Walka z dostarczeniem pakietu

Kasia - Polka mieszkająca w Berlinie (Niemcy) - również miała problemy ze swoim pakietem wyborczym. - Głosowanie w wyborach jest dla mnie bardzo ważne. Zapisałam się do listy wyborców w wyznaczonym terminie, otrzymałam potwierdzenie o dopisaniu i informację, że mój pakiet do głosowania dojdzie najpóźniej w poniedziałek, 22 czerwca - opowiada Kasia.

Ostatecznie pakiet dotarł do niej 25 czerwca, w czwartek, po godzinie 16. - W piątek od samego rana dzwoniłam do konsulatu, żeby upewnić się, że ktoś będzie dostępny w sobotę, jeśli wyślę mój głos tego dnia. Po 45 minutach i 17 próbach postanowiłam sama dostarczyć mój głos i nie ryzykować wysyłania pocztą - dodaje. Na miejscu niestety nie mogła zostawić swojej koperty.

- Niezbyt miły pan powiedział mi, że mojego głosu nie przyjmie, bo nie mogę wrzucić go do skrzynki tak jak listonosz by to zrobił i muszę go wysłać. Moją pierwszą reakcją był płacz - z poczucia bezsilności, niesprawiedliwości i pewnie ze zmęczenia po przebyciu 15 km w upale na starym rowerze. Pojechałam na pocztę, gdzie dowiedziałam się, że moja jedyna w tym momencie opcja to kurier za 25,40 euro - mówi Kasia. Podkreśla, że z powodu koronawirusa pracuje znacznie mniej, więc każde euro się dla niej liczy.

Zapłaciła, bo jak podkreśla, nie mogłaby sobie wybaczyć, gdyby w tym momencie zrezygnowała. - Niestety moje pieniądze poszły w błoto, gdyż przesyłka dotarła do konsulatu w poniedziałek, 29.06 o 8:21. Wiem, że jest druga tura i szansa, ale boję się, że mój pakiet znowu nie dojdzie na czas. Jestem w pełni przygotowana do zapłacenia kolejnych 25,40 euro. Ale czy to coś da? Czy tak powinno wyglądać głosowanie Polaków poza granicami kraju? - pyta nasza rozmówczyni.

Głosowanie korespondencyjne. "Pakiety rozesłane w terminie"

Biuro prasowe MSZ już wcześniej informowało nas, że do głosowania za granicą w trybie korespondencyjnym w I turze zarejestrowało się ponad 340 tysięcy osób.

"Polskie służby konsularne dołożyły wszelkich starań, aby pakiety wyborcze przygotować i przesłać wyborcom możliwie jak najszybciej. Potwierdzamy, że polskie placówki dyplomatyczne rozesłały pakiety wyborcze w ustawowym terminie, czyli do 22 czerwca tego roku. Pakiety były rozsyłane sukcesywnie od momentu, kiedy zostały ustalone wzory elementów pakietów wyborczych i wzór karty do głosowania. W przypadku placówek, które miały największą liczbę pakietów do przygotowania (od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy pakietów), wysyłka pakietów następowała w kilku turach" - informuje MSZ.

"Co do zasady, pakiety te zgodnie z obowiązującym w tym zakresie prawem, zostały wysłane za pośrednictwem miejscowych operatorów pocztowych, którzy odpowiadają za ich dostarczenie do wyborców" - dodaje biuro prasowe.

Czekamy jeszcze na odpowiedź na maila, który wysłaliśmy w poniedziałek, ws. Polaków, którym nie udało się oddać głosu w pierwszej turze m.in. przez to, że pakiety ostatecznie do nich nie dotarły.

Wyniki wyborów 2020 i Polacy mieszkający w Dubaju bez możliwości zagłosowania

Pisaliśmy też o grupie Polaków mieszkających w Dubaju, którzy nie mogli wybrać opcji głosowania korespondencyjnego. Musieli osobiście udać się do stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Abu Zabi - bo to właśnie tam znajdowała się obwodowa komisja wyborcza.

Problem w tym, że ten emirat w związku z koronawirusem był zamknięty dla osób, które w nim nie mieszkają.

Polka mieszkająca w Dubaju od siedmiu lat, mówi nam: - Niestety nie głosowaliśmy. Ludzie stali w kilometrowych kolejkach, tylko po to, żeby usłyszeć, że mają wracać, bo bez tzw. permitu nikt nie przejedzie. Ostatecznie według mojej wiedzy 1024 zarejestrowane w okręgu karty zostały niewykorzystane.

Spytaliśmy Ambasadę RP w Abu Zabi o te ponad tysiąc osób, które ostatecznie nie mogły wziąć udziału w wyborach prezydenckich. Otrzymaliśmy informację, by pytania dotyczące wyborów kierować do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Mimo że wcześniej, przed wyborami, gdy pytaliśmy o dzień wyborów i związany z tym problem Polaków mieszkających poza Abu Zabi, dostaliśmy od ambasady obszerne wyjaśnienia.

Łącznie do spisów wyborców przed II turą wpisało się dodatkowo ponad 140 tys. wyborców. W tej chwili w spisach wyborców znajduje się 515 894 osób.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (290)