Wyborów w tym roku nie będzie. Prezesowski trik pozwoli utrzymać stołki
W niektórych dużych spółdzielniach mieszkaniowych nie odbędą się w tym roku walne zgromadzenia. Powód? Prezesi chcą uchronić mieszkańców przed skutkami pandemii koronawirusa. W efekcie zacznie się szósty rok trzyletniej kadencji rad nadzorczych.
- Tak umiera spółdzielcza demokracja. To członkowie spółdzielni powinni decydować, kto zarządza wspólnym majątkiem. Mówienie dziś o COVID-19 jako powodzie nieorganizowania walnego zgromadzenia jest śmieszne - twierdzi Maria Wincenciak, członkini zrzeszającej ponad 25 tys. członków warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej "Bródno".
- To typowe manipulacje ze strony spółdzielni. W wielu robione jest wszystko, aby ograniczyć ludziom dostęp do rzetelnej informacji, a mieszkańcom do współdecydowania o przyszłości oraz ewentualnej wymiany władz - wtóruje Ewelina Sawara, członkini spółdzielni "Lokator" w Dąbrowie Górniczej.
Ministerstwo Sprawiedliwości działanie spółdzielni uważa za nielegalne, ale w rządzie za spółdzielczość mieszkaniową odpowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Ono zaś nic nie uważa.
Wypaczona idea
Cała sprawa zaczęła się w 2020 r. Ustawodawca, w dobie rozwijającej się pandemii, uznał, że trzeba zadbać o to, aby spółdzielnie mogły w miarę normalnie funkcjonować w sytuacji, w której niebezpieczne są spotkania.
Postanowiono utworzyć specjalny tryb w prawie spółdzielczym: podjęcie uchwał walnego zgromadzenia spółdzielni na piśmie.
Tu wyjaśnijmy: walne zgromadzenie w spółdzielni jest najważniejszym organem. To reprezentacja wszystkich członków spółdzielni, której zadaniem jest m.in. wybór rady nadzorczej. Rada nadzorcza zaś następnie, w większości kooperatyw, wybiera prezesa zarządu.
Istnieją spółdzielnie mieszkaniowe, w których w dyskusji i w głosowaniach na spotkaniach wyborczych brało udział po kilkaset, a niekiedy ponad tysiąc osób.
Zarazem walne zgromadzenie podejmuje szereg innych decyzji: zatwierdza sprawozdania finansowe, udziela absolutorium, decyduje, na co przeznaczyć zysk z prowadzonej przez spółdzielnię działalności gospodarczej.
Przepisy covidowe utworzono po to, by możliwe było właśnie dzielenie zysku i podejmowanie wielu istotnych decyzji. Zarazem kadencja członków rad nadzorczych i zarządów spółdzielni uległa wydłużeniu - w Sejmie uznano, że okres pandemii to kiepski czas na przeprowadzenie wyborów.
W lipcu 2022 r. ustawodawca uznał, że COVID-19 jest już w odwrocie, więc można wrócić do wyborów w spółdzielniach.
Wskazano, że kadencja rady nadzorczej lub zarządu spółdzielni, która uległa przedłużeniu na podstawie ustawy covidowej, upływa w dniu zwołania pierwszego walnego zgromadzenia po dniu 7 września 2022 r.
Najdalej więc w połowie 2023 r.
Szkopuł w tym, że jeśli władze spółdzielni nie zwołają walnego, to nie będzie wyborów. A jeśli nie będzie wyborów, to nie zmienią się władze spółdzielni.
W trosce o zdrowie
Specjalny tryb określony w prawie spółdzielczym - głosowanie uchwał walnego zgromadzenia na piśmie - nie jest równoznaczny z organizacją walnego zgromadzenia. Co do tego zgodni są wszyscy: i spółdzielcy, i zarządzający spółdzielniami, i ustawodawca. Choćby dlatego, że istotą walnego jest dyskusja przed podjęciem decyzji, a przy głosowaniu na piśmie tego nie ma. Na obrady walnego spółdzielcy mają prawo wnosić swoje projekty uchwał do przegłosowania. Procedura organizacji głosowania na piśmie tego nie przewiduje - tematy narzucają władze spółdzielni.
W efekcie jest tak, że podczas walnego zgromadzenia musiałyby się odbyć wybory do organów spółdzielczych - bo kadencja wygasłaby wraz ze zwołaniem posiedzenia.
Podczas głosowania na piśmie wybory odbyć się mogą (jeśli zarządzający spółdzielnią będą tego chcieli), ale nie muszą.
W co najmniej kilku dużych spółdzielniach mieszkaniowych w Polsce walnych w tym roku - jak dowiedziała się WP - nie będzie. A tym samym nie będzie wyborów. W jednej ze spółdzielni prezes oburzonym mieszkańcom powiedział wprost, że to w trosce o ich zdrowie. I że on, jako prezes, nie będzie brał odpowiedzialności za to, że ktoś podczas spotkania wielu osób w jednej sali zachoruje, a potem umrze.
Łącznie chodzi o spółdzielnie, w zasobach których mieszka ponad 200 tys. osób.
Z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych - a dokładnie z art. 8[2] ust. 4 - wynika, że kadencja rady nadzorczej nie może trwać dłużej niż trzy lata.
W kooperatywach, które nie zwołują walnego, zacznie się właśnie piąty, a w niektórych - szósty, rok wydłużonej kadencji rady nadzorczej. A jako że to ona wybiera prezesa, zacznie się też kolejny rok zarządzania przez prezesów bez weryfikacji ich pracy przez spółdzielców.
- Jeżeli prezes spółdzielni oraz osoby, które powinny nadzorować jego prace, są niesłowne, nie realizują swoich obietnic, nie słuchają głosu mieszkańców, to mieszkańcy powinni mieć prawo do odwołania danych osób ze stanowisk. Szczególnie gdy stanowiska te zajmowane są przez długi czas nie wskutek wygranych wyborów, tylko uciekania się do specjalnych przepisów stworzonych na czas pandemii - uważa Ewelina Sawara.
Krzysztof Sałata, były członek rady osiedla Bolesława Śmiałego w Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, przekonuje, że powoływanie się dziś na przepisy covidowe to śmieszna wymówka.
- To zwykłe wykorzystywanie okazji i cieszenie się z tego, że ustawodawca nie potrafił precyzyjnie przygotować przepisów - twierdzi Sałata.
I dodaje, że przecież w spółdzielniach, które dobrze funkcjonują, zarządzający nimi nie obawiają się przeprowadzania wyborów. Są bowiem spokojni o wynik. Obawy i kombinacje - zdaniem Sałaty - pojawiają się tam, gdzie władze same dostrzegają, iż mogą zostać odwołane podczas najbliższego walnego zgromadzenia.
Zresztą potrzeby korzystania z przepisów covidowych nie widzi też wielu prezesów spółdzielni.
- W moim przekonaniu nie ma podstaw do dalszego przedłużenia trybu pisemnego głosowania uchwał walnych zgromadzeń w spółdzielniach mieszkaniowych. Byłoby to sprzeczne z intencją ustawodawcy, tym bardziej że w niektórych spółdzielniach mieszkaniowych walne zgromadzenia odbywały się w formie posiedzenia już w ubiegłym roku - wskazuje Grzegorz Jakubiec, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Służew nad Dolinką".
Spór prawny
Krajowa Rada Spółdzielcza, w odpowiedzi na pytania o nieorganizowanie wyborów, przesłała WP długie stanowisko, w którym nie znalazły się odpowiedzi wprost na zadane pytania. Jest za to długi wywód prawny, z którego wynika, że do spółdzielni mieszkaniowych stosuje się nie tylko przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, lecz także prawa spółdzielczego - czego nikt nie kwestionuje.
Pod koniec pisma KRS wskazuje, że w ramach głosowania na piśmie możliwe jest przeprowadzenie wyborów, ale do decyzji danej spółdzielni (czyli w praktyce - jej władz) należy uznanie, co zostanie objęte głosowaniem. Rada spostrzega także, że w niektórych spółdzielniach ciężko byłoby przeprowadzić wybory, choćby z tego powodu, że brakuje przepisów wewnątrzspółdzielczych regulujących procedurę wyborczą.
Krajowa Rada Spółdzielcza zaznacza też, że niektóre ze spółdzielni mogą być zainteresowane głosowaniem na piśmie, bo tryb ten podoba się samym członkom. Mogą bowiem oddać głos w dogodnej dla siebie porze, a nie przychodzić na wyznaczoną godzinę na wielogodzinne posiedzenie.
Co jednak ciekawe, ze stanowiskiem Krajowej Rady Spółdzielczej całkowicie nie zgadza się Ministerstwo Sprawiedliwości.
Resort w przesłanym nam stanowisku zaznaczył, że obowiązują przecież nadal przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, w tym ten, że zarząd zwołuje walne zgromadzenie przynajmniej raz w roku w ciągu 6 miesięcy po upływie roku obrachunkowego oraz na żądanie rady nadzorczej.
Skoro zaś same spółdzielnie przyznają, że głosowanie na piśmie nie jest walnym zgromadzeniem - walne trzeba zwołać.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta przekazał WP, że w 2023 r. bezwzględnie powinny odbyć się wybory do rad nadzorczych w tych spółdzielniach, w których nie przeprowadzono ich w ostatnich trzech latach. I że zwrócił się już do Ministerstwa Rozwoju i Technologii z prośbą o skorzystanie z mechanizmów kontrolnych, bo nieprzeprowadzenie walnego i niewybranie nowych władz stanowi naruszenie prawa.
Odezwaliśmy się do Waldemara Budy, ministra rozwoju. Nie chciał rozmawiać.
Całe stanowisko Krajowej Rady Spółdzielczej tutaj:
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl
Współpraca: Marzena Sosnowska