Świat"Wyborcy się obudzili". Merz wchodzi do gry

"Wyborcy się obudzili". Merz wchodzi do gry

- Wynik jest zaskakująco jednoznaczny, a to już dobra wiadomość niezależnie od tego, kto wygrał wybory - mówi Wirtualnej Polsce Klaus Brinkbäumer, były redaktor naczelny tygodnika "Der Spiegel" i były dyrektor programowy stacji MDR. Publicysta mówi także o tym, co oznacza to dla relacji z USA i Polską.

Donald Trump i Friedrich Merz
Donald Trump i Friedrich Merz
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz Waleński

- Obawialiśmy się nierządności w Niemczech, tj. niekończących się negocjacji, chaotycznych tygodni i chwiejnego, słabego rządu na końcu. Teraz jednak CDU/CSU ma prawdziwy mandat i możliwy jest dwupartyjny rząd. CDU/CSU i SPD (prawdopodobnie z Borisem Pistoriusem jako głównym negocjatorem) szybko się połączą — wskazuje Klaus Brinkbäumer.

I faktycznie. Zwycięstwo CDU/CSU nie pozostawia wątpliwości. Chadecy zdobyli 28,5 proc. głosów. Drugie AfD 20,8 proc. Ostatnie miejsce podium przypadło SPD kanclerza Olafa Scholza - 16,4 proc. Do Bundestagu dostały się jeszcze dwie partie: Zieloni z wynikiem 11,6 i Die Linke, na których zagłosowało 8,77 proc. wyborców.

CDU/CSU do rządzenia potrzebuje jednak koalicjanta. Wszystko wskazuje na to, że wystarczy do tego jedno ugrupowanie, a konkretnie właśnie SPD. Cała układanka mogłaby się jeszcze zmienić, gdyby do Budnestagu załapał się Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), który jednak - na moment publikacji tekstu - znajduje się tuż pod 5-procentowym progiem z wynikiem 4,97 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PiS zmienił narrację wobec Trumpa. Kaleta uderzył w Niemcy

Miejsca w Bundestagu zabraknie już na pewno dla innego wielkiego przegranego - FDP, która jeszcze niedawno współtworzyła koalicyjny gabinet z SPD i Zielonymi. To właśnie dymisja lidera FDP Christiana Lindnera doprowadziła do upadku koalicji i rozpisania nowych wyborów.

Jak się później okazało, FDP przygotowywała się na wyjście z koalicji, co ustaliły niemieckie media. Operacja miała nawet kryptonim "D-Day" - nawiązując do lądowania Aliantów na plażach Normandii w 1944 roku. Teraz wyborcy wystawili rachunek Linderowi - na co zwraca właśnie uwagę rozmówca Wirtualnej Polski. Sam Lindner już zapowiedział wycofanie się z życia politycznego.

- Destrukcja została ukarana w tych wyborach: FDP sparaliżowała stary rząd poprzez intrygi, a następnie pozwoliła mu upaść z powodu własnych kalkulacji i została za to ukarana w taki sam sposób jak Sahra Wagenknecht, która chciała zrujnować lewicę, a zamiast tego sama się zdemontowała. To dobra wiadomość dla demokracji: Wyborcy się obudzili - mówi wprost Brinkbäumer.

"Wiarygodny partner"

Zatem brak mniejszych partii w Bundestagu otwiera drogę do Wielkiej Koalicji (nazwa dla koalicji dwóch tradycyjnie największych partii CDU/CSU i SPD - przyp. red.) A co taki potencjalny rząd oznacza dla Polski?

- Dla Polski, podobnie jak dla Ukrainy, nowy rząd CDU/CSU i SPD będzie wiarygodnym partnerem. Nie będzie żadnych zakłóceń ani zmian kursu - przyznaje były redaktor naczelny tygodnika "Der Spiegel".

Brinkbäumer zaznacza przy tym, że taka koalicja niesie jednak pewne ryzyko dla samych Niemiec. - Niestety, wielkie koalicje nigdy nie były dobre dla innowacji w Niemczech. One zawsze były zbyt powolne — tłumaczy. - To smutna, niebezpieczna wiadomość tych wyborów — dodaje. Wielkie koalicje to okres szczególnie kojarzony teraz przez pryzmat rządów Angeli Merkel, która trzy ze swoich czterech kadencji rządziła wspólnie z SPD.

A co wyniki wyborów w Niemczech oznaczają w kontekście napięć w relacjach z nową administracją Białego Domu i samym Donaldem Trumpem? Trzeba tu podkreślić, że zarówno Elon Musk, jak i wiceprezydent J.D. Vance, czynnie popierali AfD, wzbudzając nieskrywane niezadowolenie wśród niemieckich elit politycznych.

- Friedrich Merz wydaje się mieć pewne zrozumienie dla Trumpa i początkowo otwarcie się do niego zwrócił. Obaj nie mieli jednak jeszcze żadnego prawdziwego kontaktu ze sobą, czy jakiś większych relacji - tłumaczy Brinkbäumer.

Merz w powyborczym programie zorganizowanym przez państwową telewizję ARD powiedział w niedzielę wieczorem. - Nigdy nie myślałem, że będę musiał powiedzieć coś takiego w programie telewizyjnym, ale po wypowiedziach Donalda Trumpa jest jasne, że ta administracja (USA — przyp. red.) nie przejmuje się zbytnio losem Europy - przyznał.

Lider CDU wskazał także, że to właśnie bezpieczeństwo będzie jednym z priorytetów nowego rządu. - W ciągu ostatnich kilku dni odniosłem wrażenie, że Rosja i Ameryka znajdują wspólny mianownik - ponad głowami Ukrainy, a zatem także ponad głowami Europy - zaznaczył.

Brinkbäumer wstrzymuje się jednak z oceną znaczenia wyborów dla Europy. - Jest jeszcze za wcześnie. Wszystko jest nadal otwarte. Nie wiem, kto będzie ministrem spraw zagranicznych. Po prostu nie wiemy jeszcze wystarczająco dużo na ten temat - dodaje.

Z Berlina Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
niemcywybory w niemczechfriedrich merz

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (52)