Wtargnęła do studia z plakatem antywojennym. Może być skazana. "Nie żałuję"
- Nie wiem, co się ze mną stanie w najbliższym czasie. Mój prawnik powiedział mi, że zgodnie z kodeksem karnym mogę być skazana na karę więzienia od 5 do 10 lat. Nie żałuję - napisała pracownica Kanału Pierwszego Marina Owsjannikowa.
Podczas poniedziałkowego wydania głównego serwisu informacyjnego w Rosji w państwowym Kanale Pierwszym za prezenterką pojawiła się Owsjannikowa. Trzymała w ręku plakat antywojenny. Realizator natychmiast zdjął obraz ze studia "Wriemia".
Na kartonie znalazło się hasło "No war" w języku angielskim oraz zdania w języku rosyjskim: "Stop wojnie, nie wierzcie temu, co mówią". Po kilku chwilach realizator programu, zamiast obrazu z kamery w studiu, wyemitował fragment innego materiału.
"Nie wiem, co się ze mną stanie"
Owsjannikowa miała zostać zatrzymana tuż po proteście w studiu. We wtorek po raz pierwszy od czasu protestu zabrała głos. "Nie wiem, co się ze mną stanie w najbliższym czasie. Mój prawnik powiedział mi, że zgodnie z kodeksem karnym mogę być skazana na karę więzienia od 5 do 10 lat. Nie żałuję. Potrzebuję jednak twojego poparcia #StopTheWar" - napisała w mediach społecznościowych.
Owsjannikowa nagrała przed poniedziałkowym protestem oświadczenie opublikowane w mediach społecznościowych. Na nagraniu powiedziała, że jej ojciec jest Ukraińcem. Wezwała również Rosjan do protestów antywojennych. Stwierdziła również, że wstydzi się dalej pracować dla propagandy Kremla i zdecydowanie potępia wojnę
Warto dodać, że rosyjski Kanał Pierwszy dociera do ponad 250 milionów widzów na całym świecie, a główne wydanie programu informacyjnego cieszy się dużym zainteresowaniem.