"Wszystkie procedury w "Halembie" były zachowane"
Minister gospodarki Piotr Woźniak wyraził
przekonanie, że przed katastrofą w rudzkiej kopalni "Halemba",
podczas zejścia górników do wyrobiska "wszystkie procedury były
zachowane i warunki pracy były zapewnione takie, żeby były
bezpieczne". Jak powiedział, górnicy zeszli pod ziemię z zastępem
ratowników.
Zobacz więcej zdjęć:
Tragedia w kopalni Halemba
We wtorek wybuch metanu zabił w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej ośmiu górników; 15 kolejnych jest poszukiwanych. Na powierzchnię udało się wydobyć ciała sześciu zabitych.
To raczej złośliwość kopalni. Górnicy rzadko się mylą, ponieważ za dużo ryzykują - podkreślił w środę w Radiu Zet minister gospodarki, który był we wtorek wieczorem na miejscu katastrofy.
Podczas porannej audycji Woźniak otrzymał wiadomość i poinformował, że "udało się przewentylować wyrobisko, ratownicy znowu są na miejscu". W nocy ze względu na wysokie stężenie metanu w rejonie katastrofy penetrowanie wyrobiska zostało przerwane.
Minister powiedział, że obecnie na miejscu katastrofy pracuje 11 zastępów ratowniczych czyli 55 ludzi.
To byli doświadczeni górnicy, wszyscy mieli dopuszczenia do pracy. Nie wykryliśmy na pierwszy rzut oka żadnych odstępstw od normy - zaznaczył Woźniak i dodał, że byli to w większości górnicy z Rudy Śląskiej, którzy odeszli z kopalń. Minister zapewnił, że gdy tylko będzie znana tożsamość ofiar, kopalnia powiadomi ich rodziny.
To jest niebezpieczna kopalnia - powiedział Woźniak. Przypomniał, że W 1990 r. zginęło tam 19 górników w jednym wypadku.
Pytany, czy warto było poświęcać życie górników dla sprzętu wartości 70 mln zł, odparł, że nikt nie miał zamiaru poświęcać życia, a była to rutynowa procedura likwidacji wyrobiska. Wymontowywano tam narzędzia urabiające i elementy obudowy, które są niezmiernie kosztowne i potrzebne gdzie indziej - wyjaśnił.
Do tragedii doszło we wtorek po południu ok. 1030 metrów pod ziemią, przy ścianie wydobywczej, przeznaczonej do likwidacji, właśnie ze względu na trudne warunki pracy i zagrożenie dla górników. Od 18 listopada w miejscu wybuchu trwały prace przy wydobywaniu wartego ok. 70 mln zł sprzętu.