"Wszystkie procedury w "Halembie" były zachowane"

Minister gospodarki Piotr Woźniak wyraził
przekonanie, że przed katastrofą w rudzkiej kopalni "Halemba",
podczas zejścia górników do wyrobiska "wszystkie procedury były
zachowane i warunki pracy były zapewnione takie, żeby były
bezpieczne". Jak powiedział, górnicy zeszli pod ziemię z zastępem
ratowników.

Obraz

Zobacz więcej zdjęć:
Tragedia w kopalni Halemba

We wtorek wybuch metanu zabił w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej ośmiu górników; 15 kolejnych jest poszukiwanych. Na powierzchnię udało się wydobyć ciała sześciu zabitych.

To raczej złośliwość kopalni. Górnicy rzadko się mylą, ponieważ za dużo ryzykują - podkreślił w środę w Radiu Zet minister gospodarki, który był we wtorek wieczorem na miejscu katastrofy.

Podczas porannej audycji Woźniak otrzymał wiadomość i poinformował, że "udało się przewentylować wyrobisko, ratownicy znowu są na miejscu". W nocy ze względu na wysokie stężenie metanu w rejonie katastrofy penetrowanie wyrobiska zostało przerwane.

Minister powiedział, że obecnie na miejscu katastrofy pracuje 11 zastępów ratowniczych czyli 55 ludzi.

Podkreślił, że górnicy, którzy pracowali przy wyrobisku to byli zawodowcy; to był jeden zastęp ratowniczy - pięciu ludzi, pięć osób dozoru z kopalni oraz 15 osób z obcej firmy. Dodał, że byli to mężczyźni w wieku od 21 do 51 lat.

To byli doświadczeni górnicy, wszyscy mieli dopuszczenia do pracy. Nie wykryliśmy na pierwszy rzut oka żadnych odstępstw od normy - zaznaczył Woźniak i dodał, że byli to w większości górnicy z Rudy Śląskiej, którzy odeszli z kopalń. Minister zapewnił, że gdy tylko będzie znana tożsamość ofiar, kopalnia powiadomi ich rodziny.

To jest niebezpieczna kopalnia - powiedział Woźniak. Przypomniał, że W 1990 r. zginęło tam 19 górników w jednym wypadku.

Pytany, czy warto było poświęcać życie górników dla sprzętu wartości 70 mln zł, odparł, że nikt nie miał zamiaru poświęcać życia, a była to rutynowa procedura likwidacji wyrobiska. Wymontowywano tam narzędzia urabiające i elementy obudowy, które są niezmiernie kosztowne i potrzebne gdzie indziej - wyjaśnił.

Do tragedii doszło we wtorek po południu ok. 1030 metrów pod ziemią, przy ścianie wydobywczej, przeznaczonej do likwidacji, właśnie ze względu na trudne warunki pracy i zagrożenie dla górników. Od 18 listopada w miejscu wybuchu trwały prace przy wydobywaniu wartego ok. 70 mln zł sprzętu.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Upadł i nie umiał się podnieść. 85-latek spędził noc w lesie
Upadł i nie umiał się podnieść. 85-latek spędził noc w lesie
NATO ostrzega. "Trzeba działać już teraz"
NATO ostrzega. "Trzeba działać już teraz"
"Le Monde": francuskie partie podzielone ws. zagrożenia z Rosji
"Le Monde": francuskie partie podzielone ws. zagrożenia z Rosji
Mieli zmuszać Polaków do niewolniczej pracy. Ruszył proces w Szwecji
Mieli zmuszać Polaków do niewolniczej pracy. Ruszył proces w Szwecji
Kolejna aukcja rzeczy z Auschwitz. Brak reakcji Polski
Kolejna aukcja rzeczy z Auschwitz. Brak reakcji Polski
Miny przeciwpancerne w magazynie IKEA. Nowe informacje o aferze
Miny przeciwpancerne w magazynie IKEA. Nowe informacje o aferze
Wniosek do senackiej komisji etyki przeciwko Skurkiewiczowi
Wniosek do senackiej komisji etyki przeciwko Skurkiewiczowi
"Tyle zostało z patriotycznych haseł". Szłapka komentuje problemy Bąkiewicza
"Tyle zostało z patriotycznych haseł". Szłapka komentuje problemy Bąkiewicza
Czarzasty podjął decyzję ws. startu na szefa partii
Czarzasty podjął decyzję ws. startu na szefa partii
Polska odsunięta od rozmów ws. Ukrainy. Media komentują
Polska odsunięta od rozmów ws. Ukrainy. Media komentują
Ksiądz kopał psa. Skończył z niewielką grzywną
Ksiądz kopał psa. Skończył z niewielką grzywną
Wołodymyr Zełenski musi zaakceptować propozycje pokojowe. Burza po słowach Donalda Trumpa
Wołodymyr Zełenski musi zaakceptować propozycje pokojowe. Burza po słowach Donalda Trumpa