Wstrząsające zeznania Artura W.
Łódzka prokuratura przewiduje uzupełnienie zarzutów wobec Artura W. podejrzanego o zabójstwo 20-letniej kobiety. Jej skrępowane ciało znaleziono w wersalce wynajmowanego mieszkania. Sąd orzekł wobec niego trzymiesięczny areszt.
Artur W. został we wtorek zatrzymany przez policyjny patrol na jednej z ulic w Koszalinie; podczas zatrzymania nie stawiał oporu. W środę złożył zeznania w prokuraturze okręgowej w Łodzi. Przyznał się do winy.
W trakcie śledztwa prokuratura ustaliła, że mężczyzna był karany; w 2011 r. w Wielkiej Brytanii orzeczono wobec niego wyrok co najmniej 4 lat więzienia za gwałt, a w 2015 r. był karany za uszkodzenie ciała w Niemczech. W 2015 r. zmienił nazwisko.
- Będziemy weryfikować informacje co do jego karalności i odbywania przez niego kary pozbawienia wolności. Prawdopodobnie zajdzie konieczność uzupełnienia zarzutów i przyjęcie, że działał w warunkach recydywy - powiedział rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Dodał, że podejrzany "bez emocji" złożył bardzo obszerne wyjaśnienia. - Podejrzany opisał przebieg wydarzeń zarówno samej zbrodni, jak i sposobu postepowania już po jej popełnieniu - mówił Kopania.
Relacja Artura W.
- Z jego relacji wynika, że w nocy z 14 na 15 sierpnia doszło do awantury; powodem agresji były zastrzeżenia do co sposobu postępowania 20-letniej partnerki. Można powiedzieć powiedzieć, że awantura była rozłożona w czasie, eskalacja przemocy nastąpiła ok. godziny 2.00. Wówczas to doszło do pozbawienia kobiety życia przez uduszenie - relacjonował Kopania.
- Nad ranem podejrzany zdecydował się ukryć zwłoki w wersalce; nie miał pewności, czy ofiara nie żyje. Zakrył usta, związał ciało i schował w wersalce, następnie na wersalkę, w której znajdowała się kobieta, położył kolejną wersalkę i fotel - dodał.
Jak mówił Kopania, pierwotnie mężczyzna zamierzał uciec z dzieckiem ofiary. - Odstąpił od tych planów i zawiózł chłopca do rodziny partnerki. Jak wynika z ustaleń, mężczyzna od dokonania zbrodni i przekazania dziecka rodzinie, przemieszczał po różnych miejscach w Polsce. Jego relacje wskazują, że liczył się z zatrzymaniem, co więcej - stwierdził, że czekał tylko, kiedy zostanie zatrzymany - mówił prokurator.
Rzecznik łódzkiej prokuratury podał, że z zeznań podejrzanego wynika, że w czasie, kiedy doszło do awantury i następnie zabójstwa, chłopiec był w domu, spał. - Wiemy, że na chwilę się obudził; z relacji podejrzanego wynika, że prawdopodobnie dziecko nie widziało samej zbrodni, jak i ciała swojej matki. Mamy jednakże poważne wątpliwości co do wiarygodności i rzetelności relacji w tym zakresie - dodał rzecznik.
"Nie widział żadnego dokumentu, nie wierzył w ciążę"
Kopania odniósł się także do ujawnianych przez rodzinę ofiary informacji o domniemanej ciąży 20-latki. - Z relacji podejrzanego wynika, że uzyskał od swojej ofiary informacje o tym, że jest ona w ciąży. Nie traktował jednakże tych przekazów jako wiarygodnych, nie widział żadnego dokumentu, żadnego wyniku badań, które te dane by potwierdziły. Dlatego też stwierdził, że nie wierzył swojej partnerce - zaznaczył.
Zgłoszenie o zaginięciu kobiety wpłynęło do policji 17 sierpnia. Złożyła je rodzina 20-latki ze Zduńskiej Woli, kobieta dwa dni wcześniej wraz ze swoim 2,5-letnim synem wyjechała do Łodzi w towarzystwie poznanego niedawno starszego o 9 lat partnera. Następnego dnia mężczyzna odwiózł dziecko do rodziny 20-latki, twierdząc, że kobieta pozostała w Łodzi, ponieważ źle się poczuła. Później kontakt z nim się urwał.
Policja znalazła ciało kobiety 26 sierpnia, w mieszkaniu wynajmowanym przez Artura W. na łódzkim osiedlu Teofilów. Skrępowane sznurem ciało ukryte było w wersalce. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie.
W tej sprawie w prokuraturze w Ostrowie Wielkopolskim toczy się także odrębne postępowanie, które dotyczy niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy z Łodzi prowadzących poszukiwania 20-latki po zgłoszeniu jej zaginięcia przez rodzinę.
Krzysztof Markowski