Wstrząsające doniesienia z Koszalina. Ostatnie słowa 15‑latki, która zginęła w escape roomie
Biły pięściami w ściany, krzyczały, wzywały pomocy. Tak miały wyglądać ostatnie chwile 15-latek, które zginęły w escape roomie w Koszalinie. Okazuje się, że jednej z nich udało się dodzwonić do taty.
Julia, Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria - tak miały na imię dziewczyny, które zginęły w pożarze koszalińskiego escape roomu. Miały 15-lat, chodziły do jednej klasy w Gimnazjum nr 9 w Koszalinie. Miały spędzić godzinę w pokoju zagadek z okazji urodzin jednej z nich.
Jak donosi "Super Express", nastolatki wybrały pokój "Mrok”. Zostały tam zamknięte w piątek po godzinie 17. Miały wyjść po odgadnięciu wszystkich zagadek. Tak się jednak nie stało. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że w poczekalni wybuchł pożar, spowodowany rozszczelnieniem butli gazowej, odcinając pracownika obiektu od możliwości udzielenia dziewczynom pomocy. Nastolatki zmarły w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Jak informuje "SE", nastolatki były całkowicie świadome zagrożenia. Czuły, że za drzwiami wybuchł pożar.
Biły pięściami w ściany, krzyczały, wzywały pomocy. Jeszcze zdołały zawiadomić straż pożarną. Wiktorii udało dodzwonić się do taty. Miała mu powiedzieć, że wybuchł pożar i nie mogą się wydostać. "Ratuj!” - prosiła nastolatka.
Niestety pomoc przyszła zbyt późno.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl