Są szczegóły o zmarłych górnikach. Tragedia w kopalni
Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. - Nie żyje dwóch górników - przekazała we wtorek rano Polska Grupa Górnicza. Ratownicy próbują dotrzeć do jeszcze jednej osoby, która została uwięziona pod ziemią po silnym wstrząsie w kopalni. Wcześniej jednego górnika udało się uratować i przetransportować na powierzchnię.
14.05.2024 | aktual.: 14.05.2024 11:50
Do wstrząsu doszło około godz. 3.29. W rejonie znajdowało się 15 pracowników. Czterech bezpośrednio po incydencie było zaginionych.
- Z czwórki pracowników, którzy są poszukiwani, do jednego udało się dotrzeć - przekazał wcześniej wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej ds. produkcji Rajmund Horst. Dodał, że mężczyzna jest transportowany na powierzchnię. Podkreślił, że z górnikiem jest kontakt, ale więcej o stanie zdrowia będzie można powiedzieć po badaniach.
- Akcja ratownicza zmierzała do dotarcia do czterech pracowników, z którymi nie mieliśmy kontaktu. Udało się dotrzeć i wytransportować trzech pracowników. Niestety, w przypadku dwóch lekarz stwierdził zgon - potwierdził wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Próbują namierzyć czwartego górnika
Jak przekazał Horst, ratownicy pracujący po ziemią próbują namierzyć czwartego uwiezionego górnika. Znajdują się od niego kilka metrów. Nie ma jednak z nim kontaktu. W akcji udział bierze sześć zastępów ratowników, w tym m.in. z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Do silnego wstrząsu doszło dziś w nocy, ok. godziny 3.30 na głębokości 870 metrów pod ziemią. W rejonie wstrząsu pracowało 15 górników. 11 udało się bezpiecznie wycofać z rejonu zagrożenia.
Kolejny wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła
To kolejny w ostatnich tygodniach wypadek w tej samej kopalni. 30 marca w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do samoistnego wstrząsu, w wyniku którego poszkodowanych zostało czterech górników. Górnicy doznali urazów m.in.: stłuczenia głowy, łokcia, podejrzenie złamania kości podudzia. Rejon, w którym doszło do wypadku, został wyłączony z eksploatacji.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski