Wstrząs w Jastrzębiu-Zdroju. Tąpnięcie w kopalni Zofiówka
Złe wieści płyną z Jastrzębia-Zdroju. Siedmiu górników jest uwięzionych w kopalni Zofiówka. Nieoficjalnie wiadomo, że wszyscy żyją. Ratownicy dotarli do dwóch z nich. Są ranni, ale przytomni. Mogą samodzielnie oddychać, ale nie poruszać się. Będą wynoszeni na noszach.
05.05.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W kopalni Zofiówka doszło do tąpnięcia. Mieszkańcy miasta i okolic rano poczuli silny wstrząs, który miał siłę aż czterech stopni w skali Richtera. O sprawie donosi "Dziennik Zachodni". Wyższy Urząd Górniczy potwierdził te informacje.
Do wstrząsu doszło przed godziną 11, a o godzinie 11:25 w kopalni Zofiówka rozpoczęła się akcja ratunkowa. Występuje tam zagrożenie metanowe. Część górników została ewakuowana. Jednak nie wszyscy.
W rozmowie z portalem silesion.pl Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej, powiedziała, że do wstrząsu doszło dokładnie 900 metrów pod ziemią. Jak dodała, w miejscu, gdzie doszło do wstrząsu, przy budowie nowego chodnika pracowali górnicy. Na miejscu jest sztab kryzysowy.
Niestety kilku górników jest uwięzionych pod ziemią. Ratownicy nie mogli tam wejść, bo stężenie metanu było zbyt duże. Nigdy w Zofiówce nie było tak dużego wstrząsu.
Nie wiadomo, jak długo potrwa akcja ratownicza. W momencie wstrząsu 11 górników było pod ziemią, czterech ewakuowano, z siedmioma nie było żadnego kontaktu. Teraz nie ma z pięcioma.
Pierwszy sygnał otrzymaliśmy na dziejesie.wp.pl. "Wstrząs nastąpił dokładnie o 10:58 czuliśmy go w Wodzisławiu Śląskim bardzo wyraznie. Mocne uderzenie przerwa 1 s. i jeszcze raz już słabiej. W mieszkaniu przewróciły się oparte o ścianę krzesła balkonowe. Po 11 wyjechał na syrenie autobus ratownictwa górniczego z pobliskiej stacji ratowniczej w kierunku Jastrzębia" - poinformował nas czytelnik.
Jak podaje dziennikarz "Dziennika Zachodniego" na Twitterze, "górnicy stoją przed kopalnią i czekają na wieści o swoich kolegach". W kolejnym tweecie podał, że "kobiety czekające na swoich mężów mówią, że wszyscy górnicy żyją. Nawiązano z nimi kontakt".
Inny internauta donosi, że "do akcji ściągani są wszyscy ratownicy z dyżurów".
Choć w pobliskich blokach wstrząs też był odczuwalny, nie ma potrzeby ewakuacji mieszkańców.
Źródło: "Dziennik Zachodni"/WP