Wsparcie pilnie poszukiwane. Władimir Putin patrzy na Bliski Wschód
Trudna sytuacja rosyjskich wojsk w Ukrainie zmusiła Władimira Putina do natychmiastowych zakupów. Jedną z opcji na stole są irańskie drony, które trafiły już do Rosji na wstępne testy. - Rosja nie ma za dużego wyboru. Władze na Kremlu są dziś skutecznie izolowane - mówi w rozmowie z WP były szef BBN, gen. bryg. Stanisław Koziej. - Jednoznaczne wsparcie Rosji mocno skomplikowałoby relacje Iranu z Zachodem. Władze w Teheranie chcą mieć otwartą ścieżkę negocjacji ws. traktatu nuklearnego, a także otwarcia kraju na rynki zachodnie - dodaje z kolei ekspert ds. bliskowschodnich Paweł Rakowski.
Jeszcze przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie rosyjskie wojska z dumą nosiły miano "drugiej armii świata". Argument siły dyktator z Kremla chętnie wykorzystywał na zewnątrz. 160 dni inwazji udowodniły, że - choć rosyjska armia nadal pozostaje silna - nogi kolosa stają się coraz bardziej gliniane.
Jednym z największych problemów Kremla stał się fakt, że słabość rosyjskiej armii dostrzega Zachód. Kremlowska propaganda, choć działa świetnie w Moskwie, Petersburgu czy Władywostoku, na nic zdaje się poza granicami kraju. Rosyjski dyktator zmuszony jest więc szukać pomocy za granicą. Opcji na stole nie ma jednak wiele.
Irańskie drony kupię od zaraz, czyli jak Putin z Teheranem handlował
26 lipca 2022 roku. Irańska agencja MEHR informuje, że Iran i Rosja podpisały umowę o współpracy w zakresie lotnictwa cywilnego. Jak ujawnia Teheran, dokument zawiera możliwość eksportu irańskich części, a także zapewnia wsparcie techniczne dla rosyjskich samolotów w irańskich centrach naprawczych.
Dla Zachodu wiadomość ta nie jest jednak zaskoczeniem. Moskwa od wielu tygodni nie ma szerokiego pola manewru na arenie międzynarodowej. - Pogłębienie sojuszu Rosji z Iranem w celu zabijania Ukraińców to coś, co powinien dostrzec cały świat i traktować jako ogromne zagrożenie - podkreśla doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan jeszcze przed wylotem rosyjskich decydentów na Bliski Wschód.
Szybko staje się jednak jasne, co kryje się za teherańskimi ustaleniami. Jak ujawnia amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną, Iran wysłał do Rosji pierwszą partię bezzałogowych statków powietrznych. W zamian Kreml dostarczy rosyjskie myśliwce Su-35.
- Rosja potrzebuje dronów jak kania dżdżu. Bezzałogowe statki powietrzne okazują się koniecznym środkiem we współczesnej walce. Wykorzystuje się je jako środki rozpoznania, ale coraz częściej także jako środki rażenia - mówi w rozmowie z WP gen. bryg. Stanisław Koziej, były wiceszef MON, w latach 2010-2015 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Zainteresowanie irańskimi dronami Moskwa okazywała już kilka tygodni temu. Jak informował Biały Dom, Rosjanie mieli przyglądać się im na jednym z lotnisk w centralnym Iranie - dodaje ekspert ds. bliskowschodnich Paweł Rakowski.
W irańskim arsenale znajdują się m.in. bezzałogowce Shahed-129 i Shahed-191. Pierwszy z nich jest uderzeniowo-rozpoznawczym bezzałogowcem, mogącym przenosić 400 kg ładunków na wysokości do 7 km. W powietrzu może przebywać 24 godziny, lecąc z prędkością 150 km/h. Drugi został zbudowany na podstawie amerykańskiego RQ-170 Sentinel, którego Irańczycy przechwycili w pobliżu granicy z Afganistanem.
- Pojawiały się informacje, że do Rosji miałyby trafiać setki sztuk bezzałogowych maszyn. Wielu ekspertów uważa, że jest to całkowicie niemożliwe, ponieważ Iran nie posiada takiej wydajności produkcyjnej - wyjaśnia Rakowski.
Jak dodaje, "drony irańskie są sprawdzoną bronią". - Z ich pomocą rebelianci Huti w Jemenie dokonują licznych ataków na cele w Arabii Saudyjskiej. Maszyny te naprawdopodobniej znajdują się także na wyposażeniu organizacji Hamas w Strefie Gazy, jak również członków Hezbollahu - wyjaśnia analityk.
Eksperci podkreślają jednak, że irańskie statki powietrzne nie są jeszcze na poziomie takiego zaawansowania, jak tureckie Bayraktary czy amerykańskie Switchblade'y. - Nie oznacza to jednak, że są to słabe maszyny. Ponadto wojna w Ukrainie pokazuje, że w walce wykorzystuje się wszelkie rodzaju drony, nawet te proste, sprzedawane komercyjne, które służą np. do celów obserwacyjnych - dodaje gen. Koziej.
Iran na rozstaju. "Neutralność wobec wojny w Ukrainie jest w ich interesie"
Iran od początku wojny w Ukrainie oficjalnie zachowywał pewną neutralność. - Decydenci irańscy wskazywali co prawda, że głównymi winowajcami inwazji są państwa NATO i "imperialistyczne interesy Stanów Zjednoczonych", jednak Rosji nie udało się zaktywizować irańskich bojowników z różnych organizacji. Ukraiński ambasador w Bejrucie dziękował nawet Hasanowi Nasr Allahowi [szefowi Hezbollahu - przyp. red.], że ten odmówił wzięcia udziału w wojnie w Ukrainie po stronie Rosji - mówi Rakowski.
Rozmówca WP zwraca się jednak uwagę na toczące się negocjacje ws. broni nuklearnej. - Iran nie stoi jeszcze na straconej pozycji względem Zachodu. Władze w Teheranie chcą mieć otwartą ścieżkę negocjacji ws. traktatu nuklearnego, a także otwarcia kraju na rynki zachodnie. Ta względna neutralność wobec wojny w Ukrainie jest w ich interesie - uważa ekspert.
- Jednoznaczne wsparcie Rosji mocno skomplikowałoby relacje Iranu z Zachodem. Jeśli jednak w najbliższej przyszłości okaże się, że ścieżka dialogowa pomiędzy Teheranem a Waszyngtonem zostanie bezpowrotnie zamknięta, to irańskie drony, ale także systemy rakietowe, znajdą się po rosyjskiej stronie frontu w Ukrainie - podkreśla analityk.
Trwałe pogorszenie relacji na linii Iran-USA stanowiłoby więc spełnienie marzeń Władimira Putina. - Rosja nie ma za dużo opcji do wyboru. Władze na Kremlu są dziś skutecznie izolowane. Jedną z alternatyw mogłoby być wsparcie ze strony Chin, ale władze w Pekinie są dość pragmatyczne. Na pewno nie będą zaopatrywać Moskwy w uzbrojenie, które byłoby objęte sankcjami, nie chcąc narazić się na straty w relacjach międzynarodowych - wyjaśnia Koziej.
- Wsparcie zewnętrzne dla Moskwy ogranicza się więc do państw jak Iran czy Korea Północna. Ta druga opcja z oczywistych względów na niewiele się zda. Rosja jest więc w niewygodnej sytuacji w kwestii uzupełniania militarnych braków. Ma ograniczoną liczbę partnerów, a międzynarodowe sankcje komplikują nawet proces własnej produkcji broni ze względu na brak komponentów sprowadzanych z zagranicy. Z tego względu Kreml będzie miał coraz więcej trudności, aby zasilać wojenną machinę w Ukrainie. Musi się więc decydować na wszystkie dostępne opcje - podsumowuje były wojskowy w rozmowie z WP.
Marek Mikołajczyk, dziennikarz Wirtualnej Polski