Putin to powtórzy? Szef Biura Polityki Międzynarodowej wskazuje, co może się stać

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Śledź relację NA ŻYWO Wirtualnej Polski

W odpowiedzi na naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, na wniosek Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, wprowadzono ograniczenie ruchu lotniczego we wschodniej części Polski.

- Na wniosek Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, w celu zapewnienia bezpieczeństwa państwa, od 10 września do 9 grudnia zostało wprowadzone ograniczenie ruchu lotniczego we wschodniej części Polski w postaci strefy ograniczonej - przypomniał Przydacz w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.

Dopytywany o konsultacje z prezydentem w tej sprawie, Przydacz zaznaczy, że "zapewne to było konsultowane". - Zapewne, ale ja nie brałem we wszystkich rozmowach z Dowództwem Operacyjnym udziału, tutaj towarzyszył panu prezydentowi prof. Cenckiewicz jako szef BBN - dodał.

Decyzja ta jest bezpośrednią konsekwencją wielokrotnego naruszania polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony podczas ataków na Ukrainę. Jak podkreślił Przydacz, "ataki na Ukrainę są prowadzone sukcesywnie i niestety liczba dronów z każdym kolejnym tygodniem, miesiącem wzrasta, co też pokazuje, że Rosja ma coraz większe zdolności do budowy tych dronów".

Szef Biura Polityki Międzynarodowej wskazał, że uruchomiono niezbędne procedury obronne, a polskie i sojusznicze systemy radiolokacyjne śledziły kilkanaście obiektów, z których te stanowiące zagrożenie zostały zneutralizowane.

Według danych MSWiA do tej pory odnaleziono szczątki 16 dronów. W związku z incydentami wydano również alerty dla siedmiu województw. Przydacz ocenił, że "Polska pokazała swoją moc i obronę swojego terytorium".

Krytycznie oceniając niektóre propozycje dotyczące obrony powietrznej, Przydacz odniósł się do zapowiedzi premiera Donalda Tuska, mówiąc o konieczności stosowania odpowiednich środków obrony.

Przydacz użył metafory, że "nie można strzelać z armaty do wróbla".

- Jeśli dron lecący przez granicę z Polską jest wart kilkaset dolarów, to nie można wystrzeliwać do niego rakiety, która jest przewidziana w ogóle do innych działań i kosztuje setki tysięcy dolarów albo jeszcze więcej - ocenił, jasno wskazując potrzebę opierania się na dedykowanych systemach antydronowych.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej podkreślił, że wojna w Ukrainie przekształciła się w "wojnę dronów". To wg niego obliguje Polskę do szybkiego dostosowania się poprzez rozwijanie rodzimego przemysłu zbrojeniowego i zakup nowoczesnych systemów antydronowych.

- Jak najszybciej - zaapelował. - Ci, którzy dotychczas być może mniej robili dla wschodniej flanki, pierwsi już od razu zgłaszają konkretne zdolności - stwierdził, dodając, że świadczy to o rosnącej świadomości wśród sojuszników.

Przydacz zaznaczył, że polska dyplomacja ma za zadanie przekucie tych deklaracji w konkretne działania wspierające obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą.

Kluczowym elementem strategii bezpieczeństwa Polski jest silna współpraca z sojusznikami, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Przydacz odniósł się w programie "Tłit" do środowej rozmowy Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem. Jak przyznał gość programu, celem spotkania było przedstawienie prezydentowi USA "faktów, co się wydarzyło w Polsce".

Przydacz przekazał, że rozmowa była "bardzo dobra", a Trump "komplementował decyzje po stronie polskiej armii, po stronie sojuszniczych sił". Co istotne, amerykański prezydent jasno zadeklarował swoje stanowisko w kwestii obrony.

- Jasnym jest, jak mówi prezydent Trump, że jeśli coś wlatuje na terytorium Polski i jest to obiekt wrogi, należy to zestrzelić - relacjonował Przydacz. W

W trakcie rozmowy poruszono także kwestię potencjalnego zwiększenia obecności wojsk USA w Polsce. Mimo niejawnego charakteru dyskusji Przydacz zaznaczył, że "jedna i druga strona wskazywały na perspektywę Putina jako na agresywną".

Przydacz podkreślił, że "Trump zapewnił o swoim wsparciu": - I to jest też zadanie dla polskiej dyplomacji, tej, która reprezentuje Polskę w ramach NATO, aby ta dyskusja, do której wszyscy się zgadzają, że trzeba Polskę wspomóc, przekuła się na konkrety.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej był pytany także, czy jest ryzyko powtórzenia takich incydentów ze strony Rosji. - 

- Absolutnie nie mogę wykluczyć, że w przyszłości, w przyszłych tygodniach znów nie pojawią się jakieś obiekty, które przekraczają polską granicę z różnych powodów - podkreślił Przydacz.

Jak dodał, mogą to być działania intencjonalne.

- Ale nie wiemy, czy nie zabłąkają się jakieś kolejne drony, na przykład zakłócone przez obronę powietrzną ukraińską i później nieco tracąc azymut, polecą w różnych kierunkach, tak jak to było w ostatnich tygodniach. Znaleziono je na Łotwie, Litwie, zapewne też na Białorusi, w Polsce. Dlatego, że zakłócone te drony później już spadają w różnych miejscach. Tym bardziej potrzebujemy swoich systemów antydronowych - podsumował.

Katarzyna Bogdańska, dziennikarka Wirtualnej Polski