Wskazuje zagrożenie po wyborach w Gruzji. "Będą właścicielami kraju"
Rządzące krajem Gruzińskie Marzenie pewnie pokonało opozycję w wyborach parlamentarnych - wyniki z częściowych wyników wyborów. - Zobaczymy, jakie będą wyniki ostateczne, bo jeśliby zdobyli 60 proc. głosów, to będzie oznaczało, że mają większość konstytucyjną. A jeżeli tak się stanie, to są właściwie właścicielami tego kraju - komentuje w rozmowie z WP polska dziennikarka Stasia Budzisz.
26.10.2024 22:34
- W trakcie ogłoszenia pierwszych wyników sondaży exit poll byłam w siedzibie Gruzińskiego Marzenia. Cała świta partii rządzącej ogłosiła wielkie zwycięstwo - relacjonuje w rozmowie z WP polska dziennikarka Stasia Budzisz, która jest w Tbilisi.
Sondaże exit poll nie były jeszcze jednoznaczne, bo ich wyniki całkowicie różniły się w zależności od pracowni i zleceniodawcy. Prozachodnia prezydent Salome Zurabiszwili ogłosiła nawet na portalu X zwycięstwo opozycji. Ale przedstawiciele partii rządzącej byli wyjątkowo pewni siebie. W okolicach siedziby Gruzińskiego Marzenia wystrzelono fajerwerki.
Po dwóch godzinach Centralna Komisja Wyborcza Gruzji poinformowała, że po przeliczeniu głosów z ok. 71 proc. lokali wyborczych wybory parlamentarne rzeczywiście wygrała rządząca partia Gruzińskie Marzenie z wynikiem ok. 53 proc. Przewaga nad partiami opozycyjnymi była wyraźna. Wszystkie ugrupowania, które przekroczyły próg 5 proc., dostały w sumie tylko 38,4 proc. głosów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska dziennikarka była w sobotę wieczorem także w siedzibie gruzińskiej organizacji pozarządowej, która zajmowała się obserwacją wyborów.
- Relacjonowali, że oczywiście te wybory nie odbiegały od tego, co działo się w poprzednich latach, czyli rzeczywiście były jakieś formy fałszerstwa, albo wymuszenia głosowania na kogoś innego. Ale to nie było na taką ilość i na taką skalę, o jakiej mówi opozycja. Można więc twierdzić, że Gruzińskie Marzenie rzeczywiście zdobyło jak dotąd 53 proc. głosów, jak podaje Centralna Komisja Wyborcza - mówi Stasia Budzisz.
Takie wyniki, jeśli do końca przeliczania głosów się nie zmienią, będą oznaczać, że Gruzińskie Marzenie idzie po większość parlamentarną, czyli w dalszym ciągu rządzi krajem.
- Natomiast zobaczymy, jakie będą wyniki ostateczne, bo jeśliby zdobyli 60 proc. głosów to będzie oznaczało, że mają większość konstytucyjną. A jeżeli tak się stanie, to są właściwie właścicielami tego kraju - komentuje Stasia Budzisz.
Jak relacjonuje dziennikarka, na ulicach Tbilisi w sobotę wieczorem było spokojnie, nie było widać osób protestujących przeciwko wynikowi wyborów.
- Ciekawe było to, że każdy ogłosił się zwycięzcą, co było do przewidzenia, natomiast jeszcze ciekawsze było to, że wieczory wyborcze, oprócz Gruzińskiego Marzenia, do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, gdzie będą się odbywały. I czy w ogóle będą się odbywały. I okazało się, że one były odwoływane tuż przed samą godziną 20, czyli przed samym zakończeniem głosowania. Okazywało się, że partie opozycyjne odwołują wieczory wyborcze u siebie. Samo to było już znamienne - uważa polska dziennikarka.
Zobacz także
Pytana o przyczyny porażki opozycji, mówi że "była bardzo mocno pewna siebie".
- Jasne było to, że oni nie mają tyle pieniędzy, ile ma Gruzińskie Marzenie. To było widać po kampanii wyborczej. Ale oni rzeczywiście kompletnie nie wyjechali w regiony, czyli na prowincję. Skupili się na dużych miastach, w których mają większe poparcie, niż gdziekolwiek indziej - mówi polska dziennikarka.
Wielu komentatorów zwracało uwagę, że zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia może oznaczać całkowite odejście od kursu w kierunku Unii Europejskiej i popchnięcie Gruzji w stronę Rosji. - Wyniki wyborów oznaczają sytuację bardzo skomplikowaną dla Europy i dla gruzińskiej opozycji - przyznaje Stasia Budzisz.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: