RegionalneWrocławWrocław. Tak się nie żartuje na lotnisku. Wyznał, że ma granaty i karabiny

Wrocław. Tak się nie żartuje na lotnisku. Wyznał, że ma granaty i karabiny

Mandat w wysokości 500 to kara dla 39-letniego pasażera wrocławskiego portu lotniczego. Odważył się on na niestosowny żart podczas nadawania bagażu, czym wywołał reakcję służb granicznych w postaci alarmu pirotechnicznego.

Wrocław. Tak się nie żartuje na lotnisku. Wyznał, że ma granaty i karabiny
Wrocław. Tak się nie żartuje na lotnisku. Wyznał, że ma granaty i karabiny
Źródło zdjęć: © Istock

20.07.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:35

To wcale nie tak, że mundurowi na lotniku nie maja poczucia humoru. Po prostu są miejska, w których pewnych żartów nie wolno robić. Nie można na przykład kpić z zasad bezpieczeństwa i środków ostrożności podejmowanych w celu zabezpieczenia antyterrorystycznego rejsów powietrznych.

Mieszkaniec Szczecina, który w niedzielę miał lecieć z Wrocławia na Teneryfę, zaryzykował sporo, rzucając żart na temat zawartości swojej torby. Miał powiedzieć osobie z obsługi lotniska, że w bagażu ma broń i ładunki wybuchowe - granaty i karabiny.

Wrocław. Tak się nie żartuje na lotnisku. Wyznał, że ma granaty i karabiny

Jego słowa nie zostały zakwalifikowane jako błazenada, lecz potraktowane z absolutną powagą. - Pasażera i jego bagaż sprawdzono pod kątem pirotechnicznym i nie stwierdzono żadnych niebezpiecznych przedmiotów lub materiałów - poinformowała major Joanna Konieczniak z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Po interwencji służb 39-latek bardzo przepraszał za swój brak rozeznania. Żart nie na miejscu sporo go kosztował, musi zapłacić 500 złotych mandatu. Ale i tak miał sporo szczęścia, bo pilot samolotu lecącego na Teneryfę wyjątkowo zgodził się na jego wejście na pokład.

Zobacz także
Komentarze (0)