Wrocław. Amstaffy atakowały od dawna. Mieszkańcy Stabłowic proszą o pomoc i reakcję
We wtorek doszło do groźnego zdarzenia na wrocławskich Stabłowicach. Kobieta spacerująca z psem została zaatakowana przez dwa amstaffy. Okazuje się, że nie było to pierwsze agresywne zachowanie ze strony zwierząt. Mieszkańcy się boją.
Od kilku dni na osiedlu TBS na Stabłowicach oraz w jego okolicy trwa burza wokół wtorkowego zdarzenia. Mieszkańcy dyskutują na żywo oraz na portalach społecznościowych. Mają dość agresywnych psów na osiedlu. Zgłaszają się kolejne poszkodowane osoby. Matki boją się o swoje dzieci, które spacerują i bawią się na osiedlu.
Wrocław. Amstaffy atakowały od dawna. Mieszkańcy Stabłowic proszą o pomoc i reakcję
Kilkadziesiąt osób podpisało już petycję do wrocławskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Właścicielem psów najprawdopodobniej jest mieszkaniec TBS na Stabłowicach. Od dawna wyprowadza czworonogi bez kagańca i smyczy. A te atakują bez wyraźnego ostrzeżenia.
W lipcu ubiegłego roku amstaffy zaatakowały kundelka Wojciecha Zarzyckiego. - Tego dnia wróciłem z pracy i z moim Jimem poszedłem na spacer. Nagle wyskoczyły na nas te dwa psy. I rzuciły się na mojego. Podniosłem go na ręce, ale bardzo go poraniły - opowiedział "Gazecie Wrocławskiej" Zarzycki.
Za to zdarzenie właścicielowi psów grozi 100 złotych grzywny lub prace społeczne. Mało prawdopodobne, by przejął się taką karą. Wtorkowy incydent też skończy się na policji. Właściciel psów nie jest na osiedlu lubiany.
- Pod petycją, która do nas dzisiaj trafiła, podpisanych jest 70 osób. Proszą o pilną interwencję. Zarząd TBS zajmie się tą sprawą. Będziemy prosić naszego lokatora o wyjaśnienia. My zapytaliśmy wrocławską policję, co zamierza zrobić z nieodpowiedzialnym właścicielem dwóch niebezpiecznych psów. Wciąż czekamy na odpowiedź - twierdzi rzecznik wrocławskiego TBS Łukasz Maślanka.