Apel ws. ojca Macieja Zięby. "On sam nie ma już możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń"
Ciąg dalszy kontrowersji związanych z wrocławskimi dominikanami, gdzie ojciec Paweł M. przed laty stworzył coś na wzór sekty. M. gwałcił i molestował kobiety. Po ujawnieniu tych szokujących faktów lawina krytyki spadła na nieżyjącego już ojca Macieja Ziębę. W jego obronie stanęli jednak inni.
W ostatnich dniach światło dzienne ujrzał raport komisji badającej sprawę działania sekty wśród polskich dominikanów. Na jej czele stanął Tomasz Terlikowski, którego ustalenia mogą szokować. Ojciec Paweł M. działając najpierw w Poznaniu, a następnie we Wrocławiu stworzył coś w rodzaju sekty - manipulował i wykorzystywał ludzi, wykorzystywał seksualnie inne kobiety.
Komisja uderzyła też w ojca Macieja Ziębę, który był przełożonym ojca Pawła M. Miał on zbagatelizować pierwsze sygnały dotyczące niepokojącego zachowania M. Gdy poznał natomiast szczegóły jego zachowania, nakazał duchownemu pokutę i nałożył na niego zakaz sprawowania sakramentów i wysłał do pracy w hospicjum.
Ojciec Zięba w żadnym momencie nie powiadomił o sprawie Watykanu czy prokuratury, a zakonnik M. po roku wrócił do odprawiania mszy. Dlatego na nieżyjącego już prowincjała polskich dominikanów spadła lawina krytyki. Odpowiadają na nią osoby, które dobrze znały i doceniały duchownego.
Apel ws. ojca Macieja Zięby. "On sam nie ma już możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń"
"Piszemy ten list otwarty jako osoby znające ojca Macieja Ziębę z czasów wspólnej walki o wolność słowa i prawa człowieka w latach 70. i 80. XX wieku. Czynimy to, żeby przeciwstawić się jednostronnemu i negatywnemu wizerunkowi Maćka tworzonemu niekiedy w środkach społecznego przekazu w związku z ujawnieniem szczegółów przestępczej działalności ojca Pawła M., także w okresie, kiedy Maciek był prowincjałem zakonu dominikańskiego" - napisano w specjalnym liście.
Czy protest ratowników zostanie zakończony? „Oburzenie w środowisku medycznym”
"Nie zamierzamy kwestionować ustaleń komisji Tomasza Terlikowskiego. Zło powinno zostać ujawnione, jest też oczywiste, że potrzebna jest analiza osobistej odpowiedzialności Maćka za pobłażanie wobec sprawcy i obojętność na cierpienie jego ofiar. Trzeba przy tym wszelako pamiętać, że on sam nie ma już możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń: czym kierował się, podejmując decyzje, i jak zapamiętał rozmowy relacjonowane przez oskarżające go osoby" - dodano.
"W czasach, do których się odwołujemy i w których Maćka poznaliśmy osobiście, miał on dobrze udokumentowane i wielkie zasługi, potwierdzone w 2007 roku otrzymaniem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Maciek wykazywał się dużą odwagą w podejmowaniu działań poszerzających obszar wolności. Klub Inteligencji Katolickiej, którego był wiceprezesem, organizował wykłady na tematy, na które istniały zapisy cenzury" - wspomniano w liście.
Sygnatariusze listu podkreślili m.in. dokonania ojca Zięby w okresie komunistycznej Polski, jego działania na rzecz "Solidarności". "Pamiętamy o wielu ludziach, którym Maciek na wiele sposobów pomógł. Nie chodzi o to, żeby rozważać, czy jego zasługi zmniejszają - i w jakim stopniu - ciężar win. Nie zgadzamy się tylko nad przeprowadzaniem oskarżycielskiego sądu nad całym jego życiem" - podkreślono.
"Maciek, jak każda osoba, zasługuje na to, by odnieść do niego słowa: 'Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni'. Pamiętamy Maćka Ziębę jako przyjaciela wielu z nas i autorytet, jako człowieka prawego, mądrego i po ludzku dobrego. Dlatego zmagamy się - każdy na swój sposób - z tym wszystkim, czego się dzisiaj o nim dowiadujemy. Mamy nadzieję, że to, czego nie wiemy - i być może nigdy się nie dowiemy - o tym jak rozpoznawał i czym się kierował, podejmując decyzje w sprawie ojca Pawła M., zmniejsza zakres jego osobistej winy" - podsumowano.
Pod listem podpisali się m.in. Rafał Dutkiewicz - były prezydent Wrocławia, Stanisław Huskowski - były prezydent Wrocławia, poseł i senator, a także Anna Morawiecka - siostra obecnie urzędującego premiera.