"Niech się pan ode mnie odpier..."
Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni. Niech pan się ode mnie odpier... - usłyszał dziennikarz "Dziennika Bałtyckiego" od męża Marty Kaczyńskiej, Marcina Dubienieckiego, który wprawdzie politykiem nie jest, ale w ubiegłym roku wiele mówiło się o jego ambicjach politycznych.
Słowa te padły w odpowiedzi na prośbę o komentarz w sprawie związanej z jednym ze wspólników Dubienieckiego. Chodziło o jedną ze spółek na Pomorzu, w której udziały ma m.in. zięć zmarłego prezydenta. Dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" próbowali się od niego dowiedzieć, w jakich okolicznościach został współpracownikiem.
Rozmowa była rejestrowana. Dziennikarze przekazali nagranie pomorskiej palestrze, do której należy Dubieniecki. Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku wszczęła postępowanie sprawdzające wobec adwokata.