Ta wizyta pozostawiła niesmak
Pierwsza zagraniczna wizyta pani premier w Brukseli też pozostawiła niesmak. Choć Ewa Kopacz przyjechała w doskonałym humorze, nie udało jej się uniknąć niezręczności podczas spotkania z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Oboje mówili w swoich ojczystych językach i korzystali z pomocy tłumacza. Choć o tym, że trzeba jeszcze przetłumaczyć jej słowa, pani premier chyba na początku zapomniała - jej bardzo długą wypowiedź przerwać musiał Schulz, wymownie pokazując na tłumacza.
- Korzystanie z pomocy tłumacza przy tłumaczeniu konsekutywnym (tłumacz stoi obok mówcy i bezpośrednio tłumaczy na język obcy) wymaga od mówcy przestrzegania przerw dla sprawnego przekazu. I znów pani premier nie wykazała się znajomością zagadnienia, podobnie jak doradcy, z których żaden nie przewidział takiego rozwoju wydarzeń - wskazuje Zieliński.
Potem było już lepiej, pani premier patrzyła głównie na tłumacza i mówiła krótkimi zdaniami. Schulza wyraźnie rozbawiła zaproszeniem do Polski, gdzie będzie mógł poznać nowego marszałka sejmu, którego w Brukseli przecież wszyscy znają, bo przez siedem lat był szefem MSZ.