"Paliłem i się zaciągałem"
Palenie marihuany, całodniowe libacje alkoholowe, problemy rodzinne. Donald Tusk chciał być "cool" niczym Bill Clinton czy Barack Obama i do takich "grzechów młodości" przyznał się w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek". Różne grupy wyborców odmiennie jednak odebrały to wyznanie. Przyznanie się do palenia marihuany stało się dla premiera problematyczne, przede wszystkim dlatego, że wiązało się z łamaniem prawa.
- Nie po to wyborcy chronią swoje dzieci przed narkotykami, by potem dowiadywać się, że sam premier używał narkotyków i pił tanie wina - komentował dla WP Marek Migalski, wówczas jeszcze "niezależny" politolog.
Narkotykowy coming out stał się jeszcze bardziej dwuznaczny, kiedy na nielegalnym paleniu trawki przyłapano dwóch samorządowców Platformy ze Szczecina. Członek zarządu powiatu polickiego Cezary Atamańczuk i przewodniczący sejmiku województwa zachodniopomorskiego Michał Łuczak zostali zatrzymani podczas palenia marihuany w samochodzie zaparkowanym na leśnej drodze. Już następnego dnia zostali wyrzuceni z partii, zrzekli się też swoich funkcji. Podwójne standardy?