Wpadka prezydenta Polski z odznaczeniem dla zmarłego. "Niezręczne niedopatrzenie"
Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Henryka Kruszyńskiego, twórcę systemu JAŚMIN, odpowiadającego za komunikację polskiej armii. Na ceremonię nie zaproszono bliskich zmarłego a odznaczenie wręczono człowiekowi, w sprawie którego rodzina Kruszyńskiego zawiadomiła prokuraturę.
09.10.2023 13:14
Ceremonia wręczenia prezydenckich odznaczeń odbyła się 8 września podczas targów zbrojeniowych w Kielcach. Jak można przeczytać na stronie internetowej prezydenta, uhonorowano "osoby zasłużone dla rozwoju polskiego przemysłu obronnego oraz na rzecz umacniania suwerenności i obronności kraju". Wśród nich znalazł się nieżyjący Henryk Kruszyński, twórca bydgoskiej firmy Teldat, producenta systemu JAŚMIN i wytwórcy komponentów do amerykańskich rakiet Patriot. Kruszyński pośmiertnie otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski - odznaczenie odebrał Sebastian Cichocki, obecny prezes Teldatu.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, bliscy Henryka Kruszyńskiego nie zostali zaproszeni na ceremonię, a o przyznaniu orderu dowiedzieli się z mediów. Rodzina ma żal do prezydenta Dudy, że odznaczenie odebrał obecny prezes Teldatu, którego wdowa po Kruszyńskim od kilku lat oskarża o podstępne przejęcie firmy. Wirtualna Polska zapoznała się z listem wysłanym przez Małgorzatę Kruszyńską do głowy państwa.
"W imieniu całej naszej rodziny przesyłam wyrazy wdzięczności za uznanie wysiłków mojego nieżyjącego. Tym bardziej żałuję, że jako rodzina odznaczonego – ja oraz mój syn - nie zostaliśmy poinformowani o zamiarze odznaczenia Henryka Kruszyńskiego, twórcy firmy Teldat. Osobisty udział w ceremonii i odbiór przeznaczonego mężowi Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski byłby dla nas wielki honorem i przeżyciem" – czytamy w liście. Dalej Kruszyńska nazywa Sebastiana Cichockiego "samozwańczym prezesem Teldatu" i podkreśla, że zgodnie z testamentem męża to ona stała się jedyną spadkobierczynią udziałów w Teldacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciężkie oskarżenia: "wyłudzenie", "ograbienie rodziny"
W liście znajduje się także opis Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników Teldatu przeprowadzonego miesiąc po śmierci Kruszyńskiego. Jak twierdzi wdowa, zostało ono zwołanie przez Sebastiana Cichockiego (wówczas wiceprezesa) bez jej wiedzy. Zdaniem Kruszyńskiej posiedzenie odbyło się "z pogwałceniem prawa, gdyż zgromadzenie nie reprezentowało wymaganej większości kapitału zakładowego a ona jako wspólniczka nie została powiadomiona o jego terminie". W wyniku Zgromadzenia Cichocki miał zostać "samozwańczym prezesem" i "podjąć cały szereg działań zmierzających do przejęcia kontroli nad spółkami z grupy Teldat oraz do osobistego wzbogacenia się kosztem majątku spółek".
"Działania te są przedmiotem licznych postępowań karnych i cywilnych. Uchwały podejmowane pod moją nieobecność przez Sebastiana Cichockiego były już przedmiotem prawomocnych orzeczeń sądowych, w których sąd przyznał nam rację. Sebastian Cichocki przyznał sobie po śmierci mojego męża m.in. wynagrodzenie z tytułu pełnienia funkcji prezesa zarządu spółki Teldat Sp. z o.o. w wysokości ponad 220 tys. złotych miesięcznie, podczas gdy wcześniej, za życia Henryka Kruszyńskiego, ani on ani Sebastian Cichocki nie otrzymywali wynagrodzenia z tytułu pełnienia funkcji we władzach spółki. W związku z tymi działaniami skierowaliśmy w listopadzie 2021 roku do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Sebastiana Cichockiego przestępstw niekorzystnego rozporządzenia mieniem spółek i spowodowaniem powstania w jej majątku szkody wielkiej wartości" – czytamy dalej w liście do prezydenta Dudy.
"Niezależnie od powyższej sprawy, zawiadomiliśmy także odpowiednie organy o podejrzeniu popełnienia przestępstw polegających na wyłudzeniu od ciężko chorego i leżącego wówczas w szpitalu mojego męża 400 tysięcy złotych (…). Działania Sebastiana Cichockiego miały na celu przejecie kontroli nad firmą zbudowaną przez mojego męża i ograbienie naszej rodziny oraz samych spółek z majątku".
Kruszyńska pisze, że odczuwa "pewien żal" w związku z brakiem powiadomienia o ceremonii a także z faktem, iż odznaczenie zostało odebrane przez Sebastiana Cichockiego. "Jako rodzina Henryka Kruszyńskiego pozostajemy z nim w sporze prawnym i którego działalność zarówno na polu osobistym, jak i tym dotyczącym bezpieczeństwa polskiego przemysłu obronnego oceniamy jak najgorzej" – czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niezręczne niedopatrzenie ze strony przedstawicieli firmy"
Wirtualna Polska zwróciła się do Pałacu Prezydenckiego o komentarz w sprawie listu od wdowy po odznaczonym mężczyźnie. W odpowiedzi rzecznik prasowy Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marcin Skowron przyznaje: "Niepoinformowanie rodziny o odznaczeniu pośmiertnym byłego prezesa firmy Henryka Kruszyńskiego, jak wynika to z korespondencji Pani Małgorzaty Kruszyńskiej, należy ocenić jako szczególnie niezręczne niedopatrzenie ze strony przedstawicieli firmy, z którą prowadzone były ustalenia dotyczące wręczenia odznaczeń byłym oraz obecnym przedstawicielom firmy".
Jak czytamy, "Kancelaria Prezydenta nie ma formalnych możliwości odniesienia się w do przedstawionych w liście informacji dotyczących wewnętrznego funkcjonowania firmy Teldat".
To, że w sprawie działalności władz Teldatu toczy się śledztwo z zawiadomienia Małgorzaty Kruszyńskiej, udało nam się za to potwierdzić w prokuraturze. Jak poinformowała nas rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, postępowanie ma status "w sprawie" i dotyczy "podejrzenia wyrządzenia spółce znacznej szkody majątkowej poprzez nadużycie uprawnień przez osobę zajmującą się jej sprawami majątkowymi".
To, czy zakończy się ono umorzeniem czy zarzutami, ma zależeć m.in. od wyników ekspertyzy biegłych ze słynnego Instytutu Sehna w Krakowie. "W toku śledztwa m.in. zasięgnięto opinii grafometrycznej (badanie autentyczności dokumentów). Trwa oczekiwanie na jej wydanie, co jest spodziewane do końca bieżącego roku" – informuje rzeczniczka prokuratury. Chodzi o jeden z wątków poruszonych w zawiadomieniu złożonym przez rodzinę Cichockiego. Według relacji w nim zawartej Cichocki miał pobrać z kasy spółki 400 tys. zł a na pokwitowaniu podrobić podpis Henryka Kruszyńskiego, który w tym czasie leżał już w szpitalu w stanie agonalnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spółka odesłała order rodzinie. "Bez słowa wyjaśnienia"
Co na to Cichocki? W mailu przesłanym do Wirtualnej Polski zapewnia, że "żadnego przestępstwa nie popełnił". Twierdzi również, że opisane w liście wdowy do prezydenta zgromadzenie, na którym objął stanowisko prezesa Teldatu, odbyło się "zgodnie z prawem i skutecznie". Miał to potwierdzić sąd cywilny w nieprawomocnym orzeczeniu.
"O zwołaniu Zgromadzenia nie byli poinformowani spadkobiercy śp. Henryka Kruszyńskiego, gdyż z uwagi na toczący się między nimi spór, Spółka nie była w stanie samodzielnie ustalić, komu przysługują prawa do spadku" – czytamy dalej. Podobnie miało być z jego pensją kwestionowaną przez wdowę po Kruszyńskim. Jak pisze Cichocki, "sąd nie znalazł racjonalnych i niewątpliwych argumentów pozwalających na stwierdzenie, że ustalone w uchwale wynagrodzenie jest rażąco wygórowane".
Wdowa po Kruszyńskim całkowicie odrzuca te tłumaczenia i powołuje się na inny wyrok, tym razem prawomocny, w którym sąd "uznał, że uchwała jest nieważna i została podjęta z naruszeniem prawa i zasady lojalności wspólników". Kwestię skuteczności uchwał bada dziś Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.
Po tym, jak całą sprawą zainteresowała się Wirtualna Polska, Teldat oddał order rodzinie zmarłego przedsiębiorcy. - Odznaczenie przesłano mi w piątek pocztą bez słowa jakiegokolwiek wyjaśnienia. Mam wrażenie, że otrzymałam je wyłącznie w skutek pytań zadanych Sebastianowi Cichockiemu przez pana redaktora – mówi nam wdowa po Kruszyńskim.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska