Wołodymyr Zełenski: Ukraina i USA zdecydowały. "Wspólna produkcji broni"
Ukraina i USA będą wspólnie produkować broń - ogłosił prezydent Wołodymyr Zełenski. Zgodnie ze słowami ukraińskiego przywódcy oba kraje podjęły "historyczną decyzję". Zełenski deklaruje, że chodzi zwłaszcza o systemy obrony powietrznej.
- Stany Zjednoczone podjęły historyczną decyzję o wspólnej produkcji broni i systemów obronnych. W szczególności chodzi o obronę powietrzną - powiedział Wołodymyr Zełenski w swoim wieczornym przemówieniu, cytowanym przez ukraińską państwową agencję informacyjną Ukrinform.
Według Zełenskiego coś, co do niedawna było absolutną fantazją, teraz stanie się rzeczywistością. - To jest nowa jakość ukraińskiego przemysłu obronnego - znacznie potężniejsza - powiedział w wystąpieniu prezydent Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielkie odkrycie na dnie morza. Przeleżał tak 90 lat
Zełenski dodał, że takie rozwiązanie zapewni znaczący impuls gospodarczy, ponieważ oznacza stworzenie "firm oraz nowych miejsc pracy dla obu naszych narodów - Ukariny i Stanów Zjednoczonych".
Prezydent Ukrainy wyraził również wdzięczność prezydentowi USA Joe Bidenowi i jego administracji "oraz wszystkim w Ameryce, którzy cenią wolność i wspierają Ukrainę".
- Ta nowa perspektywa sprawi, że Ukraina będzie bardziej "odporna" na rosyjską agresję - dodał Wołodymyr Zełenski. Według doniesień Ukraina i USA podpisały memoranda o współpracy w sektorze obronno-przemysłowym.
Pentagon poinformował, że od lutego 24 ubiegłego roku aż do sierpnia bieżącego roku, Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie ponad dwa miliony pocisków kalibru 155 mm.
21 września, Stany Zjednoczone zaprezentowały nowy pakiet wsparcia militarnego dla Ukrainy, którego wartość wynosi 325 milionów dolarów.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski