Wojsko: jesteśmy przygotowani na upadek satelity
Choć prawdopodobieństwo upadku w Polsce
uszkodzonego satelity jest niewielkie, armia analizuje ewentualne
skutki takiego zdarzenia i opracowuje sposoby przeciwdziałania
hipotetycznym zagrożeniom - zapewnił rzecznik Sztabu
Generalnego WP płk Sylwester Michalski.
15.02.2008 20:00
Na ważącym ok. 2 tony satelicie USA, który wymknął się spod kontroli i ma zostać zestrzelony, znajduje się około 500 kilogramów hydrazyny, silnie trującego i łatwopalnego związku azotu i wodoru, wykorzystywanego jako paliwo kosmiczne.
Jak przypomniał płk Michalski, wojsko ma specjalistyczne zespoły chemiczno-radiacyjne oraz kilkanaście wojskowych grup ratownictwa chemicznego.
Grupy te utrzymywane są w wysokiej gotowości do działania z możliwością szybkiego przerzucenia śmigłowcami w rejon ewentualnego skażenia. Całodobowo funkcjonuje Centralny Ośrodek Analiz Skażeń - podkreślił.
Według wojskowych wyliczeń, w przypadku uderzenia uszkodzonego satelity w ziemię, promień skażenia może wynieść maksymalnie od 300 do 600 metrów.
Hydrazyna może być szkodliwa dla osób wdychających tę substancję, które znajdą się w bezpośrednim rejonie jej ulatniania. Istnieje minimalne prawdopodobieństwo, aby zbiornik z hydrazyną dotarł w całości do powierzchni ziemi. W przypadku jego spalenia w atmosferze substancja nie wywoła żadnego istotnego zagrożenia dla zdrowia czy życia ludzi - uspokaja płk Michalski.
Amerykański sztuczny satelita US193 został wyniesiony na orbitę w grudniu 2006 r. Amerykanie stracili kontrolę nad szpiegowskim aparatem wkrótce potem wskutek awarii centralnego komputera, spowodowanej brakiem zasilania.
Prezydent George W. Bush nakazał zestrzelenie satelity za pomocą pocisku odpalonego z okrętu wojennego. Planuje się wykorzystanie rakiety taktycznej, która ma trafić w satelitę zanim ten wejdzie w atmosferę ziemską. Nie wiadomo jeszcze, kiedy operacja się rozpocznie. Przewiduje się, że zepsuty aparat zacznie wchodzić w atmosferę w pierwszym tygodniu marca.