Wojna rosyjsko-ukraińska w sieci. Internauci chcą pokonać Putina
Rosyjski internet jest fortecą, którą reżim Władimira Putin zamroził wprowadzonymi na początku wojny rygorami. Za pisanie i mówienie o wojnie można trafić do więzienia nawet na 15 lat. Tymczasem są internauci, którzy chcą złamać tę rosyjską zmowę i informować społeczeństwo o tym, co naprawdę dzieje się w Ukrainie. Cel uświęca środki, więc przestrzenią informacji mogą być nawet strony pornograficzne.
O prostym planie, polegającym na kupowaniu przestrzeni reklamowej na stronach internetowych w Rosji i na Białorusi, by wykorzystać je do zamieszczania linków do niezależnych wiadomości o wojnie na Ukrainie donosi "Guardian". Rosyjski regulator internetu, Roskomnadzor, ogłosił własny zakaz, blokując w całości Google News przed internautami na podstawie wniosku rosyjskiej prokuratury generalnej. Wniosek uzasadniony został tym, że amerykański internetowy serwis informacyjny umożliwiał dostęp do licznych publikacji i materiałów zawierających nierzetelne, istotne publicznie informacje o przebiegu specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prawda przenosi się zatem do "ciemniejszej" przestrzeni sieci - internetowego hazardu i pornografii. Te stron, według "Guardiana" są dobrą ścieżką informacji - mają ogromną publiczność, która jest dyskretna i lojalna. Inicjatorka reklamowych kampanii informacyjnych, prowadzonych tą drogą, ukraińska działaczka Natalia Bajdaczenko, szacuje, że ich reklamy dotarły do setek milionów rosyjskich internautów. - Informacyjny ruch oporu działa - mówi gazecie Bajdaczenko, dodając, że wierzy, że w ten sposób będzie można dotrzeć do Rosjan i Rosjanek, którzy mierzą się ze stratą bliskich osób na froncie wojny. Przed laty to zbuntowane matki i żony żołnierzy poległych w Afganistanie dały kres wojnie.
Wojna rosyjsko-ukraińska w sieci. Internauci chcą pokonać Putina
Rob Blackie jest zaangażowany w kampanie, mające na celu dostarczanie Rosjanom niezależnych wiadomości o wojnie za pośrednictwem reklam. Po raz pierwszy zrobił to w 2014 roku, kiedy Krym został najechany przez wojska Putina. Teraz współpracuje z Natalią Bajdaczenko. Żartuje, że z perspektywy Putina prowadzi "kryminalną operację spamową", porównywalną do samizdatu w czasach ZSRR, gdy za pomocą wytwarzanych domowymi sposobami materiałów propagowano zakazane cenzurą informacje.
Przestrzenią informacji, zamiast dawnych ulotek, wyprodukowanych na maszynach do pisania, i nielegalnych powielaczach, są dziś wirtualne sieci prywatne i zaszyfrowane aplikacje Telegram i Signal oraz TikTok. Na przykład projekt Kopilka, internetowe repozytorium poezji antywojennej, założone przez Julię Nemrowską, gromadzi osoby, których celem jest, jak twierdzą, rzucenie wyzwania propagandzie Putina i propagowanie prawdy o wojnie. Opór, jak zaznacza "Guardian", nie musi mieć postaci mocno uderzających wiadomości. Wystarczy, że uda się obejść oficjalną linię propagandową. Kropla drąży skałę, więc może kiedyś uda się doprowadzić do znaczących społecznych działań, które zakończą wojnę.
Specjalista komentuje mowę ciała Putina. "Na pewno nie jest zdrowy"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski