Dwie butelki wody mineralnej o smaku truskawkowym mają więcej cukru niż słoik nutelli. Budyń "bez cukru" jest 5-krotnie słodszy od tego z cukrem, dzięki sztucznym dodatkom. W musztardzie, torebkach przypraw, pulpetach z sosem pomidorowym cukier robi za "wypełniacz masy". Nawet się nie zorientowaliście, że już zostaliście cukrowymi ćpunami.
Wielka Brytania wypowiedziała wojnę słodzonym napojom 6 kwietnia. Półlitrowa butelka coli może tam podrożeć o 1,40 funta (prawie 7 zł) ze względu na wprowadzony podatek od cukru dosypywanego do napojów. Już 11 europejskich krajów wprowadziło takie rozwiązanie mające osłabić siłę lobby, które całkiem legalnie i bez skrupułów sypie cukier do żywności.
Co robią polscy politycy? - Biorąc pod uwagę fakt, że takie rozwiązania funkcjonują w innych rozwiniętych krajach, jest to kierunek, który warto analizować z punktu widzenia polityki zdrowotnej i gospodarczej. Nie prowadzimy prac legislacyjnych w tym zakresie – informuje nas Ministerstwo Finansów. Wszystko w temacie. Chociaż media spekulowały o polskim podatku od cukru już w 2015 roku.
Jak się to lobbi w Polsce
Politykom zabrakło odwagi. Bali się, że zostaną wykpieni, jak rzekomo niesmaczna "drożdżówka radziwiłłowska". Zamiast marmolady zawiera mus owocowy i jest rekomendowana dla szkolnych sklepików przez byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Uczniowie nie chcą ich jednak jeść.
Jego poprzednik, Marian Zembala (PO), do dziś wspomina jak cukrowi lobbyści skoczyli mu do gardła. - Zrobiono ze mnie szaleńca. Uruchomiono akcję, w której nawet dzieci w ramach protestu przeciwko władzy, przynosiły do szkoły sól i cukier doprawiając rzekomo złe obiady - wspomina. Zembala był autorem rozporządzenia zakazującego sprzedaży w szkołach napojów słodzonych dużą ilością cukru, również syropu glukozowo-fruktozowego. Tak poradzili pracujący dla ministerstwa dietetycy.
Nieoczekiwanie Zembala spowodował trzęsienie ziemi. Okazało się, że wiodący w Polsce producent napojów z palety 26 produktów ma tylko dwa, nadające się do sprzedaży w szkołach. - Zastałem rozporządzenie, które należało trochę urealnić - mówi dziś Konstanty Radziwiłł, który jako minister zdrowia w rządzie Beaty Szydło złagodził cukrowy kaganiec. Jednocześnie deklaruje, że gdyby pojawił się pomysł podatku na cukier w żywności, to jako senator poparłby rozwiązanie.
Diabelska woda o smaku truskawki
Takiego pomysłu jednak nie ma i polskie "lobby cukrowe" może działać bez ograniczeń. Dowód? Internet i dietetyczni blogerzy wymieniają się masakrującą grafiką. Dwie 1,5-litrowe butelki wody mineralnej o smaku truskawkowym zawierają więcej cukru niż 130 gramowy słoik kremu czekoladowego. Niestety grafika jest prawdziwa i pokazuje ledwie czubek góry lodowej.
- Nie wiem kto wymyślił ten produkt, ale to oszukiwanie klientów - mówi Mateusz Kowalewski, prezes firmy Hortimex . - Nie można sugerować klientom, że kupują wodę, gdy faktycznie w tej samej butelce jest po prostu słodki napój, tylko bez koloru - mówi przedsiębiorca. Twierdzi, że wody smakowe to diabeł gorszy od coli. Otwierając puszkę z czarnym napojem klienci przynajmniej zdają sobie sprawę, że robią źle. Konsumenci wody smakowej opijają się cukrem bez świadomości konsekwencji.
Mateusz Kowalewski złe sztuczki z cukrem zna od podszewki. Od ponad 20 lat działa w branży dodatków do żywności. W latach 90. sprzedawał konserwanty, glutaminian sodu, barwniki, dodatki opisywane jako E. Odkąd zyskały złą sławę pracuje po jasnej stronie mocy przemysłu spożywczego. Dziś zgłaszają się do niego producenci batonów znanych celebrytek prosząc o technologiczną radę jak z orzechów zlepionych cukrem zrobić baton typu fit.
- Wierzę w słuszność podatku od cukru. Nie dlatego, że ograniczy chęć zakupu puszki coli przez dzieciaka w szkole. Cukier stał się tanim wypełniaczem dań gotowych i napojów. Jeśli zostanie obciążony podatkiem, skłoni to producentów do zaprzestania wsypania go do wszystkiego w nadmiarze - mówi Kowalewski. Zachęca, aby spojrzeć na musztardę. W wielu produktach skład zacznie się od wody i cukru.
Cukier i sól robią masę torebek z przyprawami. Są w nich, aby było więcej proszku do posypywania grillowanej karkówki. Cukier jest tam, gdzie nie spodziewa się go żaden konsument np. w keczupie, w pulpetach w sosie pomidorowym i fasolce po bretońsku, nawet w chlebie i dietetycznej surówce z marchwi. Po co?
- Cukier jest konserwantem i buduje smak. Jednak jego najcenniejsza zaleta dla branży spożywczej to działanie uzależniające klientów. Cukrem buduje się nawyk kupowania tych samych marek. Zostaliśmy do niego tak przyzwyczajeni, że nie czujemy uderzenia słodyczy. Gdyby producenci przestali dodawać cukru, wszystko nagle zaczęłoby źle smakować - mówi dalej prezes Hortimexu.
Przyznaje, że w ostatnich latach cukier ma złą prasę. Na świecie producenci kombinują jak go schować na etykietach. Problem w tym, że dla uzależnionych już klientów dania muszą pozostać słodkie. Dlatego doszło do jeszcze gorszego zjawiska. Budyń "bez cukru" jest 5 krotnie słodszy od tego z cukrem, a to dzięki sztucznym dodatkom utrzymującym słodkość.
Cukier szef mafii
"Jest niczym bezkarny szef mafii wchodzącej w konszachty z władcami i możnymi tego świata. Przyczynia się do upadku gospodarek, uzależnienia i śmierci tysięcy ludzi - piszą autorzy książki "Słodziutki. Biografia cukru". Że to nie przesada pokazuje historia Rafała Nejmana, guru Facebooka w sprawie cukrzycy typu 2, czyli słodyczowej narkomanii.
- Idąc do pracy kupujesz karmelowe latte. Potem na przekąskę baton, bo brakuje energii. Energetyk. Na obiad uderzenie cukru ukrytego w daniach ze stołówki. Wieczorem kolacja i piwo lub drink stres. Tak buduje się nawyk cukrowego uzależnienia - opowiada Nejman. Porównuje działanie cukru do najsilniejszego narkotyku. Sam był ofiarą cukrowego uzależnienia.
Mechanizm wygląda tak. Gdy pochłaniasz cukier ukryty w jedzeniu, zaczynasz to lubić i chcesz więcej. Pochłaniasz pączka, baton, słodki napój. Poziom cukru we krwi rośnie, odczuwasz błogość i przyjemność. Jednak organizm broni się przed cukrem produkując insulinę. Chociaż zjadłeś syty obiad już po dwóch godzinach czujesz głód. Sięgasz znowu po coś słodkiego, ponieważ organizm domaga się powtórki z cukrowego odlotu. Stałe powtarzanie nawyków to droga do schematu w którym, uderzenia cukru stają się sposobem na osiągnięcie ukojenia.
Mechanizm przebadano na uczelniach na całym świecie, wielokrotnie na szczurach. Badania niejakiego Barta Hoebele, profesora psychologii z Princeton University dowodzą, że podczas doświadczeń zwierzęta wolały rozwiązywać trudne zadania, aby otrzymywać nagrodę w cukrze. Odlotem na heroinie były mniej zainteresowane.
Był cukrowym narkomanem
Mając 20 lat rozpoczął pracę jako przedstawiciel handlowy. Jadał w McDonaldsie, przegryzał m&msy podczas podróży służbowych. Nic szczególnego, zwykłe korporacyjne życie. W kilka lat doszedł do 123 kilogramów wagi i zrujnował sobie metabolizm. Poziom cukru, który u zdrowego człowieka wynosi poniżej 100 jednostek, u niego po pierwszym badaniu wynosił 300. Nejman najlepiej czuł się, kiedy miał 500. Lekarze dziwili się, że w takim stanie może funkcjonować.
- Po pierwszej wizycie dostałem leki na obniżenie poziomu cukru we krwi. Ledwo doszedłem do domu. Pamiętam, jak oblany potem, trzęsącymi się rękami próbowałem trafić kluczem do zamka drzwi. Pojawiły się napady głodu. Ze względu na ścisłą dietę wpadłem w depresję - opowiada były cukrowy narkoman.
Mówi, że z nałogu wyciągnął go strach przed straszą śmiercią i powikłaniami: amputacją stóp, usunięciem nerek, ślepotą. Chorobę pokonał samodzielnie eksperymentując z dietą i trenując na siłowni. Dopiero po 7 latach odstawił ostatnie tabletki. Nie czuje się wyleczony.