Włochy na celowniku terrorystów - wojna psychologiczna czy realne zagrożenie?
Coraz częstsze groźby Państwa Islamskiego są skierowane bezpośrednio do Włoch. Pojawiają się propagandowe komunikaty w języku włoskim, nie mówiąc już o dramatycznych zdjęciach i filmach, które niewątpliwie budzą ogromne emocje w mediach - pisze z Włoch dla Wirtualnej Polski Agnieszka B. Gorzkowska. Czy to jednak tylko propagandowe "straszaki", czy nad Rzymem, utożsamianym przez dżihadystów z Zachodem i stolicą chrześcijaństwa, zawisło realne zagrożenie?
10.03.2015 | aktual.: 10.03.2015 05:59
Analitycy służb specjalnych donoszą co prawda, że niektóre filmy i zdjęcia dżihadystów są ewidentnie manipulowane, co nie zmienia faktu, że ich zakładnicy nadal giną w sposób bestialski, a przemoc PI sięga już granic Europy. Sieje przy tym klimat niepokoju a nawet psychozy społecznej. Tymczasem włoski premier Matteo Renzi jeszcze niedawno uspokajał w jednym z wywiadów: - Nie jesteśmy zaatakowani, chociaż nie możemy niczego lekceważyć. I dodał: - Terroryści chcą, abyśmy żyli w strachu.
Czy rzeczywiście terroryści islamscy prowadzą z Włochami i Europą "tylko" wojnę psychologiczną, czy też planują masowe ataki? - Zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego nie jest nowością, chociaż konkretne odniesienie do Rzymu czy Watykanu to oczywista propaganda - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, włoski ekspert ds. terroryzmu i obronności Gianadrea Gaiani, szef portalu Analisi Difesa ("Analiza obrony") oraz autor wielu publikacji w prestiżowych dziennikach włoskich. - Głównym celem terrorystów jest dotarcie do islamistów osiedlonych w Europie, a szczególnie we Włoszech - wyjaśnia ekspert.
Przy czym należy zauważyć - podkreśla Gaiani - że w języku islamskich radykałów "Rzym" nie oznacza tylko stolicy Włoch. "Rzym" od wieków oznaczał dla nich "Zachód", "stolicę chrześcijaństwa", a więc podbój Rzymu to podbój całego Zachodu. Stąd komunikaty w języku włoskim, które mają na celu podbijanie serc i umysłów społeczności islamskiej we Włoszech. Liczy ona obecnie 1, 6 mln ludzi (tj. 33 proc. wszystkich cudzoziemców), z czego połowa pochodzi z Afryki Północnej, plus ponad 70 tys. Włochów, którzy przeszli na islam. Obecnie szacuje się, że w około stu włoskich meczetach nawołuje się do nienawiści.
Drugim celem jest zdyskredytowanie informacji pochodzących z zachodnich mediów i jawne odcięcie się od lokalnych tzw. "umiarkowanych" imamów, współpracujących z Zachodem.
Słabe punkty, które mogą wykorzystać terroryści
Zdaniem eksperta głównym problemem Zachodu jest fakt, że, walczy z terrorystami, ale nie zwalcza islamskich ekstremistów, a przynajmniej niewystarczająco. Nasze społeczeństwo jest bardzo tolerancyjne w stosunku do radykałów, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie oni stanowią bazę dla prawdziwych terrorystów. Nie likwidujemy różnic kulturowych między Zachodem a islamistami, którzy osiedlając się we Włoszech, żądają kategorycznie, aby były one respektowane (np. by lekarz, który bada kobietę, był także kobietą, albo dzieci islamskie miały zapewnione oddzielne menu w szkolnych stołówkach). W ten sposób możemy "wyhodować" na własnym terenie potencjalnie niebezpieczne grupy ekstremistów.
Biorąc pod uwagę, że terroryści często odnoszą się do symboli religijnych, rząd i policja włoska podjęły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, min. wzmożone kontrole i monitoring wrażliwych obiektów, miejsc kultu, szkół religijnych, instytucji, itd. W prefekturach i komendach policji zorganizowano nadzwyczajne szkolenia strategiczne, przygotowujące agentów do działań na wypadek incydentów sprowokowanych przez terrorystów działających na własną rękę, a więc ataków niezapowiedzianych uprzednimi groźbami. Ponadto, rząd włoski wprowadził zmiany w prawie karnym, przewidując kilkuletnie kary więzienia dla osób, które przyłączają się do dżihadystów, czy też wspierają ich finansowo lub propagandowo. Z kolei kara do 10 lat więzienia przewidziana jest dla osób, które samodzielnie się szkolą i przygotowują do akcji terrorystycznych.
Nasuwa się jednak pytanie, czy istnieje ryzyko, że na celowniku terrorystów znajdą się nie tylko pojedyncze obiekty kultu, ale także wielkie międzynarodowe imprezy, takie jak Expo 2015 w Mediolanie? Tym bardziej, że większość muzułmanów osiedlonych we Włoszech mieszka właśnie w Lombardii. A taki scenariusz z pewnością wywołałby ogromny efekt medialny.
- Sądzę, że istnieje bardzo konkretne ryzyko akcji takich jak ta, która miała miejsce w Paryżu. Wyobraźmy sobie (co by się działo), gdyby we Włoszech nagle doszło do ataków 10 małych uzbrojonych grup terrorystycznych rozsianych po całym kraju. Spowodowałyby one totalny chaos i panikę, a Państwo Islamskie osiągnęłoby wyjątkowy sukces medialny - wyjaśnia Gaiani
Strategie obronne Włoch i sił koalicyjnych na Morzu Śródziemnym
Premier Matteo Renzi w jednej z wypowiedzi podkreślił, że istnieje potencjalnie silne zagrożenie, ale "jesteśmy gotowi". Mało tego, włoski rząd zapewnił, że kraj jest w stanie natychmiast wysłać 5 tysięcy żołnierzy, aby walczyć z PI. Wkrótce jednak okazało się, że to tylko hipoteza, a nie konkretna decyzja, i Włochy będą interweniowały tylko w ramach misji ONZ w celach zapewnienia pokoju.
Ostatnio Stany Zjednoczone i Europa wyraziły zamiar wysłania dronów, aby zwalczać ogniska militarne Państwa Islamskiego. Jak wiadomo, Włosi sami produkują drony i stosowali je już wielokrotnie, np. w Iraku.
Tymczasem Państwo Islamskie to obecnie najbogatsza organizacja terrorystyczna na świecie. Taki status zapewnia jej nielegalny handel ropą, kontrola złóż gazu, piractwo, przemyt, wymuszanie okupów za zakładników czy wreszcie nielegalna imigracja na Morzu Śródziemnym. Ten biznes wciąż świetnie prosperuje, a terroryści mają łatwy dostęp do uzbrojenia militarnego. Czy istnieje więc możliwość, że w odpowiedzi na ataki dronów z Zachodu, PI będzie wysyłać swoje bezzałogowe maszyny w stronę Europy? Do Włoch? - Oni mają małe drony, których nie można porównywać z tymi, posiadanymi przez Amerykanów czy Włochów - wyjaśnia Gaiani.
- Osobiście nie widzę zagrożenia dla Włoch na planie militarnym, typu wystrzeliwanie rakiet czy bezpośrednia inwazja, bo oczywiście terroryści nie posiadają odpowiednich środków militarnych. Aktualnie włoska marynarka wojenna jest najsilniejsza na Morzu Śródziemnym. Natomiast istnieje zagrożenie dla Włoch i dla całej Europy ze strony pojedynczych akcji terrorystycznych - dodaje.
Ochrona włoskich interesów w rejonie Morza Śródziemnego
W marcu 2014 r. dane z Instytutu Handlu Zagranicznego podawały liczbę 133 włoskich firm działających na terenie Libii, wśród nich takie kolosy jak Unicredit, Eni, Iveco, i wiele małych oraz średnich przedsiębiorstw. Po zamknięciu włoskiej ambasady w Trypolisie większość Włochów wróciła do kraju, ale część - mimo silnego zagrożenia - pozostała na miejscu.
Drugim istotnym problemem jest zweryfikowanie, jak realne mogą okazać się groźby, że terroryści będą ukrywać się na łodziach uchodźców, i jak temu przeciwdziałać. Zarejestrowano już pierwsze sygnały: w raporcie policji hiszpańskiej była mowa o takich przypadkach. A niedawno grożono bronią palną włoskiej załodze ratowniczej ze straży nadbrzeżnej.
Gaiani twierdzi, że słabością Włoch jest niezdecydowanie i brak konsekwencji: zbyt wiele jest pustych deklaracji, a żadnych konkretnych manewrów, które mogłyby definitywnie "zniechęcić" terrorystów do kontynuowania ekspansywnej polityki.
Nawet obecność Włoszki, Federica Mogherini, na czele przedstawicielstwa spraw zagranicznych i bezpieczeństwa UE niewiele zmienia na arenie międzynarodowej, a to dlatego - dodaje Gaiani - że sam urząd spraw zagranicznych UE nie ma wielkiego wpływu na to, co dzieje się w Europie i wokół jej granic. Polityka zagraniczna nadal pozostaje w rękach pojedynczych państw.
Zobacz także: Jaką bronią dysponuje Państwo Islamskie