Witold Waszczykowski o swej ewentualnej dymisji
Z moich rozmów nie wynika, aby doszło do jakichkolwiek zmian w tej chwili - w ten sposób szef MSZ Witold Waszczykowski odpowiedział na pytanie, czy w ramach planowanej rekonstrukcji rządu starci swe stanowisko.
Premier Beata Szydło zapowiedziała we wtorek, że w najbliższym czasie będą zmiany w rządzie i decyzje w tej sprawie omawia z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Zaznaczyła, że w ciągu kilkunastu dni poinformuje o podjętych decyzjach. O swą ewentualną dymisję Witold Waszczykowski został zapytany w programie "Gość Wiadomości" w TVP. - Wszystko zależy od pani premier oczywiście. Stanowiska ministrów, wiceministrów, ambasadorów, dyrektorów departamentów w resortach (...) to nie są stanowiska pracy chronionej. Ja wykonałem pewne zadanie. Jeśli to zadanie zostanie ocenione, że zostało wykonane, to być może kto inny będzie realizował następne zadania - odpowiedział szef MSZ. - Ale z moich rozmów nie wynika, aby doszło do jakichkolwiek zmian w tej chwili - zaznaczył Waszczykowski.
W kontekście pojawiających się pod jego adresem zarzutów Waszczykowski był pytany o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który 1 lipca na kongresie swej partii mówił m.in. o projekcie dotyczącym służby zagranicznej, który znajduje się w Sejmie. Zakłada on, że funkcjonariusze i współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej. - Tę ustawę trzeba w końcu uchwalić, bo panie ministrze (spraw zagranicznych), kłaniałem się panu, ale złogów jest tam u pana dużo i trzeba zmieniać - stwierdził wówczas prezes PiS. - Nie wiem jakie są to złogi - powiedział w piątek szef MSZ. Jak mówił na stanowiskach kierowniczych, dyrektorskich, są młodzi ludzie, którzy nawet jeśli urodzili się w PRL, to karierę zawodową zaczynali już po 1989 r. - W stosunku do mnie, to to jest młodzież - dodał.
Waszczykowski podkreślił, że aby dokonywać zmian musi być nowa ustawa o służbie zagranicznej. - Ja swoje zadanie wykonałem, ten projekt przygotowaliśmy i jako konstytucyjny minister namówiłem panią premier i rząd, aby ten dokument został przez rząd przyjęty. Na tym nasza rola się kończy ponieważ dokument został przesłany do Sejmu - dodał. Zaapelował jednocześnie posłów o "zdecydowane działanie". - Pomóżcie nam zrealizować to, czego oczekuje od nas ośrodek polityczny - powiedział Waszczykowski. - Aby mieć narzędzie musze mieć ustawę o służbie zagranicznej - podkreślił.
Rządowy projekt nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej zakłada, że funkcjonariusze i współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej. Stosunki pracy z tymi osobami wygasną w ciągu 30 dni. Projekt przewiduje także wygaśnięcie - po 6 miesiącach od dnia wejścia w życie ustawy - stosunków pracy nawiązanych z członkami służby zagranicznej, chyba że przed upływem tego terminu zostaną im zaproponowane nowe warunki pracy lub płacy.
Na początku października podkomisja pracująca nad projektem zgłosiła do niego poprawkę, która zakłada powołanie Rady Służby Zagranicznej - ciała doradczego szefa MSZ opiniującego m.in. nawiązanie i rozwiązanie stosunków pracy z pracownikami służby zagranicznej. Przewodnicząca podkomisji Małgorzata Gosiewska (PiS) prezentując poprawkę, mówiła, że Rada byłaby "ciałem opiniodawczym dla ministra w różnych zagadnieniach, ale również tych drażliwych związanych z nawiązywaniem stosunku pracy z pracownikami MSZ"; zgodnie z poprawką Rada odpowiadałaby także m.in. za przygotowywanie na wniosek ministra spraw zagranicznych strategii polskiej polityki zagranicznej.
Negatywne stanowisko wobec tych propozycji zajął MSZ. Reprezentujący resort przed komisją wiceminister Jan Dziedziczak podkreślał, że MSZ zostało zaskoczone propozycjami zgłoszonymi przez posłów. Z kolei szef MSZ mówił na początku października, że resort przedstawia "uwagi również do różnych poprawek, które w czasie obrad komisji zostały wniesione". - Mamy nadzieję, że przynajmniej część tych uwag zostanie uwzględniona" - powiedział wówczas Waszczykowski. Jak wtedy podkreślił, "wszelka ingerencja w prace dyplomacji polskiej, w prace rządu dotyczące polityki zagranicznej, musi być oczywiście ujęta w ramach konstytucyjnych.
Nie zgadzamy się z oceną wysłannika ONZ
Specjalny sprawozdawca ONZ przebywa w Polsce od poniedziałku; Garcia-Sayan, podsumowując wizytę, powiedział w piątek na konferencji prasowej w Warszawie m.in., że zgodnie z jego opinią "niezależność wymiaru sprawiedliwości i inne podstawowe standardy demokracji, jak praworządność, są dziś w Polsce zagrożone".
- Reformy podjęte przez rząd, które miały stanowić lekarstwo na daną sytuację, wyglądają znacznie gorzej niż sama choroba, która dotknęła wymiar sprawiedliwości - uznał. Ocenił, że zmiany w sądownictwie, przygotowane przez rząd i większość rządzącą po wyborach parlamentarnych w 2015 r., "podważają rolę, niezależność i zasadę trójpodziału władzy". "Nastąpił atak na wymiar sprawiedliwości" - dodał Garcia-Sayan. Jak mówił, jest to jego pierwsza, wstępna obserwacja po szeregu rozmów, które odbył z przedstawicielami resortów sprawiedliwości i spraw zagranicznych, Kancelarii Prezydenta, środowiskiem sędziowskim i Rzecznikiem Praw Obywatelskich.
Szef MSZ - zapytany w programie "Gość Wiadomości" w TVP o słowa sprawozdawcy ONZ - powiedział, że Polska, i wiele innych krajów, w 2001 r. wystawiły "takie stałe zaproszenie" dla przedstawicieli Rady Praw Człowieka ONZ z siedzibą w Genewie, aby "od czasu do czasu mogli przyjechać, nie tylko do Polski, do wszystkich krajów, i przedstawić swoją opinię na temat sytuacji prawnej".
- Więc jest to opinia w tej chwili, to jest projekt raportu, jeszcze nie raport, który - mam nadzieję - będzie sporządzony za kilka miesięcy, będzie nam przekazany oficjalnie, byśmy mogli do niego wnieść uwagi, i stanie na agendzie ONZ dopiero w przyszłym roku, w połowie przyszłego roku - powiedział Waszczykowski.
Podkreślił, że "jest to na razie osobisty projekt, osobista ocena tego wysłannika, którą bierzemy pod uwagę". - Ale powiedział, że "zagrożone są", to znaczy, że trójpodział (władzy) istnieje, niezawisłość sędziów w dalszym ciągu istnieje - dodał Waszczykowski.
Pytany, czy będzie odpowiedź, szef MSZ stwierdził: "Oczywiście, że będziemy odpowiadać, to jest ekspert, które ma prawo taką ocenę wydać, natomiast my mamy prawo się z tą oceną nie zgodzić i mamy prawo ją ocenić również używając własnych faktów i informacji, które my posiadamy i nie od poniedziałku".
Szef MSZ zaznaczył też, że jak dowiedział się od współpracowników z resortu, wysłannik ONZ został przyjęty w MSZ przez grupę ekspertów "i takich uwag nie zgłaszał". - Natomiast zgłosił je w Centrum Informacyjnym ONZ, a więc nie przedstawiając bezpośrednio władzom polskim, z którymi się dzisiaj spotykał. Ciekawe - stwierdził Waszczykowski.
Na pytanie, czy opozycja nie wykorzysta przeciwko niemu tego, że sprawozdawca ONZ został zaproszony do Polski przez rząd, podobnie jak wcześniej Komisja Wenecka, szef MSZ odpowiedział, że zaproszenie jest z 2001 r. - To jest stałe zaproszenie, tak samo również Komisja Wenecka. Komisja Wenecka nie musi otrzymywać żadnego zaproszenia, ma prawo wjechać, bądź najechać na dany kraj, spotkać się z kim chce, wrócić do siebie do Wenecji, czy do swoich stolic, bo to są eksperci z różnych stolic, i napisać raport - powiedział minister.
- I my taką informację też uzyskaliśmy w tamtym roku od sekretarza Rady Europy, pana Jaglanda, który mówił: +To zaproszenie było nieistotne, bo decyzja o tym, że Komisja Wenecka przyjedzie zapadła, zanim żeście wystosowali kurtuazyjny list, w którym wskazaliście z kim się Komisja może spotkać. To nie było na moje zaproszenie - powiedział Waszczykowski. Przedstawiciele Komisji Weneckiej byli w Polsce również w tym tygodniu w ramach przygotowywania opinii ws. reformy prokuratury.
Źródło: PAP