Grom z jasnego nieba - zaskoczyli wszystkich
Komunikat, który pojawił się 16 listopada, był gromem z jasnego nieba, zupełnie inaczej niż w przypadku Karola i Diany, gdy "Times" otrzymał przeciek wieczorem w przeddzień oświadczenia. Wszystko wskazywało na to, że William postanowił sam zdecydować, kiedy poinformować prasę - i udało mu się to w pełni.
Poza bezpośrednio zainteresowanymi, jak dowiadujemy się z książki "Miłościwie nam panujący...", jedyną osobą, która wiedziała o zaręczynach, był Michael, ojciec Kate. Książę dzwonił do niego, by zgodnie z tradycją poprosić o rękę córki. Królowa, książę Karol, książę Harry i premier David Cameron dowiedzieli się o wszystkim dopiero na kilka godzin przed oficjalną informacją.
William dał Kate ten sam zaręczynowy pierścionek z szafirem i brylantami, który jego ojciec wręczył matce. "On jest dla mnie bardzo ważny, i Kate też jest dla mnie bardzo ważna, więc to naturalne, że powinien do niej należeć - wyjaśnił. - Mam dzięki temu pewność, że mama jest dziś z nami, że czuje tę ekscytującą atmosferę i wie, że spędzimy z Kate razem resztę życia".
Pierścionek podobno idealnie pasował na palec Kate i nie wymagał żadnych poprawek. William opowiedział, że oświadczył się Kate podczas wakacji w Kenii w poprzednim miesiącu. Pierścionek nosił w plecaku. "Nie mogłem go zgubić. Wszędzie go przy sobie trzymałem, bo wiedziałem, że gdyby zginął (...), miałbym spore kłopoty". Zdaniem Tiny Brown, brytyjskiej dziennikarki i autorki biografii Diany, pierścionek był "nie tylko znakiem miłości, ale też przejmującym gestem zaufania i odwagi. Po latach wymazywania przez rodzinę najmniejszego śladu Diany przyszły król Anglii pokazywał światu w jednoznaczny, najbardziej osobisty sposób, że jest zdecydowany przywrócić pamięć o niej".