Wigilijne narodziny ZOMO
24 grudnia 1956 roku na mocy uchwały Rady Ministrów PRL utworzono ZOMO – Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej. Miały to być paramilitarne oddziały do „likwidacji zbiorowych naruszeń porządku publicznego” oraz obrony monopolu władzy PRL. Wykorzystywane głównie do siłowej pacyfikacji protestów społecznych – stąd nazwa „bijące serce partii” – bardzo szybko okryły się złą sławą i stały się jednym z najbardziej znienawidzonych symboli PRL.
ZOMO zostało utworzone pod wpływem poznańskich wydarzeń z czerwca 1956 roku oraz pomniejszych protestów w Szczecinie i Bydgoszczy, kiedy to okazało się, że władzy komunistycznej do okiełznania społecznego niezadowolenia nie wystarczają oddziały Milicji Obywatelskiej (MO) oraz pracownicy Służby Bezpieczeństwa (SB). Milicjanci okazali się „niekompetentni”, by skutecznie poradzić sobie z masowymi wystąpieniami, co więcej nie mieli nawet gumowych pałek, które powszechnie miały się źle kojarzyć (z wyposażeniem współpracującej z okupantem niemieckim policji granatowej).
Przeciwko poznańskim demonstrantom z 1956 roku, których protest poddany był ulicznemu żywiołowi, a nie zorganizowaną i zaplanowaną operacją, wysłano ponad 10 tys żołnierzy i czterysta czołgów. To działanie komunistycznych decydentów na pograniczu paniki i histerii obnażyło całkowite nieprzygotowanie aparatu władzy do okiełznania ulicznych demonstracji. Władze PRL uważały bowiem, że protesty społeczne mogą wystąpić tylko w systemie kapitalistycznym.
W grudniu 1956 roku ówczesny pierwszy sekretarz PZPR stwierdził: „Chodzi o to, ażeby terenowe władze rozporządzały sprawną, ruchomą, w każdej chwili gotową rezerwą milicyjną, którą można będzie użyć w każdej chwili, gdzie zajdzie potrzeba. (...) Zatem na odcinku państwowym, najważniejsze zadanie, które stoi w tej chwili przed nami, to jest usprawnienia aparatu władzy, aparatu siły, którym każde państwo rozporządzać musi”.
Oddziały ZOMO miały być mobilne i gotowe do użycia w każdej chwili (zmotoryzowane odwody), tak by z milicjantów nie trzeba było formować specjalnych oddziałów. Jednak tłumienie ulicznych protestów nie było jedynym ich przeznaczeniem – zomowcy mieli też być wykorzystywani do normalnej służby patrolowej, ochrony imprez masowych (np. wizyt Jana Pawła II) oraz w czasie klęsk żywiołowych, uczestniczyć w akacjach ratunkowych czy pomagać przy przeczesywaniu terenu przy poszukiwaniu zaginionych.
Jedną z pierwszych siedzib zomowców były warszawskie koszary milicyjne na Pradze na osiedlu Golędzinów, z tego też powodu członków ZOMO nazywano „golędzinowcami” czy „chłopcami z Golędzinowa” (późniejsze nazwy były dużo okrutniejsze – „zomole” a nawet „gestapo”). Początkowo podstawowym ich wyposażeniem były gumowe pałki i szaro-niebieskie metalowe hełmy oraz normalne milicyjne mundury. Jednak już wkrótce zakupiono na potrzeby ZOMO armatki wodne, wyrzutnie granatów łzawiących, tarcze ochronne, specjalne kaski z przyłbicami, miotacze gumowych pocisków. Wkrótce polscy zomowcy okazali się najlepiej przeszkolonymi i wyposażonymi oddziałami prewencyjnymi w bloku komunistycznym.
Po raz pierwszy ZOMO użyto do demonstracji siły już 20 stycznia 1957 roku w dniu wyborów do sejmu. Jednak w akcji zomowcy mogli się dopiero wykazać dwa miesiące później – do rozbicia demonstracji w podrzeszowskiej wsi, gdzie protestowało kilkaset osób w obronie kościelnego majątku ziemskiego. Najsłynniejsze i najbardziej okrutne pacyfikacje, w których brali zomowcy, to protesty studenckie w marcu 1968 roku, strajki na wybrzeżu w 1970 i w 1980 roku oraz jedne z najbrutalniejszych pacyfikacji w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy (15-16.12.1981). Ostatnią akcją ZOMO było rozbicie demonstracji z 3 lipca 1989 roku przeciwko kandydaturze gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta Polski.
Działalność zomowców była też żartobliwie wykpiwana – powstawało sporo powiedzonek i piosenek, m.in.: Ani Ixi ani Omo nie wypierze tak jak ZOMO, Wstąp do ZOMO, zanim ZOMO wstąpi do ciebie!, Czyś też homoś, lub pederasta, nie bądź głupi, wstąp do ZOMO, będziesz jak niewiasta, Chcemy bić ZOMO! (pierwotny refren piosenki Perfectu Chcemy być sobą!) czy najsłynniejsze ostatnimi czasy powiedzenie prezesa Jarosława Kaczyńskiego: My jesteśmy tu, gdzie wtedy oni tam, gdzie stało ZOMO.
Oddziały ZOMO oficjalnie rozwiązano we wrześniu 1989 roku, w tym samy czasie powołując Oddziały Prewencji MO, które w 1990 roku przemianowano na Oddziały Prewencji Policji.
* Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski*