Więzienie CIA w Polsce. Prokuratura umorzyła tajne śledztwo
Według "Gazety Wyborczej", były szef wywiadu Zbigniew Siemiątkowski nie stanie przed sądem za więzienie CIA w Starych Kiejkutach (woj. warmińsko-mazurskie). W trakcie tajnego śledztwa prokuratura miała usprawiedliwić działania polskich polityków i wywiadu.
24.10.2022 | aktual.: 24.10.2022 10:33
Tajne więzienie CIA w Starych Kiejkutach działało w latach 2002-2003. 30 listopada 2020 roku śledztwo w sprawie jego istnienia umorzył prokurator Janusz Śliwa z Prokuratury Regionalnej w Krakowie, choć o swojej decyzji nie poinformowano opinii publicznej.
Uzasadnienie decyzji podzielono na dwie części. Pierwsza znajduje się w kancelarii tajnej prokuratury, z której nikt nie ma prawa jej wynieść. Z kolei druga, przynajmniej w teorii, nie zawiera tajemnic państwowych, choć prokuratura i tak jej nie ujawniła.
Właśnie do tego dokumentu dotarła "Wyborcza". Według prokuratury 20 lat temu prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premier Leszek Miller nie wiedzieli, czym zajmują się w Polsce agencji CIA. Wiedzy na ten temat nie miał też mieć szef polskiego wywiadu Zbigniew Siemiątkowski.
Sprawę tajnego więzienia CIA polska prokuratura wszczęła w marcu 2008 roku. Powołani wówczas biegli potwierdzili, że stosowane metody przez agentów CIA były torturami i nieludzkim traktowaniem.
Według ustaleń prokuratury więźniów podejrzewanych o działalność terrorystyczną trzymano w wydzielonej i przystosowanej do tego celu części ośrodka.
Prokuratura umarza śledztwo
Śledztwo w sprawie więzienia CIA w Polsce prowadzili początkowo prokuratorzy z Warszawy. Jednak Agencja Wywiadu nie chciała z nimi współpracować. Dopiero decyzja pierwszego prezesa Sądu Najwyższego zmusiła wywiad do pokazania prokuraturze tajnych dokumentów.
W styczniu 2012 roku prokuratura uznała, że były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski złamał prawo. Prokuratura uznała, że od 5 grudnia 2002 roku do 23 września 2003 roku w Warszawie i Starych Kiejkutach Siemiątkowski jako szef Agencji Wywiadu, wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, naruszył normy prawa międzynarodowego – konwencji genewskiej o traktowaniu jeńców wojennych.
Zdaniem śledczych Siemiątkowski miał wydać polecenie, a następnie akceptować jego realizację. Polegało ono na przetrzymywaniu w Starych Kiejkutach osób podejrzewanych o działalność terrorystyczną bez kontroli niezawisłego sądu oraz wbrew prawu polskiemu i międzynarodowemu.
Według prokuratury, skutkiem było pozbawienie więźniów wolności oraz prawa do niezawisłego i bezstronnego sądu. Prokuratura stwierdziła też, że samych więźniów należało traktować co najmniej jako jeńców wojennych, zaś samo "przedsięwzięcie operacyjne" naruszało polską Konstytucję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warszawscy prokuratorzy postawili Siemiątkowskiemu zarzut 19 stycznia 2012 roku. Nie zdążyli jednak napisać uzasadnienia zarzutu, bo ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet odebrał im sprawę i przeniósł do Krakowa. Powody tej decyzji do dziś pozostają niejasne.
Z kolei 30 listopada 2020 roku prokurator Śliwa wycofał zarzuty. "Podejrzany nie popełnił zarzucanego mu przestępstwa" - stwierdził.
Prokurator argumentował swoją decyzję, przytaczając fakty historyczno-polityczne po 1989 roku. Według Śliwy kluczem do zrozumienia całej sprawy są zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 roku.
Śliwa pisze, że świat wówczas przystąpił do wojny z terroryzmem, a na celowniku znalazła się przede wszystkim Al-Kaida kierowana przez Osamę ben Ladena. Działaniom militarnym towarzyszyły wtedy zatrzymania ludzi, których Amerykanie uważali za bojowników lub współpracowników Al-Kaidy. Śliwa przypomniał, że więźniów poddawano torturom i poniżającemu traktowaniu, a następnie umieszczano w wojskowej bazie w Guantanamo na Kubie.
Prokurator nazywa te działania nadzwyczajnymi środkami, które zmierzały do zdobycia informacji oraz zapobieżenia kolejnym atakom terrorystycznym.
Śliwa tłumaczy, że Polska od początku pomagała Amerykanom na miarę swoich możliwości. Podkreślił też, że Miller i Kwaśniewski wywodzili się z "formacji postkomunistycznej", a współpraca z Amerykanami była dla nich "elementem uwiarygodnienia" i służyła "realizacji celów polskiej racji stanu".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Czytaj też: