Ziobro wnosi kasację. Chodzi o wyrok w głośnej sprawie
Kasację na niekorzyść dwójki sprawców skazanych za gwałt i zabójstwo 15-latki w Miłoszycach w noc sylwestrową 1996/1997 r. wniósł do Sądu Najwyższego Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. W ocenie Ziobry wymierzone kary 25 i 15 lat więzienia są rażąco łagodne. Za tę zbrodnię pierwotnie został niesłusznie skazany Tomasz Komenda.
24.10.2022 | aktual.: 24.10.2022 09:46
"Sprawcy działali z wyjątkowo niskich, zasługujących na szczególne potępienie pobudek i motywacji nastawionej wyłącznie na zaspokojenie prymitywnego popędu płciowego, dla którego nie zawahali się poświęcić życia bardzo młodej pokrzywdzonej. W brutalny sposób dokonali na niej gwałtu. Ponadto poniżyli ofiarę w celu jej uprzedmiotowienia jako kobiety" - wskazała Prokuratura Krajowa, informując o wniesionej kasacji.
Sprawa zbrodni dokonanej w Miłoszycach w noc sylwestrową 1996/1997 r. była jedną z głośniejszych w ostatnich kilkunastu latach. Za tę zbrodnię pierwotnie został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia Tomasz Komenda - uniewinniony w maju 2018 r. przez SN po 18 latach spędzonych w więzieniu.
Wkrótce potem w czerwcu 2018 r. zarzuty w sprawie zbrodni miłoszyckiej postawiono Ireneuszowi M. Pod koniec września 2018 r. został natomiast zatrzymany Norbert B.
We wrześniu 2020 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu w I instancji uznał, że obaj oskarżeni są winni gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku którego zmarła 15-letnia Małgosia. Skazał obu mężczyzn na 25 lat więzienia. W grudniu 2021 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy wyrok z pierwszej instancji dla Ireneusza M. i wymierzył mu karę 25 lat więzienia, z kolei Norbertowi B. złagodził wyrok i wymierzył karę 15 lat więzienia.
Zdaniem Prokuratora Generalnego okoliczności sprawy przemawiają za tym, aby wobec Ireneusza M. orzec karę dożywotniego pozbawienia wolności, zaś wobec Norberta B. - 25 lat pozbawienia wolności.
Zobacz także
Zbrodnia w Miłoszycach
Do zbrodni doszło, gdy piętnastolatka bawiła się z koleżankami w dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili wyszła przed budynek. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran.
Jak przypomniała Prokuratura Krajowa, tragicznej nocy o północy Małgorzata K., tak jak inni uczestnicy dyskoteki, wypiła szampana. "Po spożyciu tego alkoholu bardzo źle się czuła, nie była w stanie swobodnie się poruszać i wysławiać. Jeden z jej nowo poznanych kolegów, Krzysztof K., podjął decyzję o odprowadzeniu jej do domu. Przed budynkiem dyskoteki podszedł do nich mężczyzna, który przedstawił się jako 'Irek', powiedział, że jest bratem Małgorzaty K. i pomoże odprowadzić ją do domu" - przypomniała prokuratura.
"W pewnym momencie mężczyzna, który przedstawił się jako 'Irek', nakazał Krzysztofowi K. powrót na dyskotekę informując go, że skoro jest bratem pokrzywdzonej, to sam odwiezie ją do domu. Do mężczyzny podtrzymującego Małgorzatę K. podszedł drugi młody chłopak i obydwaj poprowadzili ją na teren posesji Józefa R." - dodano.
Sprawcy po dokonanym gwałcie pozostawili ofiarę nagą z poważnymi obrażeniami wewnętrznymi na kilkustopniowym mrozie. "Na skutek wychłodzenia i wykrwawienia spowodowanego doznanymi obrażeniami, Małgorzata K., będąca pod wpływem środka, który połączony z alkoholem działa jak 'pigułka gwałtu', pozostawiona naga na mrozie, po długotrwałej agonii zmarła" - zaznaczyła PK.
W ocenie PG działanie sprawców wskazuje na całkowitą obojętność wobec losu ofiary i brak jakiejkolwiek refleksji po dokonanej zbrodni. "Nie podjęli oni bowiem jakichkolwiek działań, które mogłyby zapobiec jej śmierci. Świadczy to o głębokiej demoralizacji, pozbawionych hamulców moralnych, zdeprawowanych i bezwzględnych sprawców" - argumentuje PG.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem PG sąd nie uwzględnił odpowiednio m.in. "właściwości i warunków osobistych oskarżonego Ireneusza M., postrzeganego w środowisku lokalnym jako osoba agresywna i wulgarna". M. po dokonaniu tej zbrodni - jak przypomniano - był wielokrotnie karany za przestępstwa z użyciem przemocy, a szczególności przeciwko wolności seksualnej i "nie rokuje na poprawę w przyszłości".
W kasacji oceniono w związku z tym, że "orzeczone wobec sprawców tej brutalnej zbrodni kary są rażąco łagodne i nie spełniają wymogów prewencji indywidualnej, jak też przeczą względom na społeczne oddziaływanie kary, nie czyniąc zadość potrzebom w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa".
"Dlatego też Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie w tym zakresie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu, w postępowaniu odwoławczym" - poinformowała PK.
Aresztowany w 2000 r. Tomasz Komenda został skazany w 2004 r. na 25 lat pozbawienia wolności za tę zbrodnię. Kiedy został uniewinniony od wszystkich zarzutów, miał 41 lat. W lutym 2021 r. Sąd Okręgowy w Opolu przyznał Komendzie łącznie ponad 12,8 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za niesłuszny pobyt w więzieniu.
Czytaj też: