"Wielki wyjazd na Węgry". Kluby "Gazety Polskiej" pod patronatem premiera RP
Po raz siódmy Kluby "Gazety Polskiej" ruszyły z Warszawy do Budapesztu na uroczystości święta narodowego Węgier. Tym razem pod honorowym patronatem premiera Mateusza Morawieckiego.
14.03.2019 17:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Liczba uczestników jak co roku była na tyle duża, że zorganizowany został pociąg specjalny. Kluby "Gazety Polskiej" ruszyły z Warszawy po godz. 15. O godz. 21 zabiorą chętnych na wyjazd z Krakowa i okolic, a na dworcu Keleti na Węgrzech zameldują się w piątek około 7 rano.
Trzy godziny później wezmą już udział w uroczystościach państwowych przed Muzeum Narodowym (Nemzeti Múzeum). Krótkie przemówienia wygłoszą tam szefowie rządów obu państw: premier Węgier Viktor Orban i Mateusz Morawiecki.
Zobacz także: Sędziowie złożyli pozew przeciwko Sakiewiczowi
"Dotarła do nas bardzo ważna informacja z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Poinformowano nas, że szef polskiego rządu, premier Mateusz Morawiecki, podjął decyzję o objęciu patronatu honorowego nad VII Wielkim Wyjazdem na Węgry" - informują organizatorzy wyjazdu.
Orban: Dziękuję za pogłębianie polsko-węgierskiej przyjaźni
W ubiegłym roku, tuż po wizycie tysięcy Polaków w Budapeszcie na uroczystościach święta narodowego Węgier, premier Viktor Orban przesłał list do redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza. Napisał w nim m.in:
"Według znanego powiedzenia: kiedy spotykamy się – to jest początek, kiedy trzymamy się razem – to jest postęp, a kiedy łączymy siły – to jest sukces. Dlatego w imieniu wszystkich obywateli Węgier chciałbym wyrazić naszą wdzięczność Panu i Pańskim współpracownikom za wieloletnią pracę na rzecz pogłębiania polsko-węgierskiej przyjaźni i za organizowanie wspólnych upamiętnień wzmacniających współpracę pomiędzy naszymi narodami.
Na zeszłorocznym wyjeździe do Budapesztu był m.in. reporter Wirtualnej Polski. "Ostatni raz taką imprezę widziałem na studiach. Wódka, wino i piwo lały się strumieniami" - przyznał, o czym pisaliśmy TUTAJ.