Wielki pożar pod Płockiem. Jest nowy komunikat służb
- Nie ma zagrożenia w związku z pożarem w Nowym Miszewie - przekazał zastępca mazowieckiego komendanta wojewódzkiego PSP, st. bryg. Rafał Zimochocki. Jak zapewnił, sytuacja jest już pod kontrolą i trwa dogaszanie ognia.
Wicewojewoda mazowiecki Artur Standowicz po sztabie zwołanym w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim przekazał, że w Nowym Miszewie pod Płockiem w czwartek przed południem zapaliła się część składowiska odpadów komunalnych.
Standowicz zapewnił, że natychmiast na ten incydent zareagowały służby, w tym strażacy, policjanci i inspektorzy ochrony środowiska. - Sytuacja jest opanowana, nie było większego zagrożenia ani dla zdrowia, ani dla życia ludzi, ani dla środowiska - powiedział.
W sztabie kryzysowym wziął udział m.in. wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. - Chcemy uniknąć sytuacji, gdzie czynnik polityczny wykorzysta sytuację. (...) Postanowiliśmy szybko zakomunikować informacje i ustrzec wszystkich przed tym, aby nie dać się ponieść emocjom i w sporze politycznym nie wykorzystywać sytuacji, która nie powinna absolutnie być przedmiotem sporu polityków, ale powinna dotyczyć oceny fachowców - powiedział wiceszef MKiŚ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar w Nowym Miszewie. Dogaszanie 3-4 godziny
Mazowiecki wojewódzki inspektor ochrony środowiska Mariusz Zega zaznaczył, że miejsce, w którym doszło do pożaru, jest doskonale znane WIOŚ. - Wstrzymaliśmy to składowisko już w styczniu 2022. Jesteśmy teraz na etapie egzekucji naszej decyzji - powiedział.
Zastępca mazowieckiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, st. bryg. Rafał Zimochocki, podkreślił, że pożar został zlokalizowany. - Na miejsce zadysponowano 10 zastępów gaśniczych oraz zastęp grupy chemicznej, celem analizy środowiska - przekazał. Dodał, że dogaszanie potrwa szacunkowo 3-4 godziny.
St. bryg. Zimochocki zapewnił, że nie było żadnego zagrożenia dla mieszkańców. - Pomiary były wykonywane, nie stwierdzono żadnego zagrożenia - wyjaśnił.
Zaznaczył, że wcześniejsze apele kierowane do mieszkańców o niewychodzenie z domów były prewencyjne, a sytuacja była monitorowana.
W miejscu pożaru nie było żadnych odpadów chemicznych. - Były to odpady komunalne - podkreślił.